ZNUŻENI DIALOGIEM

Zuzanna Radzik

Fot. GRAŻYNA MAKARA

Źródło: Tygodnk Powszechny

Zuzanna Radzik

Większość Europejczyków nie wie szczególnie dużo o Żydach. To, że polski uczeń nie ma wiedzieć zbyt wiele na ten temat, to w sumie konsensus ponadpartyjny. Nigdy nie było dobrze.

Czytaj więcej:

Myślałam o nich neutralnie, ale, muszę przyznać, z pewną niechęcią” – mówi uczennica jednej ze szkół, w której odbył się program „Szkoła Dialogu”. Pracuję w fundacji, która realizuje go od 14 lat, więc jest to bezczelne lokowanie produktu. Ale wryło mi się to zdanie w głowę i nie chce sobie pójść. Uczennica zaś mówi o Żydach. Ile razy już to od dzieciaków słyszałam: że nie wiedzieli, że się zdziwili, i że jak to możliwe, że w banku była synagoga, albo raczej – że bank jest w synagodze. I że jak to możliwie, że niczego ich w szkole nie uczono, a na rynku nie ma żadnej tabliczki. I że teraz ich nagle przejmują śmieci na żydowskim cmentarzu. Różne refleksje mieli, różne cudowne podejmowali działania, widziałam niejedno zmienione życie, kilkoro wróciło potem do nas, żeby pracować przy tym programie i robić dla innych to samo.

Dumna jestem jak paw, że tak to nam się pięknie udało wymyślić i zrobić. Jednak za każdym razem, gdy czytam lub słyszę, że odkryli dzięki nam, iż Żydzi to tacy sami ludzie jak oni, to coś mną trzęsie. Żeby osiemdziesiąt lat po Zagładzie polskich Żydów – bo właśnie czeka nas w tym roku gruba seria okrągłych rocznic deportacji mieszkańców gett do obozów zagłady – trzeba było organizacji pozarządowej, by dostarczyć uczniom tę przełomową myśl?

A teraz Sejm przegłosował, że już nas do szkół nie wpuszczą.

To, że polski uczeń nie ma wiedzieć zbyt wiele na ten temat, to w sumie konsensus ponadpartyjny. Nigdy nie było dobrze. Teraz zaś w zdewastowanej szkole, odciętej od partnerów społecznych, będzie tylko gorzej.

Większość Europejczyków nie wie szczególnie dużo o Żydach. Teraz powstała nawet w Komisji Europejskiej specjalna strategia, żeby zapobiegać antysemityzmowi i sprawiać, by życie żydowskie kwitło. Cel do 2030 r. całkiem fajnie pomyślany – tak, by koordynować wysiłki i wymieniać doświadczenia w całej Europie. Bo w całej Europie, i nie od dziś, ten problem mamy. I z pewnością zobaczymy również zalecenia krajowe realizacji tej strategii. Można zacząć obstawiać, który z prawicowych instytutów i czyjego imienia dostanie na to grube pieniądze. Czy w ramach zwalczania antysemityzmu można stawiać pomniki Polakom ratującym Żydów? Na pewno się jakoś da, skoro można kupić Pegasusa za kasę na ofiary przestępstw.

Problem z antysemityzmem mamy nie od dziś, również ze względu na niezmiennie przez wieki antyżydowską twarz chrześcijaństwa. Zmieniliśmy na soborze teologię, ale czy ładne dokumenty wystarczą, gdy tak długo truje się własne umysły? Tymczasem w Polsce wysiłki ograniczają się do skądinąd sympatycznego świętowania Dnia Judaizmu, który został 25 lat temu ogłoszony jako sposób przypominania sobie przez katolików w Polsce o żydowskich korzeniach chrześcijaństwa. Jako młoda dziennikarka do znudzenia jeździłam na jego centralne obchody i obserwowałam, jak kolejne diecezje wystawiają profesorów i zapraszają nobliwych gości, ale nie dopilnowują, by w uroczystości udział brali tamtejsi seminarzyści. Świętowaliśmy i w tym roku: 17 stycznia, w nielicznych parafiach, w iluś diecezjach oraz z pompą centralnie, w Poznaniu.

A jednocześnie sypały się komentarze – że po co to? Czy Żydzi mają Dzień Chrześcijaństwa? Otóż w Polsce Żydzi mają festiwal katolicyzmu przez cały rok. Jakby słuchanie o dialogu zaczęło już nużyć, choć się on jeszcze na dobre nie zaczął. Gdy kogoś nudzi słuchanie o Zagładzie, bo ile można, to badacze nazywają to wtórnym antysemityzmem. A jak nazwać katolickie znudzenie dialogiem? Zmęczyło was, koledzy i koleżanki, słuchanie o chrześcijańskim antysemityzmie, choć praktycznie nie musicie? Albo o tym, że te relacje nie są równoważne, skoro to my, chrześcijanie, stworzyliśmy obraz Żyda-antagonisty, żeby nasza teologia była na wierzchu? Choć to w judaizmie mamy korzenie?

Doprawdy, pięćdziesiąt parę lat nowego nauczania o Żydach może człowieka zanudzić. Same dobre rzeczy słyszy o nich z ambony, księża prześcigają się w interpretowaniu Nowego Testamentu w kazaniach tak, by nie piętnować faryzeuszy ani nie nazywać prawa Starego Testamentu martwym, a Boga – okrutnym. Każdy biskup ma w komórce telefon najbliższego rabina. Chrześcijanie ogólnie zwalczają antysemityzm z przekonaniem. Nie ma o czym gadać.

Wszyscy czujecie, że kpię, prawda? Bo wciąż jest zupełnie inaczej.

Tymczasem za oceanem, w Teksasie, w czasie porannego szabatowego nabożeństwa do synagogi wszedł, prosząc o pomoc, człowiek. Potem wyciągnął broń i przetrzymywał zgromadzonych jako zakładników [czytaj więcej w tekście Marty Zdzieborskiej Zakładnicy online - przyp. red. TP]. Jak później tłumaczył rabin, napastnik naprawdę wierzył, że Żydzi rządzą światem, a popularna na Manhattanie rabinka może załatwić zwolnienie więźnia. W świecie zmęczonym słuchaniem, że antysemityzm prowadzi do zła i trzeba z nim walczyć, dzieją się złe rzeczy. ©