Shoah: Pokaz specjalny
12/04/2025 | Na stronie od 21/03/2025

Źródło: Timeless Film Festival Warsaw
Shoah, Szoa (hebr. שואה – całkowita zagłada, zniszczenie)
2025 rok to 80. rocznica wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau i zakończenia II wojny światowej, podczas której Niemcy dokonali eksterminacji sześciu milionów europejskich Żydów. Pamiętając o tym, twórcy Timeless Film Festival Warsaw postanowili przypomnieć trudno dostępny i rzadko pokazywany film francuskiego reżysera Claude’a Lanzmanna Shoah, którego premiera odbyła się w Paryżu 30 kwietnia 1985 roku, dokładnie 40 lat temu. Dla wielu Shoah jest jednym z najważniejszych dzieł filmowych XX wieku. Lanzmann skończyłby w tym roku 100 lat.
Nie jest rzeczą łatwą mówienie o Shoah. Jest w tym filmie magia, a magii nie sposób wyjaśnić. Czytaliśmy po wojnie setki świadectw o gettach, obozach zagłady i byliśmy nimi wstrząśnięci. Ale dzisiaj, oglądając niezwykły film Claude’a Lanzmanna, spostrzegamy, że nie dowiedzieliśmy się niczego.
Mimo wszelkich informacji potworne doświadczenie pozostało obok nas. Po raz pierwszy przeżywamy je w naszej głowie, naszym sercu, w naszym ciele. Staje się ono naszym. Nie będąc ani filmem fabularnym, ani dokumentem, Shoah potrafi odtworzyć przeszłość przy zadziwiająco oszczędnych środkach: niewielu miejscach, głosach, twarzach. Wielką sztuką Claude’a Lanzmanna było zmuszenie miejsc do mówienia, ich ożywienie w słowach, wyrażenie niewypowiedzianego twarzami.
Simone de Beauvoir, Pamięć i groza w: Lanzmann Shoah, Editions Fayard, 1985, polski przekład, Novex, 1993, tłumaczenie Marek Bieńczyk
Shoah to monumentalny, trwający dziewięć i pół godziny „tren pamięci ofiar Zagłady” (określenie Tadeusza Lubelskiego). Film powstawał przez 12 lat, z czego sam montaż zajął pięć. Zdjęcia zostały nakręcone w latach 1974–1981, w miejscach dawnych obozów śmierci.
Zdaniem Lanzmanna kino nie powinno odtwarzać Zagłady, ponieważ jest ona niemożliwa do odegrania i przedstawienia. Jego formalnym zamysłem było skierowanie kamery na oczy tych, którzy Zagłady w różny sposób doświadczyli.
W filmie nie ma ani jednego zdjęcia archiwalnego, żadnej fotografii, ani historycznych materiałów filmowych. Zamiast tego mówią ocaleni, postronni świadkowie oraz sprawcy Zagłady. Mówią również krajobrazy – pustka w przestrzeni, miejsca zapomniane i wyparte z pamięci, a także kamienne pomniki, lasy, pola, tory kolejowe. Reżyser chciał w ten sposób dokonać rekonstrukcji traumatycznych wspomnień i zadać pytanie o naturę pamięci. Shoah skupia się bardziej na pamięci o Zagładzie niż na faktach.
Tematem filmu nie jest to, jak Żydom udało się przeżyć, uciec, kto im pomógł. Lanzmanna interesują żyjący, jako świadkowie śmierci. (…) nie nakręciłem filmu o Polsce ani o ocaleniu Żydów, ani tym bardziej o tych, którzy im ratowali życie. Tematem mojego filmu była śmierć w ciężarówkach pod Chełmnem, w komorach gazowych w Bełżcu, Treblince, Sobiborze, Majdanku i Auschwitz. A polskich chłopów pokazałem w Shoah dlatego, że mieszkali w pobliżu obozów zagłady i dokładnie wiedzieli, co się tam działo. (…) Nie mam nic przeciwko Polakom i Polsce. Nic nie mogli zrobić. Było kilku, którzy cierpieli, widząc tragedię Żydów, ale większość była obojętna. Taka jest natura ludzka – mówił Claude Lanzmann w wywiadzie dla Gazety Wyborczej (24.03.2010).
Shoah powstał z obaw Lanzmanna, że ludobójstwo, popełnione zaledwie 40 lat wcześniej, już zanika w pamięci, a zbrodnia jest rozgrzeszana i traktowana jako historia. Jego bezkompromisowe i monumentalne dzieło – zarówno epickie, jak i intymne, bezpośrednie i ostateczne – jest zwycięstwem formy i treści, odkrywającym ukryte prawdy, a jednocześnie na nowo definiującym tworzenie filmów. Interesująca wydaje się recepcja filmu w Polsce w czasie jego premiery w połowie lat 80., w Polsce postkomunistycznej oraz w latach ostatnich.
Pisze o tym Dorota Głowacka w książce Po tamtej stronie: świadectwo, afekt, wyobraźnia (wyd. Instytut Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, 2016), w rozdziale „Polska współ-pamięć i dylematy przekładu w wycinkach z Shoah Claude’a Lanzmanna”:
- Premiera Shoah w Paryżu, 30 kwietnia 1985 roku, wywołała w Polsce burzę protestów.(…) Oczywiście najwięcej kontrowersji wzbudził portret Polaków jako współodpowiedzialnych za tragiczny los polskich Żydów, natomiast bohaterstwo polskiego podziemia, „wytrwała walka [Polaków] z hitlerowskim najeźdźcą” zostały celowo pominięte. Podobne zarzuty pojawiły się w polskiej prasie opozycyjnej i w publikacjach kościelnych. Taka zgodność opinii po obu stronach ideologicznej barykady była ewenementem w Polsce drugiej połowy lat 80. Zdaniem Ewy Ochman spowodował to fakt, że przedstawiony przez Lanzmanna obraz nie tylko był szkodliwy dla reputacji Polski na arenie międzynarodowej, ale przede wszystkim stanowił „zagrożenie dla tożsamości narodowej,” opierającej się na micie polskiej martyrologii i bohaterskiej walki Polaków z okupantem.
(…) Reakcje Polaków na Shoah zainaugurowały więc publiczną debatę na temat stosunków polsko-żydowskich i odpowiedzialności Polaków za losy Żydów podczas Zagłady. Jak skonstatował Piotr Forecki, odbiór Shoah pod koniec lat 80. „odsłoni[ł] puste miejsca w polskiej pamięci, a przede wszystkim zarysował mapę treści wypartych z pamięci świadków”. Istnieje więc ziarno prawdy w przechwałkach Lanzmanna, że wyświadczył on Polakom przysługę, ponieważ jego film sprowokował „rachunek sumienia, który od tamtej pory będzie się w Polsce bezustannie dokonywał”.
(…) W Polsce postkomunistycznej film emitowano w całości dopiero w 1997 roku (…). Na drugim etapie publiczny odbiór Shoah różnił się zasadniczo od powszechnych głosów potępienia zaledwie dziesięć lat wcześniej, pokrywał się on bowiem z nabierającą w tym czasie rozpędu polską wersją Historikerstreit, dotyczącą stosunków polsko-żydowskich na przestrzeni wieków i odpowiedzialności Polaków za losy Żydów w czasie wojny. Pozytywne odniesienia do filmu były więc powiązane z publicznym rozrachunkiem przeszłości, sprowokowanym przez Sąsiadów Grossa oraz z pracą polskich badaczy Zagłady, takich jak Joanna Tokarska-Bakir, Anna Bikont, Jan Grabowski, Jacek Leociak i Barbara Engelking, którzy nawoływali do radykalnego przewartościowania polskiej historii wojennej w świetle „polskiej kwestii żydowskiej”.
(…)Nieco bardziej interesującym aspektem odsłony trzeciej był fakt, że nowe pokolenie polskich badaczy, takich jak Tomasz Majewski, Sonia Ruszkowska i Katarzyna Liszka, włączyło film do ogólnej refleksji nad problematyką Zagłady, zamiast omawiać go, jak było wcześniej, jedynie w odniesieniu do kwestii polskiej. Jednocześnie ukazały się prace takie jak wspomniane powyżej Od Shoah do strachu Piotra Foreckiego i tekst Ewy Ochman, wpisujące polską recepcję filmu w nurt rozprawiania się z polityką historyczną minionego reżimu komunistycznego. Należy odnotować, że środowiska prawicowe nie zmieniły w międzyczasie wrogiego nastawienia do filmu.
Roman Gutek