Tora Wajera

O przemocy

Wajera, Rdz 18,1 - 22, 24

Wysłannicy Boga odwiedzają Abrahama. Sara, rzecz jasna nie zaproszona do rozmowy, lecz jedynie do przygotowania posiłku, podsłuchuje pod namiotem. Tak właśnie dowiaduje się, że zostanie matką. Pierwsza jej reakcja to śmiech. Sara śmieje się sama do siebie: "Teraz, gdy się zestarzałam, mam tej rozkoszy zażywać! I pan mój jest stary!" (18,12). Być może dla Boga nie ma nic niemożliwego, jednak Sara najwyraźniej sceptycznie zapatruje się na możliwości męża. Jednak Bóg - nadal nie bezpośrednio Sarze, lecz Abrahamowi - potwierdza wiadomość. Zapamiętajmy ten śmiech, bo jeszcze się pojawi. Jej syn zostanie nazwany Ic’chak (Izaak) - właśnie od śmiechu.

Ale to czytanie jest nie tylko i nie przede wszystkim o śmiechu, lecz także o przemocy. Również przemocy wobec kobiet.

Wysłannicy boscy odwiedzają też Sodomę, w której mieszka bratanek Abrahama - Lot. Miasto ma być starte z powierzchni ziemi, ponieważ tonie w grzechu. Abraham targuje się z Wiekuistym, gdyż został partnerem w dialogu. On, zwykły zdałoby się człowiek, a nawet grzeszny człowiek, jest godzien być rozmówcą Wiekuistego. Błaga, by zostali oszczędzeni sprawiedliwi. Bóg wysłucha jego prośby, ale niebawem Abraham po raz kolejny zgrzeszy, wypierając się Sary wobec króla Abimelecha. Tylko interwencja Wiekuistego ocali Sarę.

Lot okazał gościnność wysłannikom - aniołom, podobnie jak przedtemAbraham. Przyjął ich w swoim domu, czego nie mogli znieść sodomscy grzesznicy: "Wyprowadź ich do nas, abyśmy z nimi poigrali" (19,7). Tekst sugeruje tu pewne konotacje seksualne. I co robi Lot? Oto proponuje im dwie córki, "które jeszcze nie zaznały mężczyzny" (19,8). Oczywiście prawa gościnności są święte

  • Lot chce, aby oszczędzono posłanników Bożych, ale trudno nie zadrżeć od słów, jakie wypowiedział: "czyńcie z nimi [córkami], co wam się podoba, tylko tym mężom nic nie czyńcie, bo weszli pod cień strzechy mojej" (19,8). Dziewczętom włos z głowy nie spadł, ale czy Lot mógł wiedzieć kim są jego goście? Czy mógł wiedzieć, że córki zostaną oszczędzone?

W midraszach, powstałych przecież o wiele później, znalazło się miejsce na ocenę moralną: Lot - obcując przez wiele lat z mieszkańcami Sodomy - przesiąknął złem. Ponadto człowiek kryształowo prawy nie mógłby tam mieszkać, nie mógłby wybrać takiego miasta na dom dla swojej rodziny.

Wysłannicy wzywają go, aby uciekł z miasta, zostanie ono bowiem zgładzone. Każą zabrać rodzinę i dobytek. Zięciowie nie wierzą w zagładę miasta, zatem Lot opuścił Sodomę z żoną i dwiema córkami. Ale nie wiadomo którymi, albowiem te, które były ofiarowane napastnikom, nie były zamężne, a w tekście czytamy o "zięciach, którzy mieli pojąć jego córki za żony" (19,14). Zatem ile córek miał Lot? Midrasze powiadają, że cztery. I nie jest to bez znaczenia, ponieważ od tego zależy interpretacja tego, co nastąpiło później.

Lot zostaje uprzedzony o tym, że nie wolno mu się obejrzeć i na własną prośbę ma zamieszkać w małym mieście na uboczu - w Soarze.

Nie wiemy, czy żona Lota - bezimienna, podobnie jak żona Noego - słyszała o zakazie. Dowiadujemy się jedynie, że "obejrzała się za siebie i stała się słupem soli" (19,26). Część komentatorów jest zdania, że uczyniła tak, ponieważ zostawiła tam rodzinę - obejrzała się, bo miała nadzieję, że jej córki uszły z życiem z pożogi. Chciała też spojrzeć po raz ostatni na dom, którego była gospodynią. Nie mogła się oderwać od przeszłości. W midraszach nadano jej imię Idit - to znaczy świadek. Była świadkiem zagłady.

Nie wiemy, czy poniosła karę, czy zastygła z bólu i łez.

Dwie córki udały się z Lotem do Soaru. Zamieszkali za miastem, w jaskini. Albowiem Lot się bał. Ale czego? I oto nowa scena, która dla nas, żyjących tu i teraz, - też jest przemocą i gwałtem. Córki upoiły winem Lota i obcowały z nim i "poczęły obie córki Lota z ojca swego" 19,36). Tora powiada, iż dziewczęta obawiały się, iż "nie ma w tym kraju mężczyzny, który by obcował z nami". Chciały przedłużenia rodu, uważały to za swój obowiązek.

Zapewne z tego powodu, o czym niejednokrotnie była już mowa, że pozycja kobiety zależała od jej dzietności. Ponadto Tora powiada, że potomek jednej z córek zapoczątkował Moabitów, drugiej zaś Ammonitów. Oba te ludy były wrogie wobec ludu Izraela. Może chodziło o pokazanie, że ludy te powstały w wyniku występnych związków?

Niezależnie od tego komentatorzy zadają zasadne pytania: czy córki Lota, niegdyś oferowane przez ojca grzesznikom z Sodomy, nie zostały przez sam ten fakt złamane jako istoty ludzkie, jako istoty moralne, jako kobiety?

Są też komentarze, w których wysuwa się przypuszczenie, że sytuacja miała się zgoła inaczej. Po co Lot prosił Boga o ocalenie go razem z Soarem - małą, odludną mieściną? Bóg mógł przecież zachować dlań jakąś większą miejscowość. A i tego było mało Lotowi - zamieszkał w jaskini za Soarem. Czy nie dlatego, że to on zapragnął występnych uczynków? Czy trucizna Sodomy nie pozostała w nim na zawsze?

Sara powiła Izaaka, ale przepędziła Hagar z Ismaelem, albowiem Ismael wyśmiewał się z Izaaka. Znowu śmiech, tym razem szyderczy.

Wypędzenie Hagar i Ismaela nie dało szczęścia Sarze. Oto Bóg poddaje próbie Abrahama, który ma zaprowadzić na stos ofiarny własnego syna. Izaak ocalał, ale czy ocalała jego dusza? I co z Sarą? Bo to także była przemoc wobec niej. Abraham nie uprzedził jej ani słowem.

Bella Szwarcman-Czarnota