Na stronie od 2020-12-31
28/12/2020 r.
Umiera na naszych oczach pewna forma funkcjonowania Kościoła w Polsce. Ale koniec epoki to nie koniec świata
Ostatnio sporo mówię i pisuję o nadziei bez optymizmu. Minęły (bezpowrotnie?) czasy, gdy byłem niepoprawnym optymistą. Skończyła się też epoka nadziei łatwo znajdującej uzasadnienie. Nastał czas szukania nadziei wbrew nadziei.
Nie, to nie jest pesymizm. Ani zniechęcenie. Jeśli już, to efekt smutku i rozgoryczenia, że w Polsce mamy właściwie do czynienia z sekularyzacją na własne życzenie – z samosekularyzacją. Tak wcale nie musiało być. Nie wpadliśmy przecież w jakieś dziejowe wiry, które zaowocowały sekularyzacją. Na drogę szybkiej dechrystianizacji nasz Kościół wkroczył zbiorowo z własnej nieprzymuszonej woli, właściwie świadomie.