Wystąpienie prezydenta Zełenskiego do członków Knesetu
Obnażył podstawową sprzeczność polityki Jerozolimy wobec tej wojny
20/03/2022 | Na stronie od 21/03/2022
Źródło: Studio Filmowe w Odessie
20 marca 2022, Kijów, Ukraina. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał wiadomość wideo członkom izraelskiego Knesetu i powiedział, że Izrael będzie musiał pogodzić się z wyborem, jakiego dokonuje, czy pomóc w obronie Ukrainy przed rosyjską inwazją. Porównując rosyjski atak na Ukrainę do „ostatecznego rozwiązania (kwestii żydowskiej)” – planu eksterminacji Żydów przez nazistowskie Niemcy – Zełenski zakwestionował pragnienie Izraela, by sprzedać Ukrainie system obrony powietrznej Żelazna Kopuła. „Wszyscy wiedzą, że wasze systemy obrony przeciwrakietowej są najlepsze… i że z pewnością możecie pomóc naszemu narodowi, ratować życie Ukraińców, ukraińskich Żydów” – powiedział prezydent Ukrainy. „Możemy zapytać”, kontynuował, „dlaczego nie możemy zdobyć od was broni, dlaczego Izrael nie nałożył silnych sankcji na Rosję i nie wywiera presji na rosyjski biznes. Tak czy inaczej, wybór należy do was, bracia i siostry, a wy, lud Izraela, będziecie musieli żyć ze swoją odpowiedzią”.
Wiadomości o Ukrainie z legendarnego studia filmowego w Odesie. Niezawodny i wydajny. Jesteśmy za pokojem!
Zełenski obnażył sprzeczność polityki Izraela
Źródło: Wyborcza.pl
Dawid Warszawski
Niedzielne przemówienie Wołodymira Zełenskiego do członków Knesetu wywołało w Izraelu szok. Zełenski nie tylko mógł pogrzebać prowadzoną dotąd z błogosławieństwem stron misję negocjacyjną Bennetta, ale i obnażył podstawową sprzeczność polityki Jerozolimy wobec tej wojny.
W Polsce, USA czy Wielkiej Brytanii prezydent Ukrainy, który nie opuszcza oblężonej stolicy, występował oczywiście zdalnie – ale przemawiał do parlamentów tych krajów. W Izraelu przemawiał nie do Knesetu, ale do jego pojedynczych członków, którzy nie zgromadzili się w parlamencie, by go wysłuchać.
Oficjalnie zdecydowano się na takie rozwiązanie, bo budynek Knesetu ma iść do remontu i nie można było znaleźć odpowiedniej sali. Trudno nie uznać tej wymówki za bzdurę: w rzeczywistości chodziło o obniżenie rangi wystąpienia, żeby mniej narazić się Rosji. W rezultacie jednak kłamliwa wymówka podkreśliła jedynie niechęć Izraela do narażenia się agresorowi. Temu też poświęcone było całe przemówienie Zełenskiego.
Hipokryzja Jerozolimy w stosunku do uchodźców
Czytaj także:
Wojna w Ukrainie grozi głodem i niestabilnością. Także na Bliskim Wschodzie
"17 marca 2022 r. Gwałtowny wzrost cen chleba, spowodowany inwazją Rosji na Ukrainę, uderzył w siłę nabywczą konsumentów w Egipcie, który jest największym na świecie importerem pszenicy"
Izrael jako jedyne państwo demokratyczne nie przyłączył się do sankcji przeciw Rosji. Inaczej niż państwa NATO, konsekwentnie odmawia sprzedaży Ukrainie nie tylko broni, ale nawet hełmów czy kamizelek kuloodpornych. I inaczej niż większość państw świata nie zajął w kwestii rosyjskiej agresji jasnego stanowiska: wprawdzie szef MSZ Jair Lapid ją potępił, ale premier Naftali Bennett, ubolewając nad wojną i przelewem krwi, Rosji nie wymienił wprost.
Jerozolima udziela za to znacznej pomocy humanitarnej: na granicach z Ukrainą działają izraelskie punkty medyczne i recepcyjne nastawione przede wszystkim na opiekę nad uchodźcami żydowskimi, lecz dostępne dla wszystkich. Izrael zgodził się też udzielić schronienia 30 tys. ukraińskich nieżydowskich uchodźców.
Tyle że stosunek do uchodźców ujawnia hipokryzję postawy Jerozolimy. Z tych 30 tys. 25 tys. jest już w Izraelu, i przedłużono im po prostu prawo pobytu. Zaś za pozostałych 5 tys. ich przebywający już w Izraelu krewni musieli zrazu wpłacać kaucje, procedury na lotnisku wlokły się w nieskończoność, a 300 osobom odmówiono w końcu prawa przekroczenia granicy.
Zgoda, położony z dala od Ukrainy Izrael nie musi przyjmować dziesiątków tysięcy – ale tych, których przyjmuje, winien traktować jako ofiary wojny, a nie jako potencjalnych naciągaczy. Tu nie chodzi o dyskryminację: znakomitą większość ukraińskich uchodźców przyjmowanych w Izraelu jako Żydzi też stanowią nie-Żydzi, którym przysługuje prawo do obywatelstwa, jeśli są z Żydami spowinowaceni. Zaś niemniej zagrożonych wojną Żydów etiopskich Izrael tym razem nie ewakuuje, co izraelska ministra ds. imigracji określiła zresztą mianem rasizmu.
Chodzi więc o bezduszność, o moralną ślepotę.
Jad Waszem chronił Abramowicza
Czytaj także: Włoski watykanista: W kwestii Ukrainy papież Franciszek i Stolica Apostolska stąpają po bardzo cienkiej linii
Było ją już widać, gdy Jad Waszem zwrócił się do Departament Stanu USA o nieobejmowanie sankcjami oligarchy Romana Abramowicza, bo jest on dobroczyńcą instytutu. Tak mogłaby postąpić jakaś firma, gdyby Abramowicz ją wspierał – ale Jad Waszem jest nie tylko instytutem badawczym, ale i kustoszem moralnych wartości, którym się tym listem haniebnie sprzeniewierzył. To tak, jakby Watykan interweniował w obronie mafijnej rodziny Gambino, bo to dobrzy katolicy.
Jad Waszem odmówił także Zełenskiemu bycia gospodarzem jego publicznego wydarzenia po tym, jak odmówił mu Kneset. Tu jednak powodem była – uzasadniona, jak się miało okazać – obawa, że prezydent porówna obecny los Ukrainy do Zagłady. Porównanie to jest oczywiście całkowicie błędne – Rosja dopuszcza się w Ukrainie zbrodni wojennych, nie ludobójstwa – lecz trudno je mieć za złe prezydentowi oblężonego państwa, który ze wszech sił usiłuje zdobyć dlań poparcie świata.
Fatalnie natomiast wypadło wezwanie Zełenskiego, by Izrael potraktował Ukrainę „tak, jak myśmy [Ukraińcy] potraktowali Żydów 80 lat temu". Podczas II wojny światowej Ukraińcy licznie uczestniczyli w mordowaniu Żydów, choć pamiętać należy, że 2,6 tys. z nich zostało uznanych za Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. To o nich zapewne myślał Zełenski, ale jego fatalny apel ułatwić może odrzucenie podstawowej treści jego przesłania: że „nie można negocjować między dobrem a złem".
W sensie dosłownym oczywiście można, a nawet trzeba – ale tylko wtedy, gdy się ma jasną świadomość, między czym a czym się negocjuje.
Izrael obawia się sytuacji w Syrii
Swymi słowami Zełenski nie tylko mógł pogrzebać prowadzoną dotąd z błogosławieństwem stron misję negocjacyjną Bennetta (choć w wieczornym przemówieniu do narodu znów za nią podziękował i ją poparł), ale i obnażył podstawową sprzeczność polityki Jerozolimy wobec tej wojny. Większość opinii izraelskiej popiera Kijów – ale jest świadoma, że Izrael nie może drażnić Moskwy ze względu na sytuację w Syrii, gdzie Rosja dotąd tolerowała izraelskie ataki na pozycje Iranu. Wrogość Moskwy oznaczać by musiała kres tej tolerancji i potencjalnie egzystencjalną groźbę bezkarnego rozlokowania tysięcy wymierzonych w Izrael irańskich rakiet. Podobnie Armenia popiera Rosję nie dlatego, że uważa, iż w Kijowie rządzą naziści, ale dlatego, że rosyjskie wojska to jedyne zabezpieczenie przed ostateczną klęską z rąk Azerbejdżanu.
Ale groźba egzystencjalna dla Armenii jest aktualna, dla Izraela potencjalna – a Izrael jest do tego mocarstwem atomowym i sojusznikiem USA, coraz bardziej oburzonych izraelskim brakiem solidarności. „Nie chcecie być ostatnim państwem, w którym oligarchowie mogą prać swe brudne pieniądze finansujące wojny Putina" - przestrzegła podsekretarz stanu Victoria Nuland.
Izrael, który tak często - i często zasadnie - oskarża innych, że, ulegając cynicznej kalkulacji, uchylają się od zajmowania w konfliktach bliskowschodnich moralnie uzasadnionego stanowiska, tym razem sam dopuścił się tej przewiny. Za odmowę solidarności i z ofiarami agresji, i ze swoimi sojusznikami może zapłacić dużo więcej, niż mógłby na tym zyskać. Jerozolima nie przerobiła lekcji Władysława Bartoszewskiego.