Komentarz do parszy Balak

 Rabin Jonathan Sacks 

Lud, który nie zalicza się między narody

Parsza Balak 20 lipca 2019 / 17 tamuz 5779

Jest rok 1933. Dwóch Żydów przegląda  prasę w wiedeńskiej kawiarni. Jeden czyta lokalną żydowską gazetę, drugi  antysemicki „Der Stürmer”. 

– Jak możesz czytać te śmieci? – pyta pierwszy. 

–  A co piszą w twojej gazecie? – odpowiada z uśmiechem drugi. – Niech  zgadnę: „Żydzi się asymilują. Żydzi się kłócą. Żydzi znikają”. Chcesz  wiedzieć, co piszą w mojej? „Żydzi kontrolują banki, media, mają  kontrolę nad Austrią. Żydzi sterują światem”. Jeśli chcesz dowiedzieć  się czegoś pozytywnego o Żydach, mój drogi, zawsze czytaj to, co piszą  antysemici”. 

To stary i gorzki dowcip, ale niesie istotny przekaz, którego historia rozpoczyna się w parszy Balak.  Najbardziej pozytywne komentarze dotyczące Żydów padają z ust Balaama:  „Któż zliczył proch Jakóba, a porachował leże Israela? […] a był koniec  mój do nich podobnym! […] Jakże piękne namioty twoje Jakóbie, siedziby  twoje Israelu! […] Wzejdzie gwiazda od Jakóba, i powstanie berło z  Israela”.

Balaam nie był  przyjazny Żydom. Najpierw próbował przekląć Izraelitów, a kiedy to się  nie udało, obmyślił lepszy plan. Moabitki miały uwieść żydowskich  mężczyzn i namówić ich, aby wzięli udział w bałwochwalczym kulcie.  Sprowadziło to na lud plagę, która zabiła dwadzieścia cztery tysiące  osób (Ba-midbar 25, 31:16). Według rabinów Balaam jest jednym z tych,  którzy nie zasługują na miejsce w świecie, który nadejdzie (Sanhedryn 90a).

Dlaczego więc Bóg chciał, aby Izrael otrzymał błogosławieństwo Balaama? Istnieje przecież zasada megalgelim zechut al jedej zakaj – dobre rzeczy dzieją się za sprawą dobrych ludzi (Tosefta Joma 4:12).  Jak więc ta pozytywna rzecz mogła wyjść od złego człowieka? Odpowiedź  zawarta jest w wersie z Księgi Przysłów: „Niechaj chwali cię inny a nie  usta twoje, obcy a nie własne wargi” (27:2). Tanach jest chyba jednym z  najmniej pochwalnych wytworów „literatury narodowej” w historii. Żydzi  zdecydowali bowiem, aby opisać w nim nie tylko swoje zasługi, ale  również porażki. Istotne więc było, aby pochwały w nim zawarte  wychodziły od ludzi z zewnątrz, a nawet tych, którzy byli wrogo  nastawieni do ludu Izraela. Mojżesz wielokrotnie upomina Izraelitów, a  Balaam – osoba z zewnątrz – ich chwali.

Jakie  więc znaczenie ma jeden z najsłynniejszych opisów ludu Izraela zawarty w  Ba-midbar, który głosi: „Oto lud, który oddzielnie mieszka, a między  narody się nie zalicza!” (23:9)? Jak pisałem w mojej książce Future Tense (Czas przyszły),  nie zgadzam się z powszechną interpretacją tego wersu, według której  przeznaczeniem Izraela jest życie w izolacji, zmaganie się z nienawiścią  i nieposiadanie sojuszników – tak jakby antysemityzm był z jakiegoś  powodu nieuniknionym elementem historii. A tak przecież nie jest. Nie  mówi o tym żaden z proroków. Przeciwnie, prorocy wierzą, że inne narody w  końcu uznają Boga Izraela i będą go czcić w Świątyni w Jerozolimie.  Według przepowiedni Zachariasza nadejdzie w końcu dzień, w którym  „uchwyci się dziesięciu mężów z każdego języka narodów – tak, uchwycą  się kraju sukni jednego judejczyka i powiedzą: pójdziem z wami, bośmy  słyszeli, że jest Bóg u was!” (8:23). Antysemityzm nie jest z góry  przeznaczony.

Co więc  oznaczają słowa Balaama: „Oto lud, który oddzielnie mieszka, a między  narody się nie zalicza!”? Według Ibn Ezry, inaczej niż inne narody,  Żydzi nie zasymilują się, nawet jeśli stanowić będą znaczącą mniejszość.  Ramban twierdzi, że poglądy Żydów i ich kultura pozostaną czyste –  nigdy nie będą kosmopolityczną mieszanką wielu tradycji i narodowości.  Naftali Cwi Jehuda Berlin, wyraźnie negatywnie nastawiony do  współczesnych mu Żydów, ostro komentuje przytoczony wers: „Jeśli Żydzi  będą żyć oddzielnie, pozostaną bezpieczni, jeśli zaś będą dążyć do  naśladowania «narodów», nie będą «zaliczać się» do żadnej szczególnej  grupy”.

Istnieje jeszcze inna możliwość interpretacji, którą wyczytać możemy ze słów znanego antysemity G. K. Chestertona[1], o którym wspominałem w komentarzu do parszy Be-haalotecha. Chesterton pisał, że Amerykanie są narodem z duszą jak kościół, zbudowanym wokół pewnego credo.  Jest to przecież cecha, która wyróżnia Izrael na tle innych narodów.  Kultura polityczna w Stanach Zjednoczonych, jak zauważyli historyk Perry  Miller i socjolog Robert Bellah, jest głęboko zakorzeniona w biblijnym  obrazie Izraela i idei przymierza. Starożytny Izrael był przecież  zbudowany w oparciu o określone credo, w rezultacie czego stanowił naród z religijną duszą. 

W komentarzu do parszy Be-haalotecha mówiłem o opisanych przez rabina Soloveitchika dwóch sposobach, w jakie  ludzie organizują się w grupy, tworząc albo obóz, albo zgromadzenie.  Obóz jest rodzajem strategii obronnej i tworzą go ludzie, którzy mają  wspólnego wroga. Jeśli przyjrzymy się różnym narodom – zarówno tym  współczesnym, jak i starożytnym – zauważymy, że powstały one dzięki  kilku historycznym czynnikom: grupa ludzi żyje na tym samym skrawku  ziemi, wykształca wspólną kulturę i tworzy społeczność, która następnie  ewoluuje w naród. 

Od  czasów niewoli babilońskiej społeczność żydowska nie wykazuje żadnych  konwencjonalnych atrybutów narodu. Żydzi nie żyją w tym samym kraju –  niektórzy rezydowali w Izraelu, inni w Babilonii, a jeszcze inni w  Egipcie. Jeszcze później diaspora rozszerzyła się na cały świat. Żydzi  mówili wieloma językami: różnymi wariantami jidysz, ladino i innymi  dialektami. Żyli w krajach z różnymi systemami rządów i o różnym  zabarwieniu kulturowym. Nie dzielili też jednego losu. Jednak mimo  wszystkich różnic, zawsze postrzegali siebie i byli postrzegani przez  innych jako jeden – pierwszy i przez długi czas jedyny „globalny” –  naród. 

Jak zatem stali  się tym narodem? To pytanie zadał sobie w dziesiątym wieku rabin Saadja  ben Josef. Jego słynna odpowiedź brzmiała: „Tworzymy naród tylko na mocy  naszych praw (torot)”.  Żydzi są narodem, który definiuje Tora, ludem pod panowaniem Boga.  Otrzymali prawa, jeszcze zanim zdobyli ziemię, a więc byli nimi związani  również po jej utraceniu. Nie można tego powiedzieć o żadnym innym  narodzie.

W judaizmie  religia i narodowość pokrywają się. Istnieje wiele narodów o wielu  religiach – jednym z nich jest wielokulturowa Wielka Brytania. I  odwrotnie – są religie, które odgrywają ważną rolę w wielu krajach.  Najbardziej oczywistymi przykładami są tu chrześcijaństwo i islam. Bez  judaizmu nic (być może z wyjątkiem antysemityzmu) nie łączyłoby Żydów  rozproszonych po całym świecie. Za to bez narodu żydowskiego judaizm nie  byłby tym, czym był zawsze – wiarą ludzi połączonych więzią wzajemnej  odpowiedzialności wobec siebie nawzajem i wobec Boga. Balaam miał więc  rację – Żydzi rzeczywiście są szczególnym ludem.

Błędem  byłoby zatem definiowanie żydowskości jako kategorii etnicznej. Żydzi  reprezentują różne kultury, nie łączy ich więc ta sama kulturowa  tożsamość. Żydzi spacerujący ulicami Izraela tworzą leksykon niemalże  wszystkich kultur świata. Jeśli żydowskość w judaizmie byłaby kategorią  rasy, konwersja nie byłaby możliwa. 

Żydzi  są „ludem, który nie zalicza się między narody”, ponieważ ich tożsamość  narodowa nie wynika z czynników geograficznych, politycznych czy  etnicznych. Jest to kwestia powołania do przymierza z Bogiem – wezwania  do życia jako naród wyróżniający się swoją wiarą i sposobem życia. Jeśli  utracimy tę cechę, stracimy źródło naszego szczególnego wkładu w  dziedzictwo ludzkości. Kiedy zapominamy, Bóg sprawia, że ludzie tacy jak  Balaam czy Chesterton muszą nam o tym przypomnieć. Takie przypomnienie  nie powinno być nam jednak nigdy potrzebne. 

[1] Chesterton był uznany za antysemitę choćby przez poetę W. H. Audena.  Chesterton pisał: „Powiedziałem, że istnieje pewien szczególny typ Żyda,  który wyróżnia się tyranią, oraz inny, żydowski typ zdrajcy.  Podtrzymuję ten osąd. Takie oczywiste fakty są dopuszczalne w krytyce  każdego innego narodu. Twierdzenie, że pewien typ Francuza wyróżnia się  szczególną zmysłowością, nie jest uważane za nieliberalne. Nie rozumiem  dlaczego tyrani nie powinni być nazywani tyranami, a zdrajcy zdrajcami  tylko dlatego, że są reprezentantami rasy prześladowanej z innych  powodów i w innych okolicznościach” (The Uses of Diversity, Londyn 1920,  s. 239). W odpowiedzi Auden napisał: „Nieprzyzwoitość tego argumentu  ujawnia się w cichym przejściu od terminu naród do określenia rasa”.

Tłumaczenie: Jolanta Różyło © CHIDUSZ 2019