Stanisław Krajewski - wyjaśnienie dotyczące udziału w apelu o docenianie Jana Pawła II
23/11/2020 | Na stronie od 23/11/2020
Podpisałem ogłoszony w sobotę list profesorów z apelem o szacunek dla Jana Pawła II. Czuję potrzebę, żeby to wyjaśnić, bo podejrzewam, że to wystąpienie będzie umieszczane w nieprzyjemnych dla mnie kontekstach. List był sformułowany sensownie, więc mogłem się z nim zgodzić, choć gdybym pisał go ja, wyglądałby inaczej. Chodzi w nim – wyrażę to moimi słowami – o to, żeby doceniać dokonania tego papieża, a nie ulegać myśleniu, że skoro może być winny tolerowania nadużyć i przestępstw, to należy go skreślić.
Przypuszczam, że wśród sygnatariuszy tego listu jest wiele osób, z którymi zupełnie nie jest mi po drodze. Mimo to zdecydowałem się na podpisanie tego apelu, gdyż uważam, że odbrązawiając pomniki, co warto czynić, nie należy popadać w drugą skrajność i od razu równać je z ziemią. A w każdym razie nie wszystkie. W szczególności nie tego papieża. To nie oznacza, że proponuję taryfę ulgową; oczywiście trzeba ujawniać skandale seksualne, hipokryzję, instytucjonalną kulturę ukrywania zbrodni itd. Nie jest to jednak moim zadaniem; zajmuje się tym dostatecznie wielu katolików, żeby nie wątpić, iż dojdzie do wyświetlenia nieprzyjemnych tajemnic. Moim zadaniem jest natomiast współpraca ze wszystkimi po to, ażeby nie redukować ani Wojtyły, ani nikogo innego do słabości, grzechów i uwikłania w chore zależności. I jemu, i wielu innym postaciom należy oddać sprawiedliwość i doceniać ich dokonania i wysiłki podejmowane w dobrych sprawach – również wtedy, gdy jest za co ich krytykować.
Dlatego należy doceniać dokonania Wojtyły, choć można mu niejedno zarzucić; podobnie jak należy szanować dokonania, powiedzmy, Wałęsy, choć kiedyś „coś tam podpisał”. W przeciwnym razie grozi nam „cancel culture”, kultura automatycznego skreślania osobistości, które okazują się nie być w stanie sprostać pojedynczemu kryterium, które wydaje się nam decydujące. Owszem, niektórzy zasługują na skreślenie, np. osławiony Maciel Degollado, ale w każdym przypadku należy starannie wyważyć racje.
Co widzę, gdy staram się to robić w odniesieniu do polskiego papieża? Na pewno nie widzę świętego. Czymkolwiek jest kościelny status świętego, jest to kategoria mi obca, jeśli miałaby oznaczać jakąś bezgrzeszność. Nie ma ludzi doskonałych, których nie da się za coś skrytykować. Analizy w rodzaju tych, które prezentuje Stanisław Obirek, traktuję poważnie. Wskazuje on, że Wojtyła z animuszem tropił herezje, ale nie pedofilów.
Jednocześnie jednak nie chcę zaprzeczać temu, że i ja sam, i my wszyscy zawdzięczamy coś bardzo ważnego i cennego Janowi Pawłowi II. Co?
Przede wszystkim wymienię jego pierwszą polską wizytę jako papieża. Czułem, jak pękają mury, którymi byliśmy otoczeni. I jak z ludzi wydobywają się ich najlepsze cechy. To był naprawdę początek zasłużonego końca tamtego systemu. I było to dokonane przy użyciu siły duchowej, nie militarnej.
Drugim dla mnie ważnym dokonaniem tego papieża był szacunek dla innych religii, wykazany choćby w organizacji wieloreligijnego spotkania w Asyżu.
Trzecim, dla mnie osobiście bardzo istotnym, był dialog z Żydami: bezprecedensowe spotkania, odwiedzenie synagogi rzymskiej, wizyta w Izraelu. W tych (co najmniej) sprawach był wizjonerem, jego rola będzie uznawana przez każdego, kto nie jest zaślepiony. To wystarczy, żeby podchodzić do tego papieża z szacunkiem. Czy wystarczy, żeby się publicznie przeciwstawiać pędowi do „skreślania”? Każdy musi sam zdecydować. Dla mnie tak.
Treść apelu:
Źródło: KAISygnatariuszami tego listu są osoby pracujące na polskich uniwersytetach i w instytutach badawczych. W naszej pracy naukowej i dydaktycznej jesteśmy zobowiązani do szukania prawdy oraz przekazywania jej studentom. Jako obywatele czujemy się też współodpowiedzialni za prawdę jako fundament debat publicznych.
W ostatnich dniach obserwujemy falę oskarżeń wysuwanych wobec Jana Pawła II. Zarzuca mu się tuszowanie przypadków czynów pedofilskich wśród duchownych katolickich i nawołuje do usunięcia jego publicznych upamiętnień. Działania te mają doprowadzić do zmiany wizerunku osoby godnej najwyższego szacunku w kogoś współwinnego odrażających przestępstw. Pretekstem do wysuwania radykalnych żądań stał się opublikowany przez Stolicę Apostolską „Raport na temat wiedzy instytucjonalnej i procesów decyzyjnych Stolicy Apostolskiej w odniesieniu do byłego kardynała Theodore’a McCarricka”. Dokładna analiza tego raportu nie wskazuje jednak na żadne fakty, które dawałyby podstawę do powyższych oskarżeń pod adresem Jana Pawła II.
Przepaść dzieli sprzyjanie jednemu z najcięższych przestępstw od podejmowania błędnych decyzji personalnych wynikających z niepełnej wiedzy czy wręcz fałszywych informacji. Wspomniany Theodore McCarrick cieszył się zaufaniem wielu wybitnych osób, w tym prezydentów Stanów Zjednoczonych, potrafiąc głęboko ukrywać ciemną, przestępczą stronę swojego życia. Wszystko to nasuwa przypuszczenie, że pomówienia i niepoparte źródłowo ataki na pamięć o Janie Pawle II motywowane są z góry przyjętą tezą, co odbieramy ze smutkiem i głębokim niepokojem. Jako ludzie zajmujący się nauką rozumiemy potrzebę wnikliwego badania biografii wybitnych postaci historycznych. Jednak wyważona refleksja i rzetelna analiza nie mają nic wspólnego z emocjonalnym, nieopartym na racjonalnych przesłankach lub motywowanym ideologicznie rujnowaniem wizerunku.
Jan Paweł II pozytywnie wpłynął na historię świata, był w wymiarze globalnym ważnym promotorem idei wolności ludzi i narodów. Do członków Zgromadzenia Ogólnego ONZ mówił 5 października 1995 roku: „Wolność jest miarą godności i wielkości człowieka. Życie w warunkach wolności, do której dążą jednostki i narody, jest wielką szansą rozwoju duchowego człowieka i moralnego ożywienia narodów”.
Jan Paweł II Jan Paweł II pierwszy walczył z pedofilią w Kościele i nigdy jej nie chronił – apel przyjaciół Papieża
Jan Paweł II odegrał ogromną rolę w procesie wyzwalania się narodów Europy Środkowej i Wschodniej spod panowania Związku Radzieckiego, był duchowym przywódcą Polaków w okresie „Solidarności” i stanu wojennego. Liczni rodacy uznawali jego wielki autorytet również w latach późniejszych. Nauczanie Papieża-Polaka zawierało idee, które wielu obywateli Rzeczpospolitej przyjęło za rozstrzygające podczas referendum potwierdzającego akcesję Polski do Unii Europejskiej. Dzięki Janowi Pawłowi II polska historia i kultura w swych najlepszych przejawach stawały się znane na całym świecie. Przemawiał z mocą do tłumów, a jednocześnie wywierał niezatarty wpływ na ludzi mających z nim osobisty kontakt. Dla katolików stanowił przykład świętości życia, dla wielu wyznawców innych religii lub niewierzących był inspiracją i ważnym punktem odniesienia.
Jan Paweł II wielokrotnie miał odwagę podejmowania działań przełomowych, zawsze budując jedność, zasypując historyczne podziały. Takimi były między innymi: wizyta w synagodze w Rzymie w 1986 r., zaproszenie przedstawicieli głównych religii świata na wspólną modlitwę do Asyżu, wyznanie grzechów Kościoła katolickiego w 2000 r. Innym doniosłym gestem, szczególnie dla nas ważnym, była rehabilitacja Galileusza, którą papież antycypował już w roku 1979 podczas uroczystego wspomnienia Alberta Einsteina w stulecie jego urodzin. Rehabilitacja ta, dopełniona na życzenie Jana Pawła II przez Papieską Akademię Nauk trzynaście lat później, była symbolicznym uznaniem autonomii i wagi badań naukowych. Jak to podkreślił sam inicjator: „Sprawa Galileusza może stać się lekcją także dla nas, przydatną w analogicznych sytuacjach, które istnieją dziś lub mogą się pojawić w przyszłości”.
Imponująco długa lista zasług i osiągnięć Jana Pawła II jest dziś podważana i przekreślana. Dla młodych ludzi, którzy urodzili się już po jego śmierci, zdeformowany, zakłamany i poniżony wizerunek papieża może stać się jedynym znanym.
Apelujemy do wszystkich ludzi dobrej woli o opamiętanie. Jan Paweł II, jak każda inna osoba, zasługuje na to, żeby mówić o nim rzetelnie. Oczerniając i odrzucając Jana Pawła II, czynimy wielką krzywdę nie jemu, ale sobie samym. Pokazujemy w ten sposób, że nie mamy szacunku dla dziejowych dokonań i najjaśniejszych kart w naszej współczesnej historii. Jeśli takie ich traktowanie nie zostanie powstrzymane, to z czasem pozostaną nam w świadomości tylko klęski i momenty hańby Rzeczpospolitej, obraz z gruntu nieprawdziwy, jednak z wszystkimi tego konsekwencjami. A z nich najpoważniejszą stanie się przekonanie następnego pokolenia, że nie ma żadnego powodu, by wspólnotę z taką przeszłością podtrzymywać.