Nieustająca aktualność Tory (Dewarim)
Komentarze Stanisława Krajewskiego do Tory
26/07/2020 | Na stronie od 26/07/2020
W ubiegłym tygodniu w synagogach czytany był początek Księgi Powtórzonego Prawa, a mianowicie rozdziały 1 - 3 (do 3,22). Cała ta księga różni się od poprzednich czterech. Jest sformułowana głównie jako zapis przemów wygłaszanych przez Mojżesza do ludu Izraela pod koniec wędrówki, wkrótce przed wejściem do Ziemi Izraela. Nie wiemy, kiedy i jak powstała: tradycja widzi w niej dokładny zapis słów Mojżesza, bibliści wysunęli różne hipotezy na temat możliwego rozwoju przekazów ustnych, które złożyły się na ten tekst. Według prawie wszystkich jest bliski związek – i co najmniej częściowa identyczność – tej księgi z odkrytą w 621 r. p.n.e. „księgą Tory”, znalezioną w jerozolimskiej Świątyni w osiemnastym roku panowania króla Jozjasza (zob. Druga Księga Królewska, rozdz. 22).
Ponieważ początkowe rozdziały tej Księgi Powtórzonego Prawa zawierają powtórzenie różnych wydarzeń z czasów wędrówki do Ziemi Obiecanej, w tym opis walk staczanych przez Izraelitów pod wodzą Mojżesza, ich treść nie wydaje się aktualna. Można jednak dostrzec naukę ważną dla nas teraz w pewnym szczególe tej relacji.
W rozdziale drugim mowa jest o zakazie zaczepiania Edomitów, Moabitów i Ammonitów, o potrzebie powściągliwości w stosunku do nich. Jednak w stosunku do amoryckiego królestwa Sichona, króla Heszbonu, jest powiedziane: zacznij zajmować jego ziemię, „Wypowiedz mu wojnę!” (Pwp 2,24). Tak rzekł Najwyższy Mojżeszowi. A co uczynił Mojżesz? Wysłał do Sichona posłów ze „słowami pokoju”! Prosił: „Pozwól mi przejść przez twą ziemię. Pójdę gościńcem nie skręcając ni w lewo, ni w prawo. Żywność sprzedasz mi za pieniądze, bym miał co jeść. Nawet wodę dasz mi za opłatą...” (Pwp 2, 26-28). Odrzucenie oferty spowodowało bezwzględną wojnę i masakrę ludu Sichona. Dla nas najciekawsze jest to, iż Mojżesz uczynił odwrotnie niż przykazał mu Bóg. Jak mógł to uczynić? Trudno powiedzieć, ale jest jasne, czego to nas uczy. Mianowicie należy zawsze wychodzić z ofertą pokoju.
Midrasz Tanchuma interpretuje wyrażenie psalmisty, aby „podążać za pokojem”, jako wskazówkę, że przykazanie odnoszące się do pokoju jest różne od innych przykazań. Trzeba mianowicie je wypełniać nie tylko wtedy, gdy nadarzy się okazja, ale również należy aktywnie poszukiwać okazji do jego wypełniania. Biblijnym przykładem takiego zachowania jest właśnie próba kontaktu z królem Sichonem.
Jakże bardzo byśmy chcieli, aby podążali za pokojem ludzie wokół nas, a wśród nich politycy! Tymczasem w kampaniach elektoralnych dominuje ton odwrotny: zdyskredytować, zniszczyć, zabić. Nie chodzi na szczęście o zabijanie w sensie fizycznym, ale o śmierć publiczną. Najłagodniejszym tego wyrazem jest odmowa prawa do politycznego istnienia, do rywalizacji na równych prawach. W najnowszej historii Polski pierwszym takim epizodem była uwaga uczyniona przez Lecha Wałęsę przed debatą z Aleksandrem Kwaśniewskim, że nie poda mu ręki, a co najwyżej nogę; najnowszy przykład to odmowa prezydenta Dudy uczestnictwa w rzetelnej debacie z Rafałem Trzaskowskim. Znacznie ostrzejszym wyrazem takiej postawy jest hejt, eliminowanie rywali przez naciągane lub sfałszowane oskarżenia. Pierwszym znaczącym epizodem w ostatnim okresie było usunięcie z rywalizacji – na podstawie sfabrykowanych zarzutów – Włodzimierza Cimoszewicza; najnowszy przykład to podłe ataki TVP przed wyborami prezydenckimi, gdy telewizja, która miała być publiczną, stała się medium rządzącej partii. Choć obecnie sprawujący władzę są szczególnie zapamiętali w traktowaniu opozycji jako wroga, który zasługuje tylko na wojnę, tego typu postawa jest obecna we wszelkich ugrupowaniach. To jedno z nieszczęść naszego czasu – nie tylko w Polsce.
Oferta wobec króla Sichonu zawierała obietnicę rzetelnej ceny za wszystko, z czego mogą skorzystać Izraelici. Rzetelna cena w demokratycznej polityce oznacza równe warunki rywalizacji i odpowiedzialność za swoje czyny i słowa. Tego nam szczególnie brakuje. Czy naprawdę tak mało osób – zwłaszcza spośród tych, którzy kształtują scenę polityczną – widzi taką potrzebę? Przypuszczam, że widzą to prawie wszyscy. Są jednak uwikłani w różne zależności i próbują dogodzić szefom.
- Wedle Tory poszukiwanie pokoju ma się odbywać nawet za cenę nieposłuszeństwa wobec Najwyższego. O ileż bardziej powinno tak być, gdy ceną jest nieposłuszeństwo wobec zwierzchnika, dyrektora instytucji czy prezesa partii.