Komentarz do parszy Chukat

 Rabin Jonathan Sacks 

Parsza Chukat 13 lipca / 10 tamuz 5779

Treść parszy Chukat wciąż zaskakuje i niepokoi. Izraelici narzekają na brak wody. To już  nie pierwsza taka sytuacja – są przecież na pustyni. Mojżesz powinien  był uporać się z tym problemem z łatwością, sprostał przecież znacznie  trudniejszym wyzwaniom. Mimo to w miejscu nazwanym przez Boga Mej Meriba (wody sporów) Mojżesz wybucha okropnym gniewem: „«Posłuchajcież,  przekorni, czyż ze skały tej, wydobędziem wam wodę?». Zatem podniósł  Mojżesz rękę swoję, i uderzył w skałę buławą swą dwukrotnie” (Ba-midbar  20:10-11).

W poprzednich  komentarzach starałem się udowodnić, że Mojżesz nie zgrzeszył – był  przywódcą powołanym do wyprowadzenia Izraelitów z Egiptu, ale zadanie  poprowadzenia kolejnego pokolenia przez rzekę Jordan, podbój Kanaanu i  zbudowanie społeczności miało już leżeć w rękach kogoś innego.  Ustąpienie ze stanowiska przywódcy nie było porażką, a nieuchronnością.  Jako grupa niewolników, która ma przed sobą trudną wyprawę, która uczy  się dopiero życia na wolności i buduje nową relację z Bogiem, Izraelici  potrzebowali silnego lidera – nie kogoś, kto zbuduje system społeczny od  podstaw, ale kto zainspiruje grupę, żeby zrobiła to sama.

Twarz Mojżesza była jak słońce, zaś twarz Jozuego jak księżyc – czytamy w traktacie Bawa batra (75a). Słońce świeci bowiem tak jasno, że nie jest już potrzebny płomień świecy. Kiedy  natomiast jedynym źródłem światła jest księżyc, świeca może płonąć  dalej. Jozue inspirował pokolenie Izraelitów bardziej, niż mógł to  zrobić ktoś tak silny jak Mojżesz.

Czytając parszę Chukat, musimy  zadać sobie jednak kilka pytań: czym ta próba różniła się od innych?  Dlaczego Mojżesz tak szybko wpadł w gniew? Dlaczego wtedy i dlaczego  tam? Przecież już wcześniej stawiał czoła temu wyzwaniu.

Tora  opisuje dwie podobne sytuacje. Pierwsza zdarzyła się w miejscu o nazwie  Mara, zaraz po przejściu przez Morze Czerwone. Izraelici nie mogli pić  tamtejszej wody, bo była gorzka. Mojżesz modlił się więc do Boga, a Ten  powiedział mu, co zrobić, aby woda stała się słodka. Druga taka sytuacja  wydarzyła się w Refidim (Szemot 17:1-7), gdzie w ogóle nie było dostępu  do wody. Mojżesz upomina Izraelitów: „Czemu swarzycie się ze mną? Czemu  doświadczacie Wiekuistego?”. Następnie zwraca się do Boga: „Cóż mam  czynić ludowi temu? Już niedługo, a ukamionują mnie”. Mojżesz – zgodnie z  poleceniem Boga – bierze swą laskę i uderza w skałę, z której wypływa  woda. Sytuacji towarzyszy spore napięcie i dramatyzm, ale nie jest on  nawet bliski temu z parszy Chukat. Dlaczego więc tym razem – doświadczony i starszy o czterdzieści lat – Mojżesz nie zachowuje spokoju?

 Tekst  daje nam pewne wskazówki, ale są one tak nieoczywiste, że łatwo je  przeoczyć. Oto jak zaczyna się rozdział: „I przybyli synowie Israela,  cały zbór, na puszczę Cyn miesiąca pierwszego, i pozostał lud w Kadesz; i  umarła tam Mirjam, i pochowana tam została. I nie było wody dla zboru…”  (Ba-midbar 20:1-2). Wielu komentatorów dostrzega związek między tym  wersem a fragmentem, w którym opisane jest to, co dzieje się później w  związku z nagłym brakiem wody. Według tradycji, gdy Miriam żyła,  Izraelici mieli dostęp do cudownej studni (kom. Rasziego do Ba-midbar  20:2; Taanit 9a; Szir ha-Szirim Raba 4:14, 27). Kiedy umarła, studnia zniknęła.

Możemy  zinterpretować ten fragment inaczej. Mojżesz dał się ponieść emocjom,  bo właśnie zmarła jego siostra. Był w żałobie. Utrata rodzica nie jest  łatwa, ale śmierć brata lub siostry może być czasami jeszcze  trudniejsza. Gdy odchodzi ktoś należący do naszego pokolenia, czujemy  nagle bliską obecność Anioła Śmierci. Musimy zmierzyć się z własną  śmiertelnością.

Miriam  była dla Mojżesza kimś więcej niż tylko siostrą. Będąc jeszcze  dzieckiem, czuwała nad losem brata, gdy ten płynął w koszyku po wodach  Nilu. Była na tyle pomysłowa i odważna, że zaproponowała córce faraona,  aby zatrudniła żydowską mamkę, która wykarmi dziecko, sprawiając tym  samym, że Mojżesz mógł dorastać znając swoją rodzinę, swój lud i  tożsamość. 

W pewnym  niezwykłym midraszu czytamy, że Miriam przekonała swojego ojca Amrama,  ważnego uczonego swojego pokolenia, aby anulował jeden ze swoich  dekretów. Rozporządzenie nakazywało Hebrajczykom branie rozwodów ze  swoimi żonami, ponieważ groźba tego, że każde nowonarodzone hebrajskie  dziecko zostanie zabite, była bardzo poważna. „Twój dekret –  przekonywała ojca Miriam – jest gorszy niż rozporządzenie faraona. Jego  przynajmniej wycelowany jest tylko w mężczyzn, a twój uderza również w  kobiety. On chce okraść dzieci z życia na tym świecie, a ty odmawiasz im  nawet życia w świecie, który nadejdzie” (Midrasz Lekach tow do Szemot 2:1). Amram przyznał Miriam rację. Mężowie i żony mogli znowu  żyć razem. Jekobed zaszła w ciążę i urodziła Mojżesza. Zauważmy, że  midrasz bezpośrednio daje do zrozumienia, że sześcioletnia dziewczynka  przewyższyła mądrością i wiarą czołowego rabina swojego pokolenia.

Mojżesz  wiedział, co zawdzięczał siostrze. Według midrasza gdyby nie ona, nie  przyszedłby na świat. Zgodnie z tekstem Tory bez jej pomocy nigdy nie  dowiedziałby się, skąd pochodzi i kim są jego prawdziwi rodzice. Mimo że  żyli osobno, kiedy Mojżesz uciekł do Midian, po jego powrocie Miriam  towarzyszyła mu podczas całej jego misji. Przewodniczyła kobietom  śpiewającym Pieśń Morza. Tora przedstawia Miriam w negatywnym świetle  tylko raz – kiedy „rozprawia […] o Mojżeszu, z powodu żony Kuszytanki,  którą pojął” (Ba-midbar 12:1), za co zostaje ukarana trądem. Jednak i  ten epizod jest zinterpretowany pozytywnie przez Mędrców. Twierdzą oni,  że Miriam w rzeczywistości skrytykowała Mojżesza za zerwanie więzi  małżeńskiej z żoną Cyporą. Zrobił to, ponieważ musiał być w stanie  gotowości na wypadek, gdyby Bóg chciał się z nim skomunikować. Miriam  rozumiała sytuację Cypory i jej poczucie porzucenia. Zresztą ona i Aaron  również otrzymali komunikat od Boga, ale im nie nakazano żyć w  celibacie. Być może Miriam źle oceniła sytuację, ale nie miała złych  intencji. Nie była zazdrosna o brata, ale zwyczajnie przejęła się losem  żony, którą opuścił.

A  więc brak wody nie był jedynym powodem utraty przez Mojżesza kontroli  nad emocjami – był on też w głębokiej żałobie. Izraelici stracili dostęp  do wody, ale ich przywódca stracił siostrę, która opiekowała się nim  przez całe życie, dbała o jego rozwój, wspierała go przez lata i  pomagała nieść ciężar przywództwa, stojąc na czele Izraelitek. 

Na  myśl przychodzą słowa dowódcy wojskowego Baraka z Księgi Sędziów,  skierowane do prorokini Debory: „Jeżelibyś poszła ze mną, pójdę, a  jeżelibyś nie poszła ze mną, nie pójdę” (4:8). Więź Baraka i Debory była  znacznie mniej znacząca niż ta łącząca Mojżesza i Miriam, a jednak  Barak przyznaje, że jego los leży w rękach mądrej i odważnej kobiety.  Czy Mojżesz nie czuł tego samego wobec Miriam?

Kiedy  tracimy kogoś bliskiego, stajemy się zupełnie bezbronni. Trudno nam  kontrolować emocje. Popełniamy błędy i działamy pochopnie. Nie oceniamy  prawidłowo sytuacji. To symptomy towarzyszące żałobie każdego zwykłego  śmiertelnika. W przypadku Mojżesza zadziałał dodatkowy czynnik. Był  prorokiem, a smutek mógł przyćmić jego zdolności. Tak Majmonides  odpowiada na zadawane często pytanie: dlaczego Jakub, który był  prorokiem, nie wiedział, że jego syn Józef żyje? Odpowiedź jest prosta:  żal Jakuba hamował jego prorocze zdolności. Przez dwadzieścia dwa lata  od utraty syna Jakub nie mógł usłyszeć słowa Bożego. Mojżeszowi,  największemu z proroków, udało się utrzymać z Nim więź. To Bóg kazał mu  przecież „przemówić do skały”. W wyniku żałoby słowo Boże nie trafiło  jednak całkowicie do podświadomości proroka. 

A  więc szczegóły są drugorzędne w stosunku do ludzkiego dramatu  rozgrywającego się tamtego dnia. Tak, Mojżesz zrobił coś, czego nie  powinien. Uderzając w skałę, zamiast „Bóg wydobędzie wodę”, powiedział  „wydobędziem wam wodę” i dał się ponieść emocjom. W rzeczywistości  jednak jest to historia człowieka w głębokiej żałobie, bezbronnego,  wrażliwego, w wirze emocji, pozbawionego nagle – tak ważnej w jego życiu  – obecności siostry. Miriam była niezwykle mądrym i rezolutnym  dzieckiem – postanowiła działać, gdy życie jej trzymiesięcznego brata  miało zależeć od ojca-rabina, a później od egipskiej księżniczki.  Przewodniczyła Izraelitkom przechodzącym przez Morze Czerwone i okazała  współczucie Cyporze, wiedząc, jak wysoką cenę musiała ona zapłacić za  bycie żoną przywódcy. Midrasz opisuje ją jako osobę, dzięki której  Izraelici mieli dostęp do wody na pustyni. W udręce Mojżesza,  uderzającego laską w skałę, dostrzec możemy smutek i żal po stracie  siostry, bez której czuł się osierocony i samotny.

Opowieść  o tym, jak Mojżesz utracił spokój i pewność siebie nie jest historią  kryzysu przywódcy ani cudu wody wypływającej ze skały, ale historią  wielkiej żydowskiej bohaterki Miriam, która została w pełni doceniona  dopiero wtedy, kiedy odeszła.

Tłumaczenie: Jolanta Różyło © CHIDUSZ 2019