„Planeta POLIN: Wielokulturowe przypadki Żydów Polskich”
Odcinek 2. Księgi Jakubowe. Frankiści i chasydzi
14/07/2024 | Na stronie od 06/02/2025

Jakub Frank
Źródło: youtube POLIN
W tym odcinku opowiadamy o frankizmie, mesjanistycznym ruchu, który rozwinął się w XVIII wieku wśród Żydów Polin i próbował połączyć religie Abrahama (judaizm, chrześcijaństwo i islam).
Potem zabieramy Was w podróż do fascynującego świata cadyków i chasydyzmu, żydowskiego mistycyzmu, który powstał w opozycji do frankizmu, ale także czerpał z niego inspiracje. Oba ruchy narodziły się na Podolu i Pokuciu na pograniczu Rzeczypospolitej i Imperium Osmańskiego, gdzie od wieków zderzały i mieszały się różne religie i kultury.
Pokażemy Wam jak właśnie tam kabała spotkała się z szamanizmem koczowników z Wielkiego Stepu, prawosławnymi szaleńcami bożymi, barokowym katolicyzmem, janczarami- sufitami i „pogańskimi” wierzeniami ludowymi Hucułów, ukraińskich górali.
„Planeta POLIN: Wielokulturowe przypadki Żydów Polskich” to sześcioodcinkowy cykl filmów dokumentalnych. Jest przewodnikiem przez nasze muzeum, który pokazuje jak przez wieki Żydzi mieszkający w Polin (Polska) współżyli z innymi narodami, kulturami i religiami. Co więcej, Żydzi z Polin utrzymywali poprzez podróże i migracje intensywne kontakty z zagranicą.
To spotkanie z Innymi przyczyniło się do - nierzadko bezprecedensowego- wzajemnego przenikania się nierzadko na wyjątkową skalę kultury Żydów Polskich z innymi narodami. Jak bowiem słusznie zauważył Wilhelm Berkelhammer (1889-1934) żydowski dziennikarz i działacz syjonistyczny: „wszystkie narody mają peryferie, gdzie stykają się z innymi narodami, a więc z innymi kulturami narodowymi, ściśle geograficznie ograniczone, my Żydzi, rozproszeni po całym świecie, mamy tych peryferii takie mnóstwo, iż właściwie niczego innego nie mamy, jak tylko same peryferie, to znaczy wszędzie żyjemy na pograniczach, […] wszędzie stykamy się z jakąś obcą kulturą.”
Gospodarzami cyklu są Adam Balcer i Paweł Sulik autorzy podcastu TOK FM „Babel. Rzeczpospolita multi-kulti”. Odcinki będą publikowane co dwa tygodnie w niedziele na naszym kanale YouTube.
Patron medialny: Radio TOK FM
Więcej
Jakub Frank – fenomen mesjasza
Autor: dr hab. Jan Doktór / Żydowski Instytut Historyczny
Przez 40 lat mesjańskiej drogi prowadził swoich wyznawców zmieniając swoje nauczanie i cel mesjańskiej misji w zależności od okoliczności.
10 grudnia 1791 roku o czwartej nad ranem w wynajętym zamku książąt Isenburgskich w Offenbachu zmarł Jakub Frank, największy żydowski herezjarcha w dziejach Polski, uważany przez swoich stronników za trzeciego i ostatecznego Mesjasza po Sabbataju Cwi i Baruchji Ruso.
Przez 40 lat krętej mesjańskiej drogi Frank prowadził swoich wyznawców przez różne państwa kultury i religie (judaizm, islam, chrześcijaństwo) często zmieniając swoje nauczanie i cel mesjańskiej misji w zależności od okoliczności. Niezmiennym fundamentem jego doktryny pozostawała wszakże idea „chodu do Ezawa”, czyli jakiejś formy judeochrześcijaństwa.
Urodził się 1726 w Korolewce na Podolu. Gdy miał zaledwie rok, jego rodzice oskarżeni o herezję sabbataistyczną uciekli przed represjami na Wołoszczyznę. Jakub wychowywał się w środowisku jako Sefardyjczyk i stąd otrzymał przezwisko Frenk albo Frank (tak Aszkenazyjczycy nazywali potocznie Sefardyjczyków).
W grudniu 1755 roku wysłany został przez salonicką sektę koniozo (wyznawców Sabbataja Cwi i Baruchji) do Rzeczpospolitej z zadaniem wyprowadzenia polskich sekciarzy z podziemia i poprowadzenia ich Ezawa, czyli Kościoła rzymsko-katolickiego.
Frank spełnił swoją misję mimo początkowych oporów polskich sekciarzy. Znakomicie pomogły mu represje, jakim wydani zostali sekciarze po publicznej dyspucie z rabinami przed konsystorzem kamienieckim w 1757. Zmusiły one mesjanistów, którzy przedstawiali się jako „kontratalmudyści”, najpierw do ucieczki na Wołoszczyznę a później do opuszczenia żydostwa. W 1759 roku, po drugiej publicznej dyspucie z rabinami, ok. 2 tysięcy „kontratalmudystów” przyjęło chrzest.
Dla Franka, który stał się wrogiem nr 1 całego żydostwa, oznaczało to konieczność nieustannego poszukiwania bezpiecznego miejsca schronienia. Przez pierwszych kilkanaście lat przebywał w najbezpieczniejszym, jak się zdawało, miejscu Rzeczpospolitej — w klasztorze jasnogórskim. „Wyzwolony” stamtąd przez wojska rosyjskie wyjechał wraz z swą gwardią przyboczną do Brna Morawskiego, mającego status de non tolerandi judaeis, a stamtąd do Offenbachu nad Menem.
Zdumiewający jest związek tego — sefardyjskiego, jak by nie było — żyda, który nawet nie znał jidysz (jego ojczystym językiem było ladino) z Polską i jego nieodwzajemniona miłość do kraju, który nazwał prawdziwą ziemią obiecaną żydów.
Od pierwszego przyjazdu do Polski w 1755 roku aż do śmierci Frank wiązał swoje plany i ambicje w z Polską. Był trzykrotnie usuwany z kraju jako niepożądany cudzoziemiec, nienawidzony przez Żydów, odtrącany wielokrotnie przez większość sekciarzy, których chciał prowadzić. Ale się nie zniechęcał i ponawiał próby.
Frank z Polski nie zamierzał wyjechać. Nigdy nawet nie zasugerował, że osadzono go w klasztorze wbrew jego woli. Zawsze podkreślał, że tam prowadziła mesjańska droga, tam jest właściwe miejsce jego misji. Wyjazd z Rzeczypospolitej do Brna, a później Offenbachu był dla niego prawdziwym wygnaniem z Ziemi Obiecanej, do której ciągle chciał wracać.
„Rzecz tajemna jest ukryta i schowana w Polszcze, w Warszawie.[…] Lecz do aresztu, do Częstochowy, musiałbym pójść”. „Lepiej mi było siedzieć dotąd w Częstochowie w areszcie”. „W Polszczę ukryte jest wsze dobro całego świata. Powiadam wam: 999 części dobra świata całego w niej jest, a jedna część tysiąca – w całym świecie. Gdyby mi dano cały Offenbach, naładowany najdroższemi kamieniami, tobym go nie wziął za Polskę”. Jeszcze na łożu śmierci w Offenbachu zapowiadał, że powróci do Polski, „bo tam jest wielka rzecz do deptania”.