Na krawędzi. ŻIH wobec Marca 1968 roku

Żydowski instytut Historyczny - logo

Źródło: ŻIH

Autor: Anna Majchrowska

Marzec ‘68 był katastrofą dla społeczności żydowskiej. Również ŻIH znalazł się na krawędzi — z jednej strony groziła mu likwidacja ze strony władz, którym sekundowali niektórzy członkowie Polskiej Akademii Nauk, z drugiej, brak personelu, jako że w wyniku nagonki marcowej wyjechała część pracowników Instytutu.

W początku lat 60. pozycja Żydowskiego Instytutu Historycznego wydawała się dobra — poza pracami badawczymi uczestniczył w międzynarodowych wystawach poświęconych martyrologii i żydowskiemu ruchowi oporu, rozpoczęto prace dokumentacyjne dotyczące ocalałych zabytków kultury materialnej, do Instytutu zgłaszały się setki osób z kraju i zagranicy prosząc o informacje o wojennych losach bliskich i znajomych. Dyrektorem (od roku 1949) był Bernard Mark — z wykształcenia prawnik, historyk i dziennikarz, osoba ciesząca się zaufaniem wielu polskich Żydów.

Zmieniała się jednak koniunktura polityczna; nacjonalistyczny nurt, istniejący od zawsze na wszystkich szczeblach aparatu partyjnego, z początkiem lat 60. zyskiwał szybko na znaczeniu, jego emblematycznym przywódcą był Mieczysław Moczar. Wprowadzano zmiany: czyszczono, na razie po cichu, szeregi partyjne, wojskowe, środowisk kultury z „towarzyszy żydowskich”, pojawiały się w prasie i literaturze nowe, nie widziane od końca wojny, akcenty nacjonalistyczne i antysemickie. Wojna 6-dniowa Izraela z krajami arabskimi w czerwcu 1967 roku posłużyła za pretekst do przyspieszenia tych procesów. Wolnościowa rewolta studentów w marcu roku 1968 była propagandowo pacyfikowana przy użyciu bogatego wachlarza argumentów antysemickich; grunt do ich przyjęcia przygotowywany był od dawna. Kiedy w wyższych uczelniach i na ulicach miast toczyły się walki z milicją, równolegle trwał proces niszczenia żydowskiej społeczności i jej instytucji. Żydowski Instytut Historyczny znalazł się na krawędzi.

W gabinecie Bernarda Marka, ówczesnego dyrektora ŻIH, już w 1963 r. zostały założone podsłuchy. Ze stenogramu podsłuchu, który przeprowadzono w styczniu/lutym 1963 r. dowiadujemy się, że dnia 11 lutego 1963 rozmawiał z redaktorem czasopisma „Ty i Ja” Chaimem, który został właśnie usunięty ze stanowiska. Uważał, że to zwolnienie jest elementem procesu „denuncjacji”. Według Chaima proces ten widoczny jest nie tylko w MSW i w wojsku, ale i w innych resortach podlegających Strzeleckiemu jako sekretarzowi KC. Mark przypisuje to istnieniu ruchu narodowego, który głosi, że fakt zajmowania stanowisk przez Żydów nie licuje z honorem Polaków. Konsekwencją tego jest pojedyncze usuwanie Żydów ze stanowiska, gdyż generalne usuwanie Żydów spowodowałoby zbyt duży krzyk.

Bernard Mark, dyrektor ŻIH, tak pisał w swoim „Dzienniku” w grudniu 1965 r.:

Zmianę [podejścia] w publicystyce do kwestii żydowskiej widać także na polu stosunku do państwa Izrael. Dawno już minęły czasy przyjaznych lub neutralnych reportaży czy wzmianek. Dziś panuje duch broszury [reportażu] Andrzeja Żeromskiego „Po drugiej stronie Jordanu”. Szmatława, tendencyjna, tania broszura. Mówi się, że pocięta przez cenzurę. Autor podaje kilka prawdziwych faktów, ale nie podaje innych, które równoważą ogólny obraz. To zafałszowanie.

W dniu 8 kwietnia 1966 r. dyrektorem tymczasowym ŻIH – w związku z chorobą Bernarda Marka — zostaje Artur Eisenbach, pracownik Instytutu Historii PAN. Wicedyrektorem zostaje Adam Rutkowski.

Początek kampanii przeciw ŻIH – wrzesień 1967 r.

Na początku września 1967 roku w tygodniku PAX „Prawo i życie” (nr 19) ukazuje się artykuł Jana Kielińskiego „Nikczemność”. Jest to początek kampanii prasowej przeciwko ŻIH.

Materiały te [Archiwum Ringelbluma] były spisywane w Polsce. Gromadził je obywatel państwa polskiego. To wszystko, co zdołał zebrać i utrwalić, powierzył ziemi polskiej. […] Zdawałoby się, że najpierw będą one udostępnione opinii polskiej. Niestety. […] Oba tomy – ponoć pełna treść zbioru dr. Ringelbluma i tylko dr. Ringelbluma – wydane zostały przez Żydowski Instytut Historyczny w Warszawie. W języku oryginału. W alfabecie hebrajskim. A więc praktycznie w postaci dostępnej dla bardzo ograniczonego kręgu osób. […] Z tym też większym zdziwieniem dowiedzieliśmy się, że polskie materiały archiwalne (...) zostały udostępnione za pośrednictwem instytutu Jad wa-Szem w Jerozolimie zachodnioniemieckiemu wydawnictwu Seewald Verlag […] Ta kolaboracja jest znieważeniem prochów Polaków i Żydów, poległych we wspólnej walce z hitleryzmem oraz pomordowanych przez okupanta hitlerowskiego.

Na te zarzuty odpowiedział Adam Rutkowski, wicedyrektor ŻIH, w artykule w Fołks-Sztyme, argumentując, że:ma się ukazać nakładem wydawnictwa Czytelnik publikacja w języku polskim, która zawierać będzie wybór pism Ringelbluma z okresu wojny i okupacji. Jej zadaniem jest udostępnienie masowemu czytelnikowi w Polsce rękopiśmiennej spuścizny kronikarza getta […]. Pragnąłbym przy sposobności zwrócić uwagę, że świadectwem prawdy o postawie Polaków wobec współobywateli-Żydów, skazanych w pierwszej kolejności na eksterminację, zajmuje się nasza publicystyka tylko doraźnie, najczęściej gdy trzeba zareagować na kolejne szkalowanie narodu polskiego przez reakcyjnych pismaków na Zachodzie. Nie daje to niestety trwałych efektów. […] Potrzebna jest naszym zdaniem szeroko zakrojona, systematyczna, ujęta w formy organizacyjne akcja przeprowadzona w kilku płaszczyznach jednocześnie: ewidencyjno-historyczna, wydawnicza, popularyzatorska (w kraju i za granicą) itp. Z tego rodzaju inicjatywą – w związku z przypadającą w 1968 roku 25. rocznicą powstania w getcie warszawskim – wystąpił ŻIH w styczniu 1967 do Zarządu Głównego ZBoWiD.

3 stycznia 1968 Artur Eisenbach, dyrektor ŻIH, w piśmie do Prezydium Zarządu Głównego TSKŻ, zgłasza problemy materialne ŻIH:

Uważamy za stosowne podkreślić z całym naciskiem, że w oparciu wyłącznie o dotację PAN nie będziemy mogli w 1968 roku kontynuować naszej działalności w dotychczasowym zakresie. Nie będziemy mogli doprowadzić do końca rozpoczętych prac porządkowych i konserwatorskich, a w szczególności nie będziemy w stanie kontynuować – tak celowych i niezbędnych z uwagi na zbliżające się rocznice – prac nad ruchem robotniczym. Będziemy zmuszeni do całkowitego przerwania prowadzonych od kilku lat prac inwentaryzacyjnych zabytków historii i kultury Żydów w Polsce (cmentarze, nagrobki, synagogi itp.).

W lutym 1968 roku w ŻIH zostaje przeprowadzona kontrola Najwyższej Izby Kontroli, która wykazuje, że:W pracy Instytutu występowały podstawowe niewłaściwości, niedomagania i braki tak w zakresie realizacji jego zadań, jak również w sprawach organizacyjno-administracyjnych i kadrowych. Podejmowane przez ŻIH badania, oscylujące w zasadzie wokół żydowskiej problematyki z okresu II wojny światowej, nie były skoordynowane z działalnością innych placówek naukowych w kraju. […] Należy nadmienić, że kierownictwo ŻIH zdawało sobie sprawę z istniejącego, niewłaściwego stanu rzeczy.

Dalszy ciąg kampanii antysemickiej

Na początku kwietnia 1968 r. w „Żołnierzu Wolności” ukazuje się anonimowy artykuł „Fałsz i oszczerstwo” atakujący książkę Tatiany Berenstein i Adama Rutkowskiego „Pomoc Żydom w Polsce 1939–1945”.

[Książka] mimo wielu wartościowych danych, dotyczących pomocy prześladowanym i eksterminowanym przez hitlerowskiego okupanta Żydom – zwłaszcza w czasie powstania w getcie warszawskim oraz w wyniku działalności Rady Pomocy Żydom – zawiera wiele stwierdzeń niesłusznych lub wprost tendencyjnych. Na tych 80 stronach pokaźne miejsce zajmuje tak zwany polski antysemityzm, który obok czynnika zewnętrznego – to jest hitlerowskiej polityki stosowanej na ziemiach Polski wobec Polaków i mniejszości narodowych – przez autorów książki mocno podkreślany jest jako „czynnik natury wewnętrznej” na okupowanych ziemiach polskich. W przypadkach, kiedy książka traktuje o Polakach wysługujących się Niemcom za ochłapy z mienia pożydowskiego, używa się zwrotów wyolbrzymiających. […] W relacjonowaniu pomocy Żydom ze strony Polaków powtarzają się w książce określenia „czasem”, „niekiedy”, co znów wyraźnie minimalizuje rangę problemu. […] Książka nie wspomina wcale o szerokiej pomocy udzielanej Żydom przez inne kręgi społeczne i zawodowe, np. przez warszawską straż ogniową. Nie mówi też ani słowem o tym, że w społeczności żydowskiej działały żydowskie agentury Gestapo, […] współpracujące z okupantem judenraty, policja żydowska itp. […] Czyżby w jego [Adama Rutkowskiego] świadomości rzeczywiste pojmowanie historii zastąpiła skorygowana tendencyjność? Tendencyjność wyraźnie korespondująca z zapotrzebowaniem międzynarodowych ośrodków syjonistycznych na przerzucenie winy z hitlerowców na naród polski i na rehabilitowanie NRF jako wypróbowanego sojusznika izraelskich ekspansjonistów.

Polska Akademia Nauk proponuje przekształcenie ŻIH w instytucję wyłącznie badawczą. Zbiory archiwalne Instytutu miałyby być przekazane Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, a kolekcje archiwalne, biblioteczne i muzealne – odpowiednim instytucjom. Postulowano też „spolszczenie” Instytutu przez zatrudnienie także Polaków i zmianę programu badań. 6 kwietnia 1968 r. Polska Agencja Prasowa wypuszcza komunikat:

[...] piękna karta w dziejach naszego narodu, jaką jest ofiarna pomoc Polaków dla Żydów w okresie terroru hitlerowskiego, nie została – jak dotąd – w pełny, odpowiadający rzeczywistości sposób udokumentowana. Celowość i konieczność dokonania tego nie wiąże się wcale, jak podkreślano wielokrotnie, z potrzebą podejmowania polemiki z aktywnymi ostatnio syjonistycznymi oszczercami naszego narodu. Polemika taka, stwierdzano z naciskiem, uwłacza wręcz godności Polaka. Szerokie i pełne ukazanie poświęcenia ludności polskiej przy ratowaniu współobywateli pochodzenia żydowskiego, jest po prostu – jak podkreślano – spłaceniem długu wobec pamięci tych, o których do niedawna niewiele mówiło się i pisało. […] Uczestnicy dyskusji podawali szokujące wręcz fakty mówiące o brakach w tym zakresie w najnowszej historiografii. Jeden z członków prezydium pokazywał zbiory biuletynów istniejącego w Warszawie i funkcjonującego w oparciu o dotacje państwowe Żydowskiego Instytutu Historycznego. W wydawnictwie tym – mimo pokaźnej jego objętości – nie ma nic o pełnych poświęcenia akcjach pomocy dla Żydów ze strony ludności polskiej...

Artur Eisenbach, dyrektor ŻIH, w liście otwartym z dnia 6 kwietnia 1968 r. protestuje przeciw oskarżeniom. Przedstawia listę publikacji, w których jest mowa o pomocy udzielanej Żydom przez Polaków. Mimo to 26 maja w „Trybunie Ludu” ukazuje się artykuł Czesława Pilichowskiego, dyrektora Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, który bezpardonowo atakuje ŻIH:

W badaniach nad zbrodniami hitlerowskimi w Polsce ważną rolę powinien był odegrać Żydowski Instytut Historyczny. Formalnie ŻIH jest podporządkowany Polskiej Akademii Nauk, faktycznie działa na zasadzie całkowitej autonomii. Żydowski Instytut Historyczny przekazał do Jad wa-Szem w Izraelu m.in. Notatki z getta warszawskiego dr. Emanuela Ringelbluma […]. Nie wnikając w szczegóły edytorskie tego wydawnictwa, należy stwierdzić, że udostępniona w całości Instytutowi Jad wa-Szem Kronika Getta Warszawskiego dotarła do przedsiębiorstwa Seewald Verlag w NRF, gdzie profesor Arie Tartakower wydał dzieło to w 1967 roku pod tytułem Ghetto Warschau w takim wyborze, że na podstawie Notatek Ringelbluma nie tyle Niemcy hitlerowskie, ile Polacy są przede wszystkim winni eksterminacji Żydów polskich. […] Dokument, który miał służyć badaczom historii, stał się tworzywem, fałszującym dzieje państwa polskiego i oskarżającym naród polski o współudział razem z Gestapo i SS-manami w zagładzie Żydów polskich.

19 czerwca 1968 r., wobec braku realnego wpływu na dalsze losy Instytutu, Artur Eisenbach składa rezygnację ze stanowiska dyrektora oraz z innych zajmowanych w ŻIH funkcji.

Informowałem już Zarząd o tendencji do zmiany struktury organizacyjnej ŻIH oraz o poleceniu Wydziału I PAN przekazania GKBZH wszystkich materiałów archiwalnych, dotyczących okupacji hitlerowskiej. Wydział I postuluje również przekazanie odpowiednim instytucjom zasobów muzealnych i bibliotecznych ŻIH. Dnia 18 czerwca br. Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych rozpoczęła już przejmowanie akt – depozytów, które tworzą około połowę zasobów archiwalnych ŻIH, faktycznie więc rozpoczęła likwidację archiwum ŻIH. Krok ten stanowi początek rozparcelowania działów naszego Instytutu. Powyższe fakty, a szczególnie ataki na ŻIH, wywoływały, jak mogłem stwierdzić – głęboki wstrząs wśród pracowników ŻIH, co znalazło wyraz m.in. w rezultatach pracy naukowej. W tej sytuacji, gdy nie mogę obronić ŻIH i kolektywu pracowników przed bezpodstawnymi oskarżeniami ani uchronić Instytutu przed jego rozczłonkowaniem i pozbawieniem go posiadanych zasobów z tak wielkim trudem zebranych, rezygnuję z dniem dzisiejszym ze stanowiska dyrektora oraz z innych zajmowanych w ŻIH funkcji, o czym zawiadamiam Zarząd. Moja decyzja jest ostateczna.

28 czerwca dalsze prowadzenie spraw Instytutu zostaje powierzone pełniącemu obowiązki dyrektorowi Instytutu Adamowi Rutkowskiemu, który w protokole z posiedzenia Zarządu informował, że spośród pracowników nauki i pomocniczych pracowników nauki już ubyło pięć osób i należy się liczyć, że jeszcze dwie–trzy osoby odejdą z ŻIH w bliskim czasie. Były podejmowane próby pozyskania nowych pracowników nauki oraz przede wszystkim dyrektora, prowadzono liczne rozmowy z ewentualnymi kandydatami.

Zamiast komentarza, warto przytoczyć wspomnienie Jürgena Hensela, niemieckiego historyka i publicysty, który w ŻIH w latach 1998–2013 jako sekretarz naukowy był odpowiedzialny za kontakty z krajami niemieckojęzycznymi:

Pisałem pracę doktorską w Instytucie Historii PAN, będąc stypendystą RFN-owskiego DAAD w zespole profesora Witolda Kuli. Szukałem wtedy materiałów w ŻIH. Siedziałem w czytelni, z której rozciągał się wówczas widok na plac Dzierżyńskiego i na puste miejsce, a dokładnie na kilka kamiennych płyt w zabezpieczonej siatką drucianą dziurze w ziemi, gdzie stała kiedyś Wielka Synagoga. Było bardzo mało ludzi. Jeden człowiek przychodził regularnie około 12.00, siadał i zaczynał bębnić palcami w blat stołu. Mówił przy tym: „Teraz wyjeżdża ekspres do Wiednia i oni wyjeżdżają...”. I wymieniał: „Ten wyjeżdża, i ta, i ten...”.

Wszystkie cytaty i komentarze wykorzystane w artykule pochodzą z publikacji, która pod koniec 2017 roku ukazała się nakładem Wydawnictwa ŻIH –„Instytut. 70 lat historii ŻIH w dokumentach źródłowych” autorstwa Heleny Datner i Olgi Pieńkowskiej.

5 marca 2008 r. w Żydowskim Instytucie Historycznym odbyła się sesja naukowa zatytułowana „Antecedencje Marca ’68”. Materiały z tej sesji zostały opublikowane w Kwartalniku Historii Żydów (nr 4 (228), grudzień 2008). Zapraszamy do lektury online — na stronie Centralnej Biblioteki Judaistycznej.