Komentarz do parszy Chukat
12/07/2019 | Na stronie od 12/07/2019
Parsza Chukat 13 lipca / 10 tamuz 5779
Treść parszy Chukat wciąż zaskakuje i niepokoi. Izraelici narzekają na brak wody. To już nie pierwsza taka sytuacja – są przecież na pustyni. Mojżesz powinien był uporać się z tym problemem z łatwością, sprostał przecież znacznie trudniejszym wyzwaniom. Mimo to w miejscu nazwanym przez Boga Mej Meriba (wody sporów) Mojżesz wybucha okropnym gniewem: „«Posłuchajcież, przekorni, czyż ze skały tej, wydobędziem wam wodę?». Zatem podniósł Mojżesz rękę swoję, i uderzył w skałę buławą swą dwukrotnie” (Ba-midbar 20:10-11).
W poprzednich komentarzach starałem się udowodnić, że Mojżesz nie zgrzeszył – był przywódcą powołanym do wyprowadzenia Izraelitów z Egiptu, ale zadanie poprowadzenia kolejnego pokolenia przez rzekę Jordan, podbój Kanaanu i zbudowanie społeczności miało już leżeć w rękach kogoś innego. Ustąpienie ze stanowiska przywódcy nie było porażką, a nieuchronnością. Jako grupa niewolników, która ma przed sobą trudną wyprawę, która uczy się dopiero życia na wolności i buduje nową relację z Bogiem, Izraelici potrzebowali silnego lidera – nie kogoś, kto zbuduje system społeczny od podstaw, ale kto zainspiruje grupę, żeby zrobiła to sama.
Twarz Mojżesza była jak słońce, zaś twarz Jozuego jak księżyc – czytamy w traktacie Bawa batra (75a). Słońce świeci bowiem tak jasno, że nie jest już potrzebny płomień świecy. Kiedy natomiast jedynym źródłem światła jest księżyc, świeca może płonąć dalej. Jozue inspirował pokolenie Izraelitów bardziej, niż mógł to zrobić ktoś tak silny jak Mojżesz.
Czytając parszę Chukat, musimy zadać sobie jednak kilka pytań: czym ta próba różniła się od innych? Dlaczego Mojżesz tak szybko wpadł w gniew? Dlaczego wtedy i dlaczego tam? Przecież już wcześniej stawiał czoła temu wyzwaniu.
Tora opisuje dwie podobne sytuacje. Pierwsza zdarzyła się w miejscu o nazwie Mara, zaraz po przejściu przez Morze Czerwone. Izraelici nie mogli pić tamtejszej wody, bo była gorzka. Mojżesz modlił się więc do Boga, a Ten powiedział mu, co zrobić, aby woda stała się słodka. Druga taka sytuacja wydarzyła się w Refidim (Szemot 17:1-7), gdzie w ogóle nie było dostępu do wody. Mojżesz upomina Izraelitów: „Czemu swarzycie się ze mną? Czemu doświadczacie Wiekuistego?”. Następnie zwraca się do Boga: „Cóż mam czynić ludowi temu? Już niedługo, a ukamionują mnie”. Mojżesz – zgodnie z poleceniem Boga – bierze swą laskę i uderza w skałę, z której wypływa woda. Sytuacji towarzyszy spore napięcie i dramatyzm, ale nie jest on nawet bliski temu z parszy Chukat. Dlaczego więc tym razem – doświadczony i starszy o czterdzieści lat – Mojżesz nie zachowuje spokoju?
Tekst daje nam pewne wskazówki, ale są one tak nieoczywiste, że łatwo je przeoczyć. Oto jak zaczyna się rozdział: „I przybyli synowie Israela, cały zbór, na puszczę Cyn miesiąca pierwszego, i pozostał lud w Kadesz; i umarła tam Mirjam, i pochowana tam została. I nie było wody dla zboru…” (Ba-midbar 20:1-2). Wielu komentatorów dostrzega związek między tym wersem a fragmentem, w którym opisane jest to, co dzieje się później w związku z nagłym brakiem wody. Według tradycji, gdy Miriam żyła, Izraelici mieli dostęp do cudownej studni (kom. Rasziego do Ba-midbar 20:2; Taanit 9a; Szir ha-Szirim Raba 4:14, 27). Kiedy umarła, studnia zniknęła.
Możemy zinterpretować ten fragment inaczej. Mojżesz dał się ponieść emocjom, bo właśnie zmarła jego siostra. Był w żałobie. Utrata rodzica nie jest łatwa, ale śmierć brata lub siostry może być czasami jeszcze trudniejsza. Gdy odchodzi ktoś należący do naszego pokolenia, czujemy nagle bliską obecność Anioła Śmierci. Musimy zmierzyć się z własną śmiertelnością.
Miriam była dla Mojżesza kimś więcej niż tylko siostrą. Będąc jeszcze dzieckiem, czuwała nad losem brata, gdy ten płynął w koszyku po wodach Nilu. Była na tyle pomysłowa i odważna, że zaproponowała córce faraona, aby zatrudniła żydowską mamkę, która wykarmi dziecko, sprawiając tym samym, że Mojżesz mógł dorastać znając swoją rodzinę, swój lud i tożsamość.
W pewnym niezwykłym midraszu czytamy, że Miriam przekonała swojego ojca Amrama, ważnego uczonego swojego pokolenia, aby anulował jeden ze swoich dekretów. Rozporządzenie nakazywało Hebrajczykom branie rozwodów ze swoimi żonami, ponieważ groźba tego, że każde nowonarodzone hebrajskie dziecko zostanie zabite, była bardzo poważna. „Twój dekret – przekonywała ojca Miriam – jest gorszy niż rozporządzenie faraona. Jego przynajmniej wycelowany jest tylko w mężczyzn, a twój uderza również w kobiety. On chce okraść dzieci z życia na tym świecie, a ty odmawiasz im nawet życia w świecie, który nadejdzie” (Midrasz Lekach tow do Szemot 2:1). Amram przyznał Miriam rację. Mężowie i żony mogli znowu żyć razem. Jekobed zaszła w ciążę i urodziła Mojżesza. Zauważmy, że midrasz bezpośrednio daje do zrozumienia, że sześcioletnia dziewczynka przewyższyła mądrością i wiarą czołowego rabina swojego pokolenia.
Mojżesz wiedział, co zawdzięczał siostrze. Według midrasza gdyby nie ona, nie przyszedłby na świat. Zgodnie z tekstem Tory bez jej pomocy nigdy nie dowiedziałby się, skąd pochodzi i kim są jego prawdziwi rodzice. Mimo że żyli osobno, kiedy Mojżesz uciekł do Midian, po jego powrocie Miriam towarzyszyła mu podczas całej jego misji. Przewodniczyła kobietom śpiewającym Pieśń Morza. Tora przedstawia Miriam w negatywnym świetle tylko raz – kiedy „rozprawia […] o Mojżeszu, z powodu żony Kuszytanki, którą pojął” (Ba-midbar 12:1), za co zostaje ukarana trądem. Jednak i ten epizod jest zinterpretowany pozytywnie przez Mędrców. Twierdzą oni, że Miriam w rzeczywistości skrytykowała Mojżesza za zerwanie więzi małżeńskiej z żoną Cyporą. Zrobił to, ponieważ musiał być w stanie gotowości na wypadek, gdyby Bóg chciał się z nim skomunikować. Miriam rozumiała sytuację Cypory i jej poczucie porzucenia. Zresztą ona i Aaron również otrzymali komunikat od Boga, ale im nie nakazano żyć w celibacie. Być może Miriam źle oceniła sytuację, ale nie miała złych intencji. Nie była zazdrosna o brata, ale zwyczajnie przejęła się losem żony, którą opuścił.
A więc brak wody nie był jedynym powodem utraty przez Mojżesza kontroli nad emocjami – był on też w głębokiej żałobie. Izraelici stracili dostęp do wody, ale ich przywódca stracił siostrę, która opiekowała się nim przez całe życie, dbała o jego rozwój, wspierała go przez lata i pomagała nieść ciężar przywództwa, stojąc na czele Izraelitek.
Na myśl przychodzą słowa dowódcy wojskowego Baraka z Księgi Sędziów, skierowane do prorokini Debory: „Jeżelibyś poszła ze mną, pójdę, a jeżelibyś nie poszła ze mną, nie pójdę” (4:8). Więź Baraka i Debory była znacznie mniej znacząca niż ta łącząca Mojżesza i Miriam, a jednak Barak przyznaje, że jego los leży w rękach mądrej i odważnej kobiety. Czy Mojżesz nie czuł tego samego wobec Miriam?
Kiedy tracimy kogoś bliskiego, stajemy się zupełnie bezbronni. Trudno nam kontrolować emocje. Popełniamy błędy i działamy pochopnie. Nie oceniamy prawidłowo sytuacji. To symptomy towarzyszące żałobie każdego zwykłego śmiertelnika. W przypadku Mojżesza zadziałał dodatkowy czynnik. Był prorokiem, a smutek mógł przyćmić jego zdolności. Tak Majmonides odpowiada na zadawane często pytanie: dlaczego Jakub, który był prorokiem, nie wiedział, że jego syn Józef żyje? Odpowiedź jest prosta: żal Jakuba hamował jego prorocze zdolności. Przez dwadzieścia dwa lata od utraty syna Jakub nie mógł usłyszeć słowa Bożego. Mojżeszowi, największemu z proroków, udało się utrzymać z Nim więź. To Bóg kazał mu przecież „przemówić do skały”. W wyniku żałoby słowo Boże nie trafiło jednak całkowicie do podświadomości proroka.
A więc szczegóły są drugorzędne w stosunku do ludzkiego dramatu rozgrywającego się tamtego dnia. Tak, Mojżesz zrobił coś, czego nie powinien. Uderzając w skałę, zamiast „Bóg wydobędzie wodę”, powiedział „wydobędziem wam wodę” i dał się ponieść emocjom. W rzeczywistości jednak jest to historia człowieka w głębokiej żałobie, bezbronnego, wrażliwego, w wirze emocji, pozbawionego nagle – tak ważnej w jego życiu – obecności siostry. Miriam była niezwykle mądrym i rezolutnym dzieckiem – postanowiła działać, gdy życie jej trzymiesięcznego brata miało zależeć od ojca-rabina, a później od egipskiej księżniczki. Przewodniczyła Izraelitkom przechodzącym przez Morze Czerwone i okazała współczucie Cyporze, wiedząc, jak wysoką cenę musiała ona zapłacić za bycie żoną przywódcy. Midrasz opisuje ją jako osobę, dzięki której Izraelici mieli dostęp do wody na pustyni. W udręce Mojżesza, uderzającego laską w skałę, dostrzec możemy smutek i żal po stracie siostry, bez której czuł się osierocony i samotny.
Opowieść o tym, jak Mojżesz utracił spokój i pewność siebie nie jest historią kryzysu przywódcy ani cudu wody wypływającej ze skały, ale historią wielkiej żydowskiej bohaterki Miriam, która została w pełni doceniona dopiero wtedy, kiedy odeszła.