Wieczne światło

Z komentarzy do Tory rabinki Małgorzaty Kordowicz

Źródło: "Tygodnik Powszechny"

Małgorzata Kordowicz 8 marca 2021

Nie tylko w kościołach płoną wieczne lampki. Kiedyś oliwne, dziś elektryczne, pełgają w synagogach przy mieszczących zwoje Tory arkach (zwanych przez niektórych „szafami ołtarzowymi”). Wyrażenie ner tamid (wieczna lampka) znajdziemy w Pięcioksięgu dwukrotnie (Wj 27, 20 i Kpł 24, 2), ale trudno nam będzie wyłuskać je z polskiego tłumaczenia. W Świątyni – zarówno przenośnej, jak i stacjonarnej – nad rozpraszającą nocny mrok złotą menorą czuwał sam arcykapłan. Prorok Zachariasz, przy wizji złotego świecznika, został pouczony przez anioła: „Nie mocą, nie siłą, lecz przez Mego ducha”. Tak działa światło – pod warunkiem, że nie stoi pod korcem.

Ner znaczył niegdyś „lampka (oliwna)”, współcześnie oznacza świecę. W żydowskich domach, w piątek przed zachodem słońca, kobiety zapalają świece szabatowe (ner szabat). Co najmniej dwie, odpowiadające dwóm wersjom przykazania dotyczącego obchodzenia szabatu („Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”). W Dziesięciu Przykazaniach w Księdze Wyjścia mamy „pamiętać” o dniu szabatu, zaś w Księdze Powtórzonego Prawa – „przestrzegać”.

Światło i radość bywają używane w Biblii jako słowa bliskoznaczne. Nie zdziwi nas więc prawo sformułowane przez wielkiego średniowiecznego mędrca i kodyfikatora: nawet jeśli trzeba żebrać, by zebrać środki na kupno oleju do lampki (szabatowej), należy tak postąpić, albowiem jasność daje nam część przyjemności płynącej z szabatu. Podobnie dla muzułmanów nieodłącznym elementem obchodów ramadanu jest palący się al fanas – lampion (hebr. panas).

Wedle tradycji namiot pramatki Sary słynął m.in. z tego, że raz zapalone lampki szabatowe płonęły nieprzerwanie aż do następnego szabatu. Przeróżne cudowności skończyły się wraz z jej śmiercią, ale powróciły do namiotu dzięki wyjątkowości jej synowej, Rebeki. Także zapalanie świateł szabatowych i świątecznych to od niepamiętnych czasów domena pań domu. Towarzyszy mu tylko krótkie błogosławieństwo i kobiety często wykorzystują ten moment na osobistą modlitwę.

W naszej części świata przez wieki językiem takich suplikacji był jidysz. Niektóre kobiece modlitwy ukazywały się drukiem, jak np. monumentalne dzieło stworzone przez Sorę bas Tojwim, córkę i żonę rabina (z Satanowa), której pradziadek był przewodniczącym sądu rabinackiego w Brześciu Litewskim. U niej wyczytałam, że dwie świece to razem pięćset, co odpowiada liczbie organów mężczyzny i kobiety – uczona niewiasta ma na myśli wartość numeryczną słowa ner (250) oraz tradycyjnie przyjętą liczbę części ciała (mężczyźni – 248, kobiety – 252). Gdy więc będziemy zapalać świece szabatowe, Bóg uleczy nasze członki. Rozświetli też oczy naszych dzieci przy nauce świętej Tory. Czegóż nam więcej potrzeba? ©