Próba

Komentarz do Tory rabinki Małgorzaty Kordowicz

Rabinka Małgorzata Kordowicz

Fot. GRAŻYNA MAKARA

Źródło: Tygodnik Powszechny

Małgorzata Kordowicz

"Człowiek nie grzeszy, póki nie owładnie go duch głupoty” – czytamy w talmudycznym traktacie poświęconym głównie żonie podejrzanej o cudzołóstwo. Za dowód służy Lb 5, 12: żona w tym wersietiste – robi skok w bok – ale można to słowo przeczytać jako tiszte, co łączy się etymologicznie ze sztut – głupotą. W Lb 5, 11-31 znajdujemy opis jedynej w judaizmie próby mającej zbadać domniemaną winę.

Nierównowaga jest oczywista – póki mężczyzna nie tyka kobiety zamężnej, czyli cudzej własności, wszystko mu uchodzi płazem, tymczasem żona jest „poświęcona” (czytaj: zarezerwowana tylko dla męża). Miszna (pierwsza część Talmudu) z jednej strony łagodzi biblijne prawo: aby test zadziałał, mąż sam nie może mieć nic za uszami oraz wcześniej musi ostrzec żonę w obecności dwóch świadków, żeby nie przebywała sam na sam z konkretnym mężczyzną. Ona go nie posłuchała, lecz nie ma dowodów zdrady, choć podejrzani byli dostatecznie długo razem – tyle czasu, ile potrzeba na upieczenie jajka i pochłonięcie go. Z drugiej strony w Misznie pojawia się dodatkowe poniżenie kobiety i domniemanie jej winy – nieomal polowanie na czarownicę.

Cała ceremonia kręci się wokół uczuć męża. Z braku dowodów zdrady śledztwo jest umorzone, ale on i tak wie swoje. Tylko dzięki znakowi z nieba zyska pewność, że jego podejrzenia są niesłuszne. Nikt nie liczy się z uczuciami przerażonej i poniżonej żony. Jeśli jest niewinna – zapewnia Talmud – po ceremonii wzmocni się i oblicze jej rozbłyśnie. Jeśli przez chorobę nie mogła zajść w ciążę, pocznie i porodzi syna. Jeśli dotychczas miała ciężkie porody, odtąd będzie rodzić w trymiga. Jeśli rodziła dziewczynki, będzie rodzić chłopców. Koncertowo zredukowana do funkcji rozrodczej.

I jeszcze: kara może zostać czasowo zawieszona, jeśli cudzołożnica ma zasługę związaną z Torą: odprowadza synów do szkoły i/lub – moja trawestacja – bez zrzędzenia czeka na studiującego z dala od domu męża. Ben Azaj, wybitny uczeń, który jednak nigdy nie został rabinem, tak podsumowuje dyskusję: „Człowiek jest zobowiązany uczyć swoją córkę Tory, aby w sytuacji, gdy wypije [wodę, która wykaże winę bądź jej brak], wiedziała, że to zasługi zawieszają jej karę”. A tak brzmi po tysiąckroć wyciągana z kontekstu przez mizoginów riposta słynącego z surowości rabina Eliezera: „Ktokolwiek uczy swoją córkę Tory, to tak jakby uczył ją bezeceństwa”.

Na pustyni manna rozwiewała wszelkie wątpliwości – porcja dla niewiernej żony spadała u wejścia do innego namiotu. Po zburzeniu Świątyni ceremonia została zniesiona i kiedy w małżeństwie jest już tak źle, że mąż bezpodstawnie oskarża żonę o zdradę albo ona rzeczywiście zdradza, w odwodzie pozostaje tylko – dopuszczalny w judaizmie – rozwód. ©