Terapia potrzebna od zaraz

Ratunkiem dla Kościoła w Polsce mogłaby być długa i bolesna terapia. Ale czy on jest na nią gotowy? Obawiam się, że to pytanie retoryczne.

Janusz Poniewierski

Źródło: ZNAK

Janusz Poniewierski, ZNAK, październik 2022.

Komentując krajową syntezę, podsumowującą diecezjalny etap Synodu Biskupów, abp Adrian Galbas podkreślił, że nie jest to raport o stanie Kościoła w Polsce, lecz „subiektywny zapis drogi, którą przeszliśmy; drogi emocji, przeżyć, uczuć, impresji”.

Trudno się z tą oceną nie zgodzić. Bo rzeczywiście, synteza zawiera spory ładunek emocji i pełna jest obrazów dalekich od naukowej obiektywności. Ale chyba nie mogła być inna, zważywszy na to, iż jej autorzy musieli wyciągać wnioski z różnorodnych syntez przygotowanych wcześniej w niemal wszystkich polskich diecezjach – i było to jedyne źródło, z którego korzystali. Warto też pamiętać o szczególnym charakterze materii, którą przyszło im opisywać: chodziło wszak o „osobistą i intymną relację z Bogiem we wspólnocie Kościoła”. W rezultacie otrzymaliśmy tekst będący w dużej mierze zapisem marzeń o wspólnocie budowanej na bliskości i zaufaniu oraz świadectwem cierpienia tych, którzy się Kościołem srodze rozczarowali.

Krajowej syntezy nie można traktować jak raportu również dlatego, iż sporo w niej przemilczeń (co, podkreślmy raz jeszcze, nie jest winą autorów, choć – jak zauważa np. Tomasz Terlikowski – w zaprezentowanym tekście nie uwzględniono „najostrzejszych elementów syntez diecezjalnych”).

XXXXXXXXXXXXXXX

I tak np. w ogóle nie pojawiają się tu kwestie: antysemityzmu, nieprzychylnego stosunku do muzułmanów, związków polskiego katolicyzmu z nacjonalizmem czy nieformalnego sojuszu Kościoła hierarchicznego z PiS-em (zacytowano tylko – bez komentarza – określenie Kościoła jako „konkubiny państwa”). Jedynie marginalnie przywołani są uchodźcy (i to bez odniesienia do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej). O nadużyciach seksualnych w Kościele mówi się niewiele, a skandal tuszowania przestępstw popełnionych przez duchownych pomija się milczeniem…

Pomimo tych braków i niedomówień czytając syntezę, można się jednak czegoś istotnego o Kościele w Polsce dowiedzieć. Po pierwsze, tego, iż jest on – generalnie – słabo zainteresowany synodem zwołanym przez obecnego papieża. W Polsce, gdzie do Kościoła katolickiego formalnie należy blisko 32,5 mln osób, w konsultacjach synodalnych wzięło udział ok. 100 tys. wiernych (dla porównania: w zeświecczonej Francji uczestniczyło w nich 150 tys., a w niewielkim, liczącym ok. 741 tys. katolików, Kościele w Czechach – 15 tys.). Autorzy mówią wprost o kontestacji procesu synodalnego w Polsce – zwłaszcza przez księży. Papieskiego wezwania do udziału w synodzie nie posłuchało nawet kilku biskupów (w tekście mowa jest o czterech diecezjach / eparchiach, w których w ogóle nie przeprowadzono konsultacji; dwie z nich usprawiedliwiały się toczącymi się właśnie na ich terenie synodami lokalnymi).

Po drugie, dokument wyraźnie pokazuje, że większości polskich katolików – i to tych najbardziej zaangażowanych (bo to przede wszystkim oni uczestniczyli w konsultacjach) – obce są myśli o jakiejkolwiek zasadniczej reformie Kościoła (możliwe, że daje tu o sobie znać lęk przed niemiecką „drogą synodalną”). Nasi rodacy nie marzą o rewolucji w Kościele, tęsknią raczej za wierzącymi (!) księżmi, „charyzmatycznymi kapłanami, którzy przez głoszone słowo i przykład własnego życia pociągnęliby wiernych do Boga i przyciągnęli do Kościoła”. I wcale nie chcą „przejmować kompetencji biskupów i prezbiterów. Przeciwnie: pragną mieć do nich zaufanie i traktować jak pasterzy”.

NAJPIĘKNIEJSZY POLSKI MAGAZYN INTELEKTUALNY
Ciesz się z darmowej dostawy
i dostępu do e-wydań
PRENUMERUJ ZNAK

Po trzecie, synteza – moim zdaniem: trafnie – diagnozuje jeden z ważnych problemów Kościoła w Polsce, jakim jest brak wewnętrznej (i zewnętrznej) komunikacji oraz panujący w nim klerykalizm. Przejmująco brzmią cytowane w niej słowa ludzi wierzących: „Nie ma w Kościele słuchania. Zwierzchnicy (…) nie słuchają wiernych”. „W Kościele dominuje anachroniczny model komunikacji w jedną stronę” itd., itp. Niemal to samo o swoich relacjach z biskupami mówią szeregowi księża. A – jak wiadomo – „niesłuchanie prowadzi do niezrozumienia, wykluczania, marginalizowania. W (…) konsekwencji skutkuje to zamknięciem, uproszczeniami, brakiem zaufania i lękiem, które niszczą wspólnotę”.

Ratunkiem dla Kościoła mogłaby być, jak sądzę, długa i bolesna terapia. Ale czy on jest na nią gotowy? Obawiam się, że to pytanie retoryczne. Dobrze pamiętam zaprzepaszczoną szansę odnowy, jaką mógł zapoczątkować II Polski Synod Plenarny (1991–1999) – i choćby z tego tylko powodu trudno mi dziś o optymizm.

4 września 2022 r.