Nieustająca aktualność Tory (Balak)

Stanisław Krajewski w Tatrach

Stanisław Krajewski w Tatrach

Stanisław Krajewski

W ubiegłym tygodniu w Izraelu i w synagogach reformowanych czytaliśmy rozdziały 22-24 (i początek 25.) Księgi Liczb. W synagogach ortodoksyjnych i konserwatywnych poza Izraelem czytany był ten sam fragment wraz z poprzednim; od bieżącego tygodnia czytania są więc znowu wspólne dla wszystkich. Głównym tematem naszego fragmentu jest historia wieszczka Balaama, którego król Moabitów Balak prosi o wykonanie ceremonialnego przeklęcia zbliżającego się Izraela, a ten mag – czy może prorok – wbrew swej woli wypowiada błogosławieństwa. Cała ta historia jest wtrętem do głównego nurtu opowieści Księgi Liczb. Wedle biblistów może być dodatkiem, pozostałością osobnego tekstu. Jest bardzo dobrze znana głównie dzięki scenie z oślicą Balaama. Nieco naciągając, można w niej widzieć aktualne przesłanie.

Balaam jechał na oślicy. Gdy zastąpił im drogę anioł, którego na początku widziała tylko ona, stanęła, więc jej pan zaczął okładać ją kijem. Wtedy odezwała się do niego: „cóż ci zrobiłam, że mnie zbiłeś już trzy razy?” (Lb 22, 28). I dopiero po wynikłej wówczas rozmowie Balaam również zobaczył anioła i pełen przerażenia zrozumiał, co się stało.

Dawni komentatorzy próbowali różnych interpretacji – od tego, że był to sen, poprzez to, że działo się coś zwykłego, np. oślica mruczała lub ryczała, a jej pan odebrał to jako słowa, aż do idei, że to był rzeczywisty cud. Jakkolwiek to rozumieć, ważne jest to, czego nas uczy ta historia. Otóż po pierwsze jest to wizja, w której zwierzę pociągowe, które kojarzy się nam z tępotą, widzi lepiej niż największy ówczesny wieszcz, sławny mag, o którego usługi starają się królowie. Wszystko jedno czy to postać realna czy symboliczna. Może być rzeczywista: archeolodzy odkryli napis z początku pierwszego tysiąclecia przed naszą erą, w którym wspomniany jest słynny prorok o dokładnie takim imieniu. Tak czy inaczej, otrzymujemy świetną satyrę na wiarę w skuteczność zaklęć i czarów. Wówczas wiara w nie była powszechna. Obecnie jest może mniej uniwersalna, ale przecież nie znikła. Tora mówi, że czary i magia mogą być częścią światopoglądu innych, ale Izrael ma być inny. „Zaklęcie nie ma mocy nad Jakubem, czary nad Izraelem” powiedziane jest w naszym fragmencie (Lb 23, 23). Oczywiście nie chcę interpretować tego naiwnie, jako swego rodzaju postawy protonaukowej. Wedle Tory to sam Bóg bezpośrednio troszczy się o Izrael. To dlatego niektórzy chasydzi mogli twierdzić, że żydowska modlitwa zbiorowa nie grozi zarażeniem koronawirusem. Kościół przejął ten światopogląd na swój użytek. Dlatego niektórzy księża mogli głosić, że konsekrowane dłonie nie przenoszą zarazków. Jednak wizję bezpośredniej opieki boskiej można zinterpretować nienaiwnie.

Mianowicie można rozszerzyć podejście antymagiczne w sposób nowoczesny: są siły wyższego rzędu, nad którymi nie mamy władzy. Możemy próbować je poznawać – na tym polega podejście naukowe. Coś może pozostawać poza zasięgiem nauki – wbrew naturalnemu założeniu naukowców – ale nie da się tego okiełznać poprzez czary. Nie możemy udawać, że samą siłą woli można zmusić owe siły wyższe do działania na naszą korzyść. A tego właśnie próbował Balaam zgodnie z życzeniem władcy – i to mu się nie udało. On był jak obecni naukowcy, którzy dostosowują wyniki badań do zapotrzebowania swoich sponsorów. Mogą zdobyć bogactwo i chwilową sławę. Jednak na dłuższą metę wyższe siły, od których jesteśmy uzależnieni, okażą swą moc. I ugodzą we władców i dworskich naukowców. A także w nas wszystkich.