Walka nie o świętość, ale o doczesność

Na koniec komentarza po obejrzeniu „Franciszkańskiej 3” Zbigniew Nosowski zaproponował ćwiczenie z wyobraźni:

Więż - logo

Źródło: Więź

Na koniec komentarza po obejrzeniu „Franciszkańskiej 3” Zbigniew Nosowski zaproponował ćwiczenie z wyobraźni: czy gdyby dziś papieżem nadal był Karol Wojtyła – który w trakcie swojego pontyfikatu podjął odważny rachunek sumienia Kościoła – to przepraszałby za przestępstwa wykorzystywania seksualnego oraz tuszowanie ich przez hierarchów, nie wyłączając siebie? Redaktor naczelny „Więzi” uważa, że właśnie tak by było.

„Myślę, że przepraszałby zwłaszcza za to, że nie dostrzegał krzywdy osób wykorzystanych seksualnie przez duchownych. Że widział przede wszystkim sprawcę (jako grzesznika, rzadziej jako przestępcę) i zagrożoną kościelną instytucję – pisze Nosowski. – I że efektem takiej postawy jest dziś głęboki kryzys Kościoła – z którego wyjść trzeba, ale jest to bardzo trudne. Coraz trudniejsze”.

To trudna puenta. Zakłada, że Jan Paweł II umiałby obecnie zmienić perspektywę – na osoby skrzywdzone, a może nawet zaprzeczyć systemowi kościelnej perwersji (opisuje go dziś na naszych łamach Sebastian Duda), do którego powstania sam się przyczynił. Można się z tym nie zgadzać. Ta puenta to jednak także wskazówka, jak oceniać dzisiejsze wydarzenia z perspektywy ewangelicznej. W tej optyce nie można zgodzić się na krzywdę osób wykorzystanych, na zmowę milczenia ani na budowanie Kościoła na kłamstwie.

Tymczasem dziś właśnie taki Kościół, więcej: takie społeczeństwo, oparte na krzywdzie zranionych, strachu przed rzetelnymi badaniami i kłamstwie – chcą budować episkopat i obóz władzy. Idą ręka w rękę na front ideologiczno-religijnej wojny, podejmując symboliczne działania.

Jakie? Dwa dni temu wiceprzewodniczący episkopatu abp Marek Jędraszewski nazwał publikacje o odpowiedzialności kard. Wojtyły za tuszowanie przestępstw „drugim zamachem na Jana Pawła II”. Dziś rano przewodniczący episkopatu abp Stanisław Gądecki odprawił mszę przy grobie papieża Polaka, jak mówił, „w intencji tych wszystkich, którzy starają się na wszelkie sposoby zniszczyć dziedzictwo Jana Pawła II”. A wczoraj politycy Prawa i Sprawiedliwości wnieśli do Sejmu projekt uchwały, w którym zawarli deklarację, że polscy posłowie nie pozwolą zniszczyć wizerunku Wojtyły.

To nie walka o świętość, ale o doczesność – o źle rozumiane dobro kościelnej instytucji i polityczny interes obecnej władzy. Krótkowzroczna, skazana na porażkę i siejąca zniszczenie. Ucierpimy na tym wszyscy. A kampania wyborcza dopiero się zaczyna.

Jakub Halcewicz
Redaktor serwisu Więź.pl