Najtrudniejszy przełom w życiu Kościoła w pokoleniu apostolskim
Jeszcze trzy lata wcześniej Kościół tworzyli wyłącznie Żydzi
18/05/2020 | Na stronie od 18/05/2020
Żródło: Tygodnik Powszechny 2020.05.18
Abp. Grzegorz Ryś
Przełom
Liturgia – za sprawą lektury 15. rozdziału Dziejów Apostolskich – przeprowadziła nas ostatnio przez najtrudniejszy przełom w życiu Kościoła w pokoleniu apostolskim. Staliśmy się świadkami pierwszego w dziejach Kościoła soboru, obradującego w Jerozolimie w roku 49. Jego tematem był stosunek Kościoła do Izraela. Jeszcze trzy lata wcześniej Kościół tworzyli wyłącznie Żydzi. Owszem, zdarzały się sytuacje wyjątkowe, jak chrzest dworzanina z Etiopii czy setnika Korneliusza w Cezarei lub misja Filipa w Samarii, ale zasadniczo Ewangelia nie wychodziła poza świat żydowski.
W 46 roku Paweł i Barnaba (obydwaj Żydzi, choć z diaspory – jeden z Tarsu, drugi z Cypru) wyruszyli na pierwszą wyprawę misyjną. W jej trakcie – w ciągu trzech burzliwych lat – zobaczyli wyraźnie, jak „Bóg otwiera poganom podwoje wiary”: powstały nowe Kościoły w greckich miastach Azji Mniejszej, gromadzące ludzi, którzy wcześniej nie mieli bladego pojęcia o Prawie Mojżesza. Czy jednak – pytano w Jerozolimie – można zostać chrześcijaninem nie zostając wcześniej żydowskim prozelitą? Nie przyjmując znaku pierwszego przymierza – obrzezania? Nie poddając się Prawu?
Paweł i Barnaba uważali, że można, i zgodnie z tym przekonaniem nauczali oraz działali. Czy oznacza to jednak, że chcieli odciąć Kościół od Izraela? I czy po to właśnie zebrał się jerozolimski sobór, by to postanowić? Albo by ogłosić „zastąpienie” Izraela przez Kościół?
Nie. Ani nie było to celem, ani też nikt nie zrozumiał w ten sposób podjętych w Jerozolimie uchwał. By to pojąć, najlepiej sięgnąć po 11. rozdział Pawłowego Listu do Rzymian (napisanego niespełna dziesięć lat po zebraniu jerozolimskim). Apostoł pogan uświadamia swoich adresatów, iż są oni jak dziczki oliwne wszczepione przez Boga w drzewo oliwne, którego korzeniem jest Izrael, i każdego ostrzega: „Nie wynoś się; a jeżeli się wynosisz, [pamiętaj, że] nie ty podtrzymujesz korzeń, ale korzeń ciebie!”.
W Jerozolimie nie chodziło więc o „odcięcie się od Izraela”, ale o określenie natury i sposobu wszczepienia w drzewo oliwne – Lud Boga, do tej pory składający się wyłącznie z Żydów.
To wszczepienie – tak ustalono – dokonuje się przede wszystkim przez wiarę w Jezusa Chrystusa, to znaczy przez wszczepienie w Niego – przez trwanie w życiodajnej, wiernej, przemieniającej komunii z Nim. Jezus Chrystus jest nie do pomyślenia „bez” Izraela. I my/Kościół w Nim – w takiej samej mierze – również. Tak więc nie „odcięcie”, nie „zastępstwo”, ale zakorzenienie.
A przecież czasami trudno wręcz nie zapytać, czy ów przełom, przez który Duch Święty z taką wirtuozerią i suwerennością przeprowadził Kościół na soborze w Jerozolimie, rzeczywiście się dokonał?
Abp Grzegorz Ryś. Arcybiskup metropolita łódzki, wcześniej biskup pomocniczy krakowski, autor rubryki „Okruchy Słowa”, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Doktor habilitowany nauk humanistycznych...