Od początku patrzę na tę wojnę przez ciemne szkło Zagłady

Dziennikarze w wyzwolonym Irpieniu pod Kijowem, marzec 2022. Fot. Serhii Myhalchuk / Ukraine.ua

Dziennikarze w wyzwolonym Irpieniu pod Kijowem, marzec 2022. Fot. Serhii Myhalchuk / Ukraine.ua

Źródło: "Więź"

Piotr Paziński

Ludzie pocieszają się: Mariupol zostanie odbudowany, tak jak została odbudowana Warszawa. Zupełnie się w tym nie odnajduję. Putinowi, jak niegdyś Hitlerowi, chodziło i nadal idzie o systematyczne zniszczenie wszystkiego, co ukraińskie.

W miarę wycofywania się pobitej armii rosyjskiej odsłania się upiorna prawda o „operacji specjalnej” (Sonderaktion – iście hitlerowska nazwa) w Ukrainie: metodycznie niszczone miasta, wywożone i palone archiwa i zbiory sztuki, demolowana infrastruktura, gwałty i powszechna grabież, transporty porwanych cywilów na wschód, a teraz, w Irpieniu, Buczy, Motożynach – masowe mordy na ludności cywilnej, prowadzone przez putinowskie Einsatzgruppen (bo tak wypada nazwać rosyjskie oddziały, które wkroczyły do Ukrainy). To dowody na zaplanowaną z zimną krwią na Kremlu systematyczną akcję anihilacyjną.

Miał rację prezydent Wołodymyr Zełenski, mówiąc w Knesecie o rosyjskich planach rozwiązania kwestii ukraińskiej. W Izraelu wywołało to oburzenie – że nie można porównywać, że jednak nie ma transportów do obozów śmierci itd. Cóż z tego, że skala destrukcji jest póki co inna? Nie zmienia to przecież faktu, że Putinowi, jak niegdyś Hitlerowi, chodziło i nadal idzie o systematyczne zniszczenie wszystkiego, co ukraińskie, przynajmniej na podbitych przez siebie terenach.

Wyznam, że nie umiem o tym myśleć bez ataków paniki. W Polsce ludzie pocieszają się: Mariupol zostanie odbudowany, tak jak została odbudowana Warszawa. Będzie jeszcze piękniejszy. Ja w tym polskim doświadczeniu zupełnie się nie odnajduję. Od początku patrzę na tę wojnę przez ciemne szkło Zagłady. Za sprawą psychopatycznego mordercy skrwawione ziemie znów zażądały ofiary.

Dlatego też nie przekonują mnie zupełnie głosy pięknoduchów, którzy wzywają do rozsądnego „kompromisu” (na czym miałby polegać?), do podziału ukraińskiego terytorium (na wyzwolony kraj i pola śmierci?), niuansują winy (jakiś urzędnik Zełenskiego coś kiedyś ponoć ukradł…), w ogóle dziwią się, że Ukraina chce być Ukrainą (a co, ma być Rosją i wyglądać jak Irpień dzisiaj?), czy oburzają się, gdy nazywamy Putina – Putlerem. Bo to takie prostackie, nieładnie tak mówić, trzeba widzieć głębiej.

Głębiej jest masowy grób w Buczy i studzienka ściekowa, w której znaleziono ciała naczelniczki wsi Motyżyny Olgi Suchenko, jej męża Ihora i syna Ołeksandra.

Niech ten koszmar się skończy!

Przeczytaj także: Czego nie wolno prorokowi. Milczenie papieża w sprawie Rosji to dowód zapaści katolicyzmu

Piotr Paziński
pisarz, filozof, tłumacz, badacz związany z Uniwersytetem Muri im. Franza Kafki. Przez kilka lat zajmował się „Ulissesem” Jamesa Joyce’a (książka „Labirynt i drzewo”, 2005, oraz przewodnik „Dublin z Ulissesem”, 2008), następnie ogłosił dwa tomy własnej prozy: „Pensjonat” (2009) i „Ptasie ulice” (2013) oraz zbiory esejów „Rzeczywistość poprzecierana” (2015) i „Atrapy stworzenia” (2020), oraz antologię polskiej noweli grozy „Opowieści niesamowite z języka polskiego” (2021). Pisze, tłumaczy, zajmuje się filozofią judaizmu i tematem żydowskim w literaturze. Przekładał m.in. „Księgę liter” Lawrence’a Kushnera, eseje Davida Roskiesa, eseje Amosa Oza i Fani Oz-Salzberger „Żydzi i słowa”, oraz opowiadania Szmuela Josefa Agnona. Bywa wykładowcą, fotografem oraz redaktorem i składaczem książek własnych i cudzych. W latach 2000-2019 był redaktorem naczelnym pisma „Midrasz”.