Steven Reece zasłużył na tytuł Człowieka Pojednania w sposób niezwykły

Pastor Steven Reece podczas odbierania tytułu Człowieka Pojednania 31 stycznia 2023 r. w Warszawie. Fot. Maria Tajchman

Pastor Steven Reece podczas odbierania tytułu Człowieka Pojednania 31 stycznia 2023 r. w Warszawie. Fot. Maria Tajchman

Źródło: "Więź"

Stanisław Krajewski

Pastor Reece proponuje szczególny model dialogu międzyreligijnego. Ma on się odbywać twarzą w twarz, w malutkich grupkach, przy okazji wspólnej pracy fizycznej na cmentarzach.

Laudacja na cześć pastora Stevena Reece’a – założyciela fundacji Matzevah, człowieka kierującego działaniami amerykańskich baptystów na żydowskich cmentarzach w Polsce – wygłoszona 31 stycznia 2023 r. z okazji wręczenia mu przez Polską Radę Chrześcijan i Żydów honorowego tytułu Człowieka Pojednania

Przyznajemy ten tytuł od 30 lat. To już 31. laureat. Połowa z nich była chrześcijanami, połowa Żydami. Każda z tych osób jest wybitna, ciekawa, pełna nieczęsto spotykanych przymiotów. Wydawałoby się jednak, że wszystkie zalety, jakie mogą mieć nagradzane osoby, były już wymieniane przy okazji dotychczasowych laureatów. Tymczasem jest inaczej: nasz dzisiejszy laureat zasłużył się w sposób niezwykły, inaczej niż ktokolwiek przedtem. Na czym to polega?

Otóż Steven Reece jest Amerykaninem, nie ma żadnych koneksji polskich ani żydowskich, a gdy przyjechał do Warszawy ponad ćwierć wieku temu, by zgodnie ze swoim wykształceniem być pastorem w Kościele baptystów, nic nie wiedział o żydowskich cmentarzach. Nic też nie wskazywało na to, że zaangażuje się jakkolwiek w prace na tych cmentarzach w Polsce, że zostanie ekspertem, że wypracuje swój własny sposób prowadzenia dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. A jednak właśnie to się stało.

Po studiach pracował jak fotografik dla czasopisma z Teksasu. W 1988 r. po raz pierwszy odwiedził Polskę. Uzyskał wykształcenie jako duchowny – po angielsku minister – Kościoła baptystów i od 1996 r. mieszkał w Polsce jako pastor. W 2004 r. dość przypadkowo odwiedził zapuszczony i zdewastowany cmentarz żydowski w Otwocku i to odmieniło jego życie.

Co ciekawe, właśnie to miejsce jest istotne też dla innych osób spośród tej zresztą niemałej liczby ludzi zasłużonych dla dzieła pamięci i opieki nad tym, co pozostało po setkach zamordowanych społeczności.

Mianowicie od zobaczenia tego cmentarza rozpoczął swoje żydowskie zainteresowania Zbigniew Nosowski, obecny współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, a i dla mojej żony Moniki był to ważny punkt w podjętej jeszcze w latach 70. Pracy – którą czynnie wspomagałem – nad artystyczną dokumen­tacją cmentarzy żydowskich i nieobecności Żydów, która jest tak dojmująco widoczna – obecna nieobecność. W jej albumie „Czas kamieni” – który został przygotowany do druku w okresie „Solidarności”, stał się bardzo słynny i wpływowy, inspirując licznych naukowców i artystów – są zdjęcia z Otwocka.

Steven Reece odczuł to najwyraźniej podobnie: zrozumiał, że może nie tylko wiedzieć o wojennej Zagładzie, ale też coś czynnie robić. Wkrótce po tym wtajemniczeniu zaczął tam prace porządkowe z wolontariuszami z USA. Konsultował się z rabinem Michaelem Schudrichem i jego współpracownikami, dbając o przestrzeganie zasad żydowskiego prawa religijnego. Nawiązywał stopniowo coraz bliższe kontakty z polskimi Żydami. Zajął się również cmentarzami w Sochaczewie, Pruszkowie oraz w Warszawie. Potem w zakres swoich działań porządkowych włączał inne zapuszczone cmentarze w małych miejscowościach.

W 2008 r. wrócił do Stanów, ale nie był w stanie zaprzestać swojej pracy, swojego zaangażowania. Zgromadził wokół siebie ludzi, głównie ze swojego Kościoła, i w 2010 r. utworzył w stanie Georgia fundację Macewa – The Matzevah Foundation. Jej celem jest edukacja na temat Szoah oraz opieka nad cmentarzami żydowskimi. Chce w ten sposób złożyć hołd zwykłym Żydom zamordowanym w Zagładzie oraz przyczynić się do dzieła pojednania chrześcijan i Żydów.

W pracach na cmentarzach biorą udział zarówno baptyści, jak też inni Amerykanie, w tym Żydzi, oraz Europejczycy, przede wszystkim Polacy, również polscy Żydzi. Fundacja działała w wielu miejscowościach, np. w Nasielsku, Markuszowie, Krzepicach, Oświęcimiu, Zambrowie, Sulbinach, Przysusze, Wolbromiu, Radecznicy, Częstochowie. Założeniem jest włączanie ludzi z okolicy i współpraca z lokalnymi władzami. Steven Reece jest motorem tych działań. Pracuje i koncepcyjnie, i fizycznie, i jako oczywiście lider. Jego kompetencje są tak znaczące, że jest obecnie doradcą European Jewish Cemeteries Advisory Network. Koordynuje, inspiruje, organizuje, a także używa piły mechanicznej. Przede wszystkim pozostaje duszą całej tej aktywności. A jej rozmach jest niesamowity.

Krzysztof Bielawski
Zagłada cmentarzy żydowskich

Stosunkowo niedawno nasz laureat uzyskał doktorat. Otrzymał go na uczelni Adwentystów Dnia Siódmego, Andrews University w stanie Michigan, w tamtejszym College of Education and International Services, na podstawie obszernej pracy „The Third Space: The Meeting of Jew and Christian in the Act of Remembering, Restoring, and Reconciling – A Case Study of the Matzevah Foundation” („Trzecia przestrzeń: spotkanie Żydów i chrześcijan w akcie pamiętania, przywracania, pojednania. Przypadek Fundacji Matzevah”). Jak wyjaśnił, chciał jako praktyk zrozumieć, co naprawdę czyni. Napisał więc studium o swojej fundacji i jej pracy. Można się z niej dowiedzieć o zasadach, do których stosuje się nasz laureat.

Przede wszystkim jest to dzieło wypływające z miłości. Opisując to, pastor Reece stosuje czasem hebrajskie określenie chesed szel emet. Zasadniczą metodą jest cierpliwe budowanie relacji wzajemnych wszystkich zaangażowanych osób, czyli chrześcijan i Żydów. Celem jest zbliżenie, porozumienie, pojednanie. Już samo to jest dostatecznym powodem, żeby przyznać Stevenowi Reece’owi tytuł „Człowiek Pojednania”.

Jednak jego zamysł jest jeszcze głębszy. Mianowicie doktor Reece proponuje szczególny model dialogu międzyreligijnego. Ma on się odbywać twarzą w twarz, w malutkich grupkach, przy okazji wspólnej pracy. Jakiej pracy? Fizycznej. Gdzie? Oczywiście na cmentarzu, zapuszczonym cmentarzu żydowskim, którym nie opiekują się rodziny pochowanych tam osób, bo tych rodzin nie ma.

Co więcej, ta właśnie przestrzeń cmentarna jest potraktowana jako szczególnie korzystna dla dialogu, bo w pewien sposób graniczna, poza normalnym życiem, zapraszająca każdego, wymuszająca refleksję o przeszłości, o dramatach, o relacjach chrześcijańsko-żydowskich, o wierze, o przyszłości, wreszcie: skłaniająca do postawienia pytań o to, co w życiu jest najważniejsze.

Jest pewien problem, który może się nasuwać na myśl każdemu, kto usłyszy o protestantach z amerykańskiego południa przyjeżdżających do Polski. Ich robota jest wspaniała. Ale z żydowskiej perspektywy pojawia się pytanie: może gdzieś w swoich założeniach mają na celu nawracanie Żydów? To stwarzałoby poważny problem. Otóż pastor Reece odpowiada z pełną jasnością: nie ma mowy o nawracaniu.

W jego fundacji przyjęty jest kodeks etyczny, który brzmi: „Dążymy do dialogu ze społecznością żydowską z myślą o pojednaniu. Szanujemy Żydów jako korzeń wszystkiego, co wiemy o Bogu, i dlatego motywacją naszej pracy jest dobroć / miłosierdzie (termin „loving-kindness” został wprowadzony do języka angielskiego, żeby oddać hebrajskie słowo „chesed” – i miłość bliźniego.) Trudno cytować takie słowa bez wzruszenia.

Więź, zima 2022

Gorące słowa są też wypowiadane przez wszystkich, którzy komentują działalność Stevena Reece’a. Rabin Schudrich mówi: „Steven jest jednym z najuczciwszych i najbardziej uduchowionych osób, jakie znam. Próbuje sprowadzić boską świętość na ten świat”. Aleksander Schwarz stwierdza, że „Steven buduje zrozumienie i wzajemny szacunek pomiędzy odrębnymi tradycjami. To praca wyjątkowa”. Alon Goldman, przewodniczący Stowarzyszenia Żydów Częstochowian w Izraelu, pisze, że pastor Reece jest „prawdziwym partnerem w porządkowaniu cmentarza i dialogu pomiędzy potomkami częstochowskich Żydów a miejskimi instytucjami, uczniami i polskimi obywatelami miasta”. Prof. Radosław Ptaszyński z Uniwersytetu Szczecińskiego, gdzie obecnie Reece przebywa jako stypendysta Fulbrighta, zaznacza: „On naprawdę wierzy w chrześcijaństwo i pojednanie”.

Zważywszy na to wszystko, widzimy, że nasz laureat w niezwykły, potężny sposób zasługuje na wyróżnienie. Jego działalność jest tak czysta, tak fundamentalna, tak inspirująca, że to dla nas, dla Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, jest zaszczytem, iż możemy go nazwać naszym człowiekiem pojednania.

Przeczytaj też: Yossi, który umie słuchać

Stanisław Krajewski
ur. 1950, profesor w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego, żydowski współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów od jej powstania w roku 1990. Autor m.in. książek „Żydzi, judaizm, Polska”; „54 komentarze do Tory dla nawet najmniej religijnych spośród nas”; „Poland and the Jews: Reflections of a Polish Polish Jew”; „Tajemnica Izraela a tajemnica Kościoła”; „Nasza żydowskość”; „Co zawdzięczam dialogowi międzyreligijnemu i chrześcijaństwu”.