Protokoły biskupa Jeża

"Protokoły biskupa Jeża"
"Protokoły biskupa Jeża"

"Biskup tarnowski podczas wielkoczwartkowej homilii cytował antysemicką fałszywkę z lat 30. XX w. Cytat miał dowodzić spisku przeciwko Kościołowi. Żydowskiego" - Zuzanna Radzik, "Tygodnik Powszechny"

Ta wypowiedź została wygłoszona podczas jednego z kongresów pewnej nacji, nie mogę powiedzieć jakiej, bo byłbym tutaj zaraz zaszczuty ze wszystkich stron” – powiedział bp Andrzej Jeż w homilii podczas mszy krzyżma w tarnowskiej katedrze. Mówiąc o „pewnej nacji”, podniósł wzrok i uśmiechnął się do słuchaczy. Jakby sprawdzał, czy rozumieją. A potem cytował za diecezjalnym tygodnikiem z 1937 r. antysemicką fałszywkę: „Naszym naturalnym wrogiem jest Kościół katolicki, dlatego musimy na to przeklęte drzewo wylać ducha niezadowolenia, niewiary, niemoralności i wszelkiego brudu. Musimy wzniecić walkę między różnymi chrześcijańskimi wyznaniami, w pierwszej linii musimy zacząć nieubłaganą walkę na wszystkich odcinkach przeciwko księżom katolickim. Musimy ich obrzucić oszczerstwami i nienawiścią, musimy z ich prywatnego życia robić skandale, aby ich znienawidzić i ośmieszyć w oczach wszystkich. Dalej musimy opanować szkołę, religia chrześcijańska musi stamtąd zniknąć. Musimy usunąć nierozerwalność małżeństwa, a wszędzie wprowadzić śluby cywilne. W końcu musimy wzmocnić naszą prasę, wtedy nasze panowanie będzie umocnione i zapewnione” (cytat z rzekomej wypowiedzi jakiegoś rabina, pochodzi z tygodnikaNasza Sprawa nr 48/1937, str. 672).

Mowa, księga, protokoły

Cytat z rzekomego „kongresu pewnej nacji” to parafraza fragmentu antysemickiego paszkwilu popularnego już w pierwszym dziesięcioleciu XX wieku, a dziś dostępnego w internecie. Tekst zatytułowany „Mowa rabina” opowiada o żydowskiej chęci opanowania świata i był rozpowszechniany przez wydawnictwo i popularną gazetę „Polak-Katolik”, kierowane przez ks. Ignacego Kłopotowskiego. W 1912 r. „Mowa” miała już swoje dziesiąte wydanie i wraz z inną antysemicką broszurą – „Księgą Kahału” – była podstawą wielu tekstów pisanych czy rozpowszechnianych przez katolickich księży i wydawnictwa.

Najbardziej znanym dokumentem z tej kategorii były oczywiście „Protokoły Mędrców Syjonu”, pochodząca z 1903 r. fałszywka carskiej Ochrany, wydana po polsku w 1919 r. Tłumacz Biblii, słynny „żydoznawca” i antysemita ks. Józef Kruszyński, a jednocześnie rektor KUL w latach 1925-33, w rozprawie „Dlaczego występuję przeciw Żydom” cytował je, udowadniając, że „Żydzi starają się przede wszystkim podważyć zaufanie do katolickiego kleru”. Z „Protokołów” korzystał też inny słynny „żydoznawca” i antysemita ks. Stanisław Trzeciak, oraz rzesze mniej sławnych i wprawnych publicystów. Wątki obecne w tych antysemickich broszurach łączyły się, przenikały i pojawiały w wielu formach w polskiej katolickiej prasie i wydawnictwach pierwszej połowy XX wieku.

Rozwiązanie kwestii żydowskiej

Diecezjalny tygodnik z lat 30., na który powołuje się bp Andrzej Jeż, pisze, że „Mowa rabina” została wygłoszona na kongresie syjonistycznym we Lwowie w 1911 r., co jest oczywistą bzdurą. Cały numer „Naszej sprawy” ocieka antysemityzmem: tuż po cytowanym przez tarnowskiego ordynariusza fragmencie autor artykułu stwierdza: „ze stopnia 1937 każdy widzi, że żydzi sami i przez oddane sobie sfery ten program przeprowadzili i nie ustają”. Tekst o tytule „Musimy się rozstać”, który podpisał anonimowy R., wymienia cały leksykon antysemickich uprzedzeń. Ze wzgardą mówi o wzbudzających współczucie Żydach wierzących, którzy z powodu ślepoty nie przyjęli mesjasza i Bóg już ich osądził. Bardziej autora zajmuje „niewierzące-nowoczesne żydostwo, zepsute do gruntu na zasadach Talmudu, które to nazywa dobrem, co katolik złem mianuje – to nienawidzi co dla katolika jest świętym”. Żydzi są niewdzięczni wobec Polski, sieją rozkład moralny, hańbiąc dziewczęta i rozprowadzając niemoralne druki. Są szczwani, gromadzą kapitał, ale też są socjalistami. Albo ciążą do komunizmu.

W podsumowaniu czytamy: „sprawa żydowska jest sprawą chrześcijańskiej kultury polskiej i polskiej egzystencji” i powinna być „przez wzgląd moralny i ekonomiczny należycie i rychło załatwiona”. Przed biciem Żydów autor przestrzega, jako niegodnym chrześcijanina-Polaka: zgodnie z cytowanym listem pasterskim kard. Hlonda należy po prostu omijać żydowskie sklepy, prasę, wydawnictwa, antychrześcijańską kulturę.

Pięć lat później fantazja autora diecezjalnego tygodnika na temat rozstania z Żydami spełniła się w sposób straszliwy: 40 procent mieszkańców Tarnowa, Żydów i polskich obywateli, zostało w 1942 r. rozstrzelanych na Zbylitowskiej Górze albo wymordowanych w Bełżcu, Płaszowie i Auschwitz-Birkenau.

Wsłuchani

Trudno nie spytać, czy bp Jeż naprawdę nie wiedział, co cytuje, i z jakiego kontekstu ten cytat wyrywa. Czy nie wiedział, jaki jest charakter zarówno „źródła”, jak i podającego je artykułu? I czy jako strażnik katolickiej doktryny na terenie diecezji tarnowskiej nie wie, że stosunek Kościoła do Żydów zmienił się po Holokauście i Soborze Watykańskim II o 180 stopni? Jak interpretować obecność antysemickiego cytatu w wielkoczwartkowym kazaniu? Jako dowód niewiedzy? Po doktorze teologii dogmatycznej można się spodziewać, że rozumie, co czyta. Zła wola? Antysemityzm – i to w wersji spiskowej? Naprawdę chcielibyśmy poznać odpowiedź na te pytania.

Homilii bp. Andrzeja Jeża słuchali koncelebrujący mszę: abp Henryk Nowacki, bp senior Władysław Bobowski, biskupi pomocniczy Wiesław Lechowicz, Stanisław Salaterski i Leszek Leszkiewicz, opat klasztoru cystersów ze Szczyrzyca, księża infułaci, oraz wypełniające katedrę duchowieństwo, które – jak informuje lokalne wydanie „Gościa Niedzielnego” – reprezentowali „księża prałaci i kanonicy, dziekani, proboszczowie i wikariusze. Obecni byli także przedstawiciele duchowieństwa zakonnego. Pośród księży obecni byli m.in. jubilaci obchodzący w tym roku 25. i 50. rocznicę przyjęcia sakramentu kapłaństwa, a także świętujący 1. rocznicę święceń”. Streszczając homilię „Gość” pomaga rozszyfrować nieco biskupi kalambur o „kongresie pewnej nacji”, dodając, że chodzi o nację zamieszkującą Rzeczpospolitą. W końcu i tak wszyscy wiedzą, o kim mowa.

(Zuzanna Radzik, "Tygodnik Powszechny")