Chrześcijaństwo jutra

"Pół wieku swojego życia śniłem wielki sen o zjednoczeniu wszystkich wierzących w Chrystusa. Dziś ten sen się rozpłynął."

Ks. prof. Tomáš Halík podczas odbierania Medalu Świętego Jerzego 23 listopada 2019 roku w Krakowie. Fot. Adam Walanus/adamwalanus.pl

Ks. prof. Tomáš Halík podczas odbierania Medalu Świętego Jerzego 23 listopada 2019 roku w Krakowie. Fot. Adam Walanus/adamwalanus.pl

Źródło: "Więź"

Ks. Tomáš Halík - Chrześcijaństwo jutra, "Tygodnik Powszechny"

Ks. Halík jak kard. Martini: Nie boję się ludzi, którzy nie wierzą, ale tych, którzy nie myślą

Dialog z refleksyjnymi ludźmi spoza Kościoła wygląda mi na łatwiejszy od próby komunikacji z ludźmi, którzy łączą religię z nacjonalizmem – pisze ks. Tomáš Halík w „Tygodniku Powszechnym”.

Esej „Chrześcijaństwo jutra” ks. Tomáša Halíka ukazał się dziś w „Tygodniku Powszechnym” w przekładzie Tomasza Maćkowiaka. Czeski filozof, socjolog i teolog analizuje obecną sytuację Kościoła.

Przywołuje zdania papieża Franciszka o konieczności prawnego uregulowania związków cywilnych osób homoseksualnych, które padły niedawno w dokumencie „Francesco”. Jego zdaniem papież wypowiedział się jak „normalny człowiek XXI wieku, który ma serce i rozum na swoim miejscu”. „Franciszek nie zmienia pisanych norm, nie burzy wewnętrznych struktur – zmienia jednak praktykę życia. Przemienia Kościół nie z zewnątrz, ale znacznie dokładniej – duchowo, od wewnątrz. Przemienia go duchem Ewangelii, rewolucją miłosierdzia” – tłumaczy ks. Halík. I dodaje, że papież inspiruje chrześcijan do tego, by „nie dali sobie nałożyć jarzma niewoli religii kodeksów”.

Teolog przyznaje, że obawia się dziś pandemii fundamentalizmu i fanatyzmu oraz musi walczyć z „pokusą sceptycyzmu co do tego, czy w ogóle możliwy jest jeszcze jakikolwiek «ekumeniczny dialog wewnątrz Kościoła katolickiego». Dialog międzyreligijny, a szczególnie dialog z wykształconymi i refleksyjnymi ludźmi spoza Kościoła wygląda mi czasem na łatwiejszy od próby komunikacji z ludźmi, którzy łączą religię z tendencjami populistycznymi i nacjonalistycznymi. Pół wieku swojego życia śniłem wielki sen o zjednoczeniu wszystkich wierzących w Chrystusa. Dziś ten sen się rozpłynął”.

„Istnieją podziały, ale nie między Kościołami, tylko w poprzek. Podziały, które wyglądają dla mnie na niemożliwe do pokonania. Naprawdę nie mogę kroczyć pod jednym sztandarem z ludźmi, którzy z wielką pewnością siebie twierdzą, że wiedzą, iż Bóg stworzył świat w ciągu sześciu dni, albo że Mojżesz jest autorem Ksiąg Mojżeszowych (łącznie z fragmentem o własnej śmierci); którzy argumentują przeciwko wyświęcaniu kobiet w ten sposób, że Jezus pomiędzy swoich apostołów nie wybrał żadnej kobiety (nie wybrał też nikogo z nas, nieobrzezanych – czy my zatem mamy prawo teraz wyświęcać nie-Żydów?); z ludźmi, którzy nie wiedzą, że głośne ostatnio zwycięstwo grup pro-life w Polsce i kryminalizacja aborcji bardziej niż obronie nienarodzonych przysłuży się turystyce aborcyjnej Polek do Czech i na Słowację, ale zła aborcji w rzeczywistości nie powstrzyma” – przekonuje socjolog.

Zwraca również uwagę, że „w Polsce trwa właśnie najszybszy proces sekularyzacyjny w całej Europie – ci biskupi, którzy krótkowzrocznie wspierają nacjonalistycznych polityków cynicznie nadużywających chrześcijaństwa, ponoszą winę za to, że młode pokolenie na dobre odejdzie od Kościoła i «katolicka Polska» może podążyć za «katolicką Irlandią» w przepaść historii” .

Czeski teolog zapewnia, że nie wystąpi z Kościoła. „Walczę jednak z wielką wątpliwością: czy nie należy z realizmem zaprzestać prób tworzenia ekumeny wszystkich chrześcijan i raczej zaangażować wszystkie siły do pogłębiania płodnej ekumeny (dzielenia się, synergii, wzajemnego wzbogacania) z ludźmi myślącymi – zarówno wierzącymi, jak i niewierzącymi? Czy mamy nadal tracić czas i energię na puste próby dialogu z ludźmi, dla których samo to słowo wzbudza gniew i reakcje obronne – jakkolwiek chyba jesteśmy w stanie zrozumieć ich subiektywne motywacje do takich zachowań?” – zaznacza.

Przypomina i w pełni podziela zdanie kard. Carla Marii Martiniego: „Nie boję się ludzi, którzy nie wierzą, ale ludzi, którzy nie myślą”. „Uświadomiłem sobie jednak, że granica między ludźmi, którzy myślą, a tymi, którzy nie myślą, na pewno nie jest tożsama z podziałem na ludzi wykształconych i niewykształconych. Nie domagam się elitarnej religii dla wykształconych. Ten podział leży głębiej, w ludzkich sercach” – dodaje.

Co mogło by pomóc? „Możliwe, że jeszcze moglibyśmy uniknąć schizmy dzięki jakiejś formie nowego Soboru Jerozolimskiego, o którym czytamy w Dziejach Apostolskich, by na nim podzielić zadania: niech jedni dbają o tych wierzących, którzy pragną dających poczucie bezpieczeństwa zasad z przeszłości, a inni niech wsłuchują się w Boże wezwania nadchodzących znaków czasu” – pisze ks. Halík. „Tożsamość chrześcijańska nie spoczywa w bezruchu, ale jest w ruchu ducha, który w historii uczniów Jezusa stale głębiej wprowadza nas do pełni prawdy” – podkreśla.

DJ