Wokół pogromu krakowskiego

Kraków, synagoga Kupa na Kazimierzu przy ulicy Jonatana Warschauera (inny adres: ul. Miodowa), 1936. Ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

Kraków, synagoga Kupa na Kazimierzu przy ulicy Jonatana Warschauera (inny adres: ul. Miodowa), 1936. Ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

Źródło: Przestanek histora

W czasie II wojny światowej zginęło ok. 3 mln polskich obywateli narodowości żydowskiej. W 1945 r. tymi, którzy ocaleli, wstrząsnęło zdarzenie, do którego doszło 11 sierpnia w Krakowie. Podczas zajść antyżydowskich zginęła 56-letnia Róża Berger, a co najmniej kilkanaście osób zostało poszkodowanych.

(...)

Krzyki, pobicia i zabójstwo

W sobotę, 11 sierpnia, od 9.00 w synagodze Kupa trwało nabożeństwo. W tym czasie na zewnątrz zebrało się kilkudziesięciu chuliganów, którzy obrzucili budynek kamieniami. Gdy ataki nie ustawały, kilku Żydów wyszło z synagogi, żeby ich odpędzić. Jeden z nich złapał kilkunastoletniego chłopca i go uderzył. Wokół synagogi zbierał się wzburzony tłum. Kolejne krzyki innego chłopca, Antoniego Nijakiego, stały się impulsem do wybuchu antyżydowskich zamieszek6.

„Ogólna psychoza czy też agitacja, zwłaszcza wśród kobiet, szerzyła pogłoski o ilości pomordowanych w czasie nabożeństwa dzieci polskich”

– zeznał kilka dni później świadek dr Jakub Blech7.

Około 11.00 zebrany tłum wtargnął do synagogi. Zaatakowano znajdujących się tam ludzi. Napastnicy wdzierali się także do mieszkań żydowskich. Niekiedy opuszczali je po otrzymaniu alkoholu lub pieniędzy. W innych przypadkach bili znajdujące się tam osoby i zabierali ich mienie. Jako jedne z pierwszych zdemolowano schronisko żydowskie przy ul. Miodowej 26. Czynów tych dokonywali przeważnie milicjanci i żołnierze, którzy przeprowadzali rewizję w domach pod pretekstem poszukiwania ciał pomordowanych dzieci i broni. Często wraz z nimi do mieszkań wchodzili również cywile. Warto zwrócić uwagę, że aktywny udział funkcjonariuszy służb mundurowych w działaniach antyżydowskich mógł wywołać wśród pozostałych atakujących poczucie bezkarności.

Być może znaczenie dla dalszego biegu wydarzeń miały również wiadomości o mordzie, do którego doszło w tym czasie w Rzeszowie. W czerwcu odkryto tam zmasakrowane zwłoki 9-letniej Bronisławy Mendoń, co stało się przyczyną społecznego wzburzenia. Podejrzanym o dokonanie tej makabrycznej zbrodni był jeden z żydowskich mieszkańców kamienicy.

Grabieże i pobicia miały tego dnia miejsce w kilku lub kilkunastu mieszkaniach żydowskich8. Podczas tych zajść zginęła 56-letnia Róża Berger. W protokole sekcji jej zwłok zapisano, że została zastrzelona „w mieszkaniu przez nieznanego sprawcę, który oddał jeden strzał przez zamknięte drzwi”9. Berger zmarła po tym, jak została trafiona odłamkami roztrzaskanego zamka do drzwi wejściowych10. Według historyka i socjologa Łukasza Krzyżanowskiego wiele wskazuje na to, że sprawcą śmiertelnego postrzelenia kobiety był jeden z milicjantów służących w komisariacie oddalonym o zaledwie kilkadziesiąt metrów11. Ludność żydowską bito również na ulicach. Napaści doświadczały także osoby, które zostały uznane za Żydów. Ci zaś, którzy stawali w obronie ofiar, byli narażeni na szykany.

Do drugiej fali ekscesów antyżydowskich doszło ok. 16.00. Podpalono wnętrze synagogi Kupa. Sytuacja uspokoiła się dopiero wieczorem. Do akcji wysłano milicję, UB i żołnierzy. Jeszcze tego samego dnia rozpoczęły się zatrzymania napastników. Wśród aresztowanych większość stanowili milicjanci, żołnierze oraz mieszkańcy krakowskiego Kazimierza. Tę ostatnią grupę tworzyli głównie ludzie bez określonego zawodu i pracy, żyjący w zajętych pożydowskich mieszkaniach. Nie znamy dokładnej liczby zatrzymanych. Źródła podają, że było ich od kilkudziesięciu do niemal 150. Niektórzy byli pijani. W sumie zajścia antyżydowskie objęły kilka ulic w obrębie Kazimierza, z pl. Wolnica i ul. Krakowską włącznie. Napięcie w mieście trwało jeszcze przez kilka dni.

Źródła i pytania

W literaturze przedmiotu zrekonstruowano przebieg pogromu krakowskiego. Wiele zagadnień wciąż wymaga jednak analizy. Szczególnie intrygujące są zeznania trzynastoletniego Antoniego Nijakiego, którego zachowanie stało się dla zebranego tłumu dowodem, że Żydzi mordują polskie dzieci. Przesłuchany 11 sierpnia o 18.00, zeznał, że z nieznanym mu Żydem wszedł do synagogi, gdzie zobaczył, jak inny Żyd ciągnie jakiegoś chłopca:

„[…] widziałem, że nogi tego chłopaka wlekły się bezwładnie po ziemi, usta zaś przewiązane miał jakąś szmatą, a twarz miał skrwawioną na czole i oba policzki. […] Ponieważ uciekając wołałem «Ratujcie», zrobiło się od razu zbiegowisko ludzi”12.

W zeznaniu złożonym trzy dni później stwierdził zaś:

„[…] przystąpił do mnie jeden milicjant i kazał mi wołać, że mnie chcieli mordować. […] W bożnicy widziałem, jak Żydzi podtrzymywali chłopca, który był zakrwawiony, to mógł być także Żyd. Ja się tego nastraszyłem i zacząłem uciekać, a krzyczałem dlatego, że mi kazali, bo nikt mnie nie chciał mordować” 13.

Przedstawione zeznania są sprzeczne. Czy chłopiec wymyślił historyjkę dla usprawiedliwienia swojego zachowania? Czy wymuszono na nim te zeznania? Kim był pokrwawiony chłopiec wewnątrz synagogi? Na te pytania nie znamy odpowiedzi. Być może – jak napisała historyk Anna Cichopek – jakieś dziecko biorące udział w modłach zostało ugodzone kamieniem wpadającym przez okno lub odłamkiem szkła14.

Podobnie wyjaśnienia wymaga sprawa strzelaniny, do której doszło w trakcie rozruchów w godzinach popołudniowych w rejonie ulic Dietla i Podbrzezie. O tym wydarzeniu jest mowa w protokołach przesłuchań oraz kilku innych źródłach. W raporcie NKWD zapisano:

„[…] w czasie napadu żołnierze Wojska Polskiego oddali kilka prowokacyjnych strzałów, w związku z czym rozeszły się pogłoski, że strzelaninę prowadzą Żydzi” 15.

Również przesłuchiwany w charakterze świadka Dawid Raber zeznał, że słyszał tego dnia: „Żydzi strzelali na wojsko”16. Informator Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” podał wiadomość, że

„Żydzi ostrzeliwali się z okolicznych domów z pistoletów, a nawet z 1 ckm-u”.

Z kolei Żydowska Agencja Prasowa pisała, że

„w czasie akcji oczyszczającej teren dwukrotnie ostrzeliwano Wojsko i Milicję – raz w domu przy ul. Podbrzezie 9, drugi raz w domu przy ul. Dietla 16a”. 17

W dokumentacji Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie czytamy zaś (pisownia oryginalna):

„Reakcjoniści użyli broń palną, obsypując z okien i dachów gradem kul przeciw władzy lokalnej, którzy chcieli przywrócić porządek publiczny”.18

Mimo upływu kilkudziesięciu lat od tych wydarzeń wciąż nie znamy odpowiedzi na pytanie, kto rzeczywiście rozpoczął strzelaninę.

Nie wiemy także, kto był autorem rozprowadzanych w sierpniu antysemickich ulotek wzywających do

„zemsty, ponieważ Żydzi, «odwieczni wrogowie Polski», zamordowali dzieci polskie w synagodze przy ul. Miodowej”.19

Podobnych pytań jest więcej.

Reakcje po pogromie

(...)

Tekst pochodzi z numeru 7-8/2020 „Biuletynu IPN”.