Rok za drutem kolczastym.
Kronika życia w łódzkim getcie
06/02/2020 | Na stronie od 07/02/2020
Źródło: Żydowski Instytut Historyczny
Przemysław Batorski, ŻIH
Chaim Rumkowski, szef Judenratu w getcie w Łodzi, komunikował się z mieszkańcami dzielnicy zamkniętej za pomocą setek obwieszczeń. Dzięki nowej publikacji przygotowanej przez dr Ewę Wiatr i dr Adama Sitarka uzyskujemy dostęp do cennych materiałów opowiadających o życiu w łódzkim getcie.
„Posiadamy w miniaturze wszystkie instytucje państwowe i społeczne”
Minął rok od chwili, kiedy zamknęły się wrota swoistego osiedla żydowskiego, ochrzczonego nazwą getto z czasów ciemnego średniowiecza. (…) całe żydostwo łódzkie łącznie z odszczepieńcami umieszczone zostało na małym i najbrudniejszym skrawku i tak dość brudnego miasta.
Tak zaczyna się pierwsza część książki, 32-stronicowy raport Rok za drutem kolczastym (Na marginesie obwieszczeń Pana Prezesa Chaima Rumkowskiego). Nie wiadomo, kto go napisał – anonimowy autor był zapewne pracownikiem żydowskiej administracji getta. Pisał rok po założeniu getta w Łodzi, które powstało 8 lutego 1940 roku. Na obszarze 4 kilometrów kwadratowych stłoczono ponad 163 tysiące Żydów. Na czele utworzonego przez okupantów Starszeństwa Żydów stanął Chaim Rumkowski, przedwojenny kupiec i działacz syjonistyczny.
Rumkowski chciał, by „dzielnica zamknięta” jak najdłużej pozostała w oczach Niemców sprawnie funkcjonującą fabryką. Zakłady na terenie getta produkowały mundury, plecaki, obuwie i inny sprzęt dla Wehrmachtu. Hasło Rumkowskiego brzmiało: „Naszą jedyną drogą jest praca”. Zwracał się do uwięzionych Żydów za pomocą obwieszczeń. Przez cztery i pół roku istnienia dzielnicy zamkniętej ukazało się ich 426, większość w pierwszym roku po zamknięciu bram getta.
Autor Roku za drutem kolczastym w wielu miejscach chwali Rumkowskiego – jako człowieka, który zorganizował życie Żydów w getcie. Jednocześnie nie ukrywa, że warunki były katastrofalne, a mieszkańcy cierpieli przede wszystkim z powodu głodu. Dziś na tym szczupłym terenie posiadamy w miniaturze wszystkie instytucje państwowe i społeczne; jeżeli jednak zastanowimy się, że przed rokiem panował jeszcze kompletny chaos, zrozumiemy ogrom pracy i energii położonej przy urzeczywistnieniu tego planu.
Getto w Łodzi wyróżnia się tym, że zachowała się niemal cała jego dokumentacja. Dotąd jednak pozostawała rozproszona w archiwach Żydowskiego Instytutu Historycznego, Archiwum Państwowego w Łodzi i Instytutu YIVO w Nowym Jorku. Edycję źródłową tych cennych materiałów, pierwszą próbę zebrania w jednej publikacji obwieszczeń Rumkowskiego, przygotowali historycy getta w Łodzi, dr Ewa Wiatr i dr Adam Sitarek.
„Troską moją jest, by wszyscy w miarę możliwości byli syci”
Rok za drutem kolczastym podąża za obwieszczeniami Rumkowskiego – od pierwszego, z 1 marca 1940 roku, po 257. z 23 kwietnia 1941 roku – składającymi się na kronikę tragicznych wydarzeń. „Pokazują życie codzienne getta przez pryzmat regulacji dotyczących praktycznie wszystkiego, poczynając od spraw związanych z aprowizacją, pocztą, zatrudnieniem, ustaleniem godziny policyjnej, rozpoczęciem roku szkolnego itp., a kończąc na rejestracji posiadanych psów” – napisała w recenzji dr hab. Joanna Nalewajko-Kulikov. Rumkowski ogłaszał podział 70 000 kilogramów kartofli wśród najbiedniejszej ludności getta, wzywał do rejestracji krawców, informował o ustanowieniu na terenie getta bezpłatnej opieki medycznej itd.
W tekstach przygotowywanych w języku polskim i jidysz, a od 1942 roku również po niemiecku, możemy wychwycić cechy stylu samego Rumkowskiego, starającego się, by mieszkańcy odebrali jego wypowiedzi jako osobiste. 28 grudnia 1940 roku pisał: zwracam jeszcze raz uwagę, że troską moją jest, by wszyscy w miarę możliwości byli syci. Uruchomiłem już cały szereg kuchen i uruchomię jeszcze dalsze kuchnie. Będę też dbał o to, aby większa część ludności otrzymywała obiady z mięsem. Na koniec dodawał: Siostry i bracia w getcie! Ufajcie mi! Ja znam i wypełniam swój obowiązek!.
Ostatnie obwieszczenia Rumkowskiego pochodzą z sierpnia 1944 roku i mówią o „przeniesieniu” getta – tak naprawdę chodziło o jego likwidację. Większość z około 70 tysięcy osób, które wówczas pozostawały w zamkniętej części Łodzi, została wkrótce wywieziona do Auschwitz.
Książkę można nabyć w Księgarni na Tłomackiem
Publikacja ukazała się dzięki dotacji Fundacji im. Róży Luksemburg.