Nieustająca aktualność Tory (Szoftim)

prof, Stanisław Krajewski w Tatrach

Stanisław Krajewski w Tatrach

W ubiegłym tygodniu w synagogach czytaliśmy i studiowaliśmy wersety 16,18 – 21,9 z Księgi Powtórzonego Prawa. Jest w nich mnóstwo zasad dotyczących organizacji społeczeństwa. Wśród nich są wskazania odnoszące się do króla, czyli do kwestii, która wydaje się nie mieć nic wspólnego z naszą współczesnością, bo nawet europejskie królestwa są teraz z reguły demokracjami, w których władza króla jest bardzo ograniczona. Są to monarchie konstytucyjne. Ciekawe, że to, co proponuje Tora, jest też monarchią ograniczoną, w pewnym sensie monarchią konstytucyjną, bo król ma podlegać prawu, prawu Tory. Co więcej, sama idea monarchii jest widziana niechętnie, jako koncesja na rzecz powszechnego zwyczaju: „Gdy wnijdziesz do ziemi (…) i powiesz ‘ustanowię nad sobą króla, jak wszystkie narody, które wokoło mnie’, to ustanów” (Pwt 17,14-15). Władza monarchy niesie bowiem ze sobą zagrożenia. Mianowicie jest powiedziane: niech król „nie mnoży sobie koni, (…) nie mnoży sobie żon, (…) i srebra, i złota” (Pwt 17, 16-17). Brzmi to jak krytyka króla Salomona. Może faktycznie uzyskała ona ostateczne sformułowanie w odniesieniu do niego, choć jest przedstawiona jako słowa znacznie wcześniejszego Mojżesza. Jednak i Mojżesz mógł już mieć takie myśli, bo miał doświadczenia z Egiptu. Zresztą wszelkie późniejsze doświadczenia historyczne potwierdzają takie ostrzeżenia; jak powiedział lord Acton, władza korumpuje, a władza absolutna korumpuje absolutnie. I przecież nie musi to być władza formalnie zdefiniowana jako królewska. To sugeruje związek z naszymi czasami i aktualnymi wydarzeniami.

Jesteśmy obecnie świadkami ludowego buntu za naszą wschodnią granicą. Dyktator „namnożył” sobie i wojska (odpowiednik koni), i bogactwa, i nawet – owszem – ma niejedną żonę. Nie sposób nie czuć sympatii do tego ruchu. Władza twierdzi, że ma poparcie, a winna jest „ulica i zagranica”, ale jest dość jasne, że dyktator upadnie. Albo już niedługo, albo – jeśli zdoła represjami stłumić obecny bunt – za jakiś czas, bo proces narodowego przebudzenia będzie trwał. Przyglądając się z całą sympatią temu ruchowi, nie sposób jednak nie wyrazić troski o przyszłość.

Doświadczenia innych krajów nie napawają optymizmem. Ukraiński Majdan przyniósł zmianę władzy, ale początkowy entuzjazm wyparował, a nadzieje na radykalnie lepszą i sprawiedliwszą strukturę społeczenstwa raczej się nie spełniły. Polska „Solidarność” sprzed 40 lat przyniosła – nie od razu – radykalną zmianę polityczną, ale ruch się zdegenerował i zupełnie straciliśmy najcenniejsze jego cechy: zanikło poczucie wspólnoty i zwykła solidarność (przez małe „s”), nie ziściły się nadzieje na nową, lepszą jakość życia społecznego i politycznego. Czy Białorusini mogą uzyskać więcej? Czy pomoże im doświadczenie innych, użycie internetowych platform społecznościowych, brak przemocy, kobiece przywództwo lub coś jeszcze innego, co charakteryzuje ich ruch? Nie mam oczywiście odpowiedzi na to pytanie, ale warto zajrzeć do pewnych sugestii zawartych w przesłaniu Tory.

Rabin Jonathan Sacks twierdzi, że „podczas gdy niemal każdy definiuje politykę jako stosowanie siły, Mojżesz definiuje politykę jako stosowanie samoograniczenia.” Ostatecznym źródłem tego podejścia jest to, że mamy bać się „nie rządu, ale Boga”; w innym sformułowaniu można to określić jako kierowanie się najwyższymi wartościami. Jak pisze Sacks, porządek społeczny jest rezultatem „albo stosowania siły zewnętrznej, albo uwewnętrznionej znajomości prawa i jego akceptacji.” O jakie wartości chodzi? Uważam, że chodzi w pierwszym rzędzie o sprawiedliwość – na każdym poziomie. Myślę, że na miejscu jest przytoczenie tutaj zastanawiającego sformułowania zawartego w naszym czytaniu. Powiedziane jest mianowicie „Za sprawiedliwością, sprawiedliwością podążaj” (Pwt 16,20). Powtórzenie słowa „sprawiedliwość” interpretowano na wiele sposobów, ale najciekawsze dla naszych rozważań wydaje mi się rozumienie go jako odniesienia do „sprawiedliwej sprawiedliwości”. Termin „sprawiedliwość” nie oddaje w pełni hebrajskiego „cedek”. Wedle tego samego rabina Sacksa wśród odcieni znaczenio¬wych słowa cedek są: sprawiedliwość, miłosierdzie, prawość, uczciwość, bezstronność, niewinność. Chodziłoby więc o dążenie do sprawiedliwości w sposób zgodny z tymi określeniami.

Coś takiego pojawiło się w pierwotnej „Solidarności” i naznaczyło polską pokojową rewolucję w 1989 r. Działo się to wbrew poglądom wyrażonym np. przez pewnego znanego pisarza, że do zwieńczenia rewolucji zabrakło wieszania komuchów na latarniach… Niestety to najlepsze dziedzictwo „Solidarności” zostało w dużej mierze zaprzepaszczone. Oby Białorusinom udało się lepiej. Wygrają na tym oni i my wszyscy.