Jakub Frank – fenomen mesjasza

/Jan Doktór, Żydowski Instytut Historyczny/{k.target_blank}

Przez 40 lat mesjańskiej drogi prowadził swoich wyznawców zmieniając swoje nauczanie i cel mesjańskiej misji w zależności od okoliczności.

10 grudnia 1791 roku o czwartej nad ranem w wynajętym zamku książąt Isenburgskich w Offenbachu zmarł Jakub Frank, największy żydowski herezjarcha w dziejach Polski, uważany przez swoich stronników za trzeciego i ostatecznego Mesjasza po Sabbataju Cwi i Baruchji Ruso.

Przez 40 lat krętej mesjańskiej drogi Frank prowadził swoich wyznawców przez różne państwa kultury i religie (judaizm, islam, chrześcijaństwo) często zmieniając swoje nauczanie i cel mesjańskiej misji w zależności od okoliczności. Niezmiennym fundamentem jego doktryny pozostawała wszakże idea „chodu do Ezawa”, czyli jakiejś formy judeochrześcijaństwa.

Urodził się 1726 w Korolewce na Podolu. Gdy miał zaledwie rok, jego rodzice oskarżeni o herezję sabbataistyczną uciekli przed represjami na Wołoszczyznę. Jakub wychowywał się w środowisku jako Sefardyjczyk i stąd otrzymał przezwisko Frenk albo Frank (tak Aszkenazyjczycy nazywali potocznie Sefardyjczyków).

W grudniu 1755 roku wysłany został przez salonicką sektę koniozo (wyznawców Sabbataja Cwi i Baruchji) do Rzeczpospolitej z zadaniem wyprowadzenia polskich sekciarzy z podziemia i poprowadzenia ich Ezawa, czyli Kościoła rzymsko-katolickiego. Frank spełnił swoją misję mimo początkowych oporów polskich sekciarzy. Znakomicie pomogły mu represje, jakim wydani zostali sekciarze po publicznej dyspucie z rabinami przed konsystorzem kamienieckim w 1757. Zmusiły one mesjanistów, którzy przedstawiali się jako „kontratalmudyści”, najpierw do ucieczki na Wołoszczyznę a później do opuszczenia żydostwa. W 1759 roku, po drugiej publicznej dyspucie z rabinami, ok. 2 tysięcy „kontratalmudystów” przyjęło chrzest.

Dla Franka, który stał się wrogiem nr 1 całego żydostwa, oznaczało to konieczność nieustannego poszukiwania bezpiecznego miejsca schronienia. Przez pierwszych kilkanaście lat przebywał w najbezpieczniejszym, jak się zdawało, miejscu Rzeczpospolitej — w klasztorze jasnogórskim. „Wyzwolony” stamtąd przez wojska rosyjskie wyjechał wraz z swą gwardią przyboczną do Brna Morawskiego, mającego status de non tolerandi judaeis, a stamtąd do Offenbachu nad Menem.

/Jan Doktór, Żydowski Instytut Historyczny/{k.target_blank}