Nieustająca aktualność Tory (Chukat)

Komentarze Stanisława Krajewskiego do Tory

Stanisław Krajewski w Tatrach

Stanisław Krajewski w Tatrach

Stanisław Krajewski

W ubiegłym tygodniu w Izraelu i w synagogach reformowanych czytaliśmy rozdziały 19-21 Księgi Liczb. Jednym z ważnych momentów jest niewłaściwe, grzeszne zachowanie Mojżesza, wskutek czego nie będzie on mógł wejść do Ziemi obiecanej. Rzecz w tym, że nie jest jasne na czym ten grzech miałby polegać. W tradycji judaizmu proponowanych jest nie mniej niż tuzin interpretacji. Jedna z nich zwraca uwagę na język użyty przez Mojżesza wobec ludzi, którzy buntują się zarówno przeciw niemu jak i samemu Bogu. Bodźcem do tego buntu jest brak wody. Trudno się dziwić – brak wody na pustyni to katastrofa. Bóg czyni cud, za pośrednictwem Mojżesza wydobywa wodę ze skały. Zapraszając ludzi, aby to zobaczyli, Mojżesz zwraca się do nich „Słuchajcie, wy buntownicy” (Lb 20, 10). Tłumaczenia polskie słowa hamorim są różne: „buntownicy”, „przekorni”, „ludzie odporni”. Tak czy inaczej sformułowanie to wyraża dystans, zniecierpliwienie, lekceważenie, złość. Taki język był wyrazem grzesznej postawy, za którą należy się kara. Wedle Majmonidesa takie zachowanie Mojżesza było zbezczeszczeniem Imienia Wiekuistego. Bóg nie chciał, żeby „człowiek o tym statusie wyrażał swoją złość przed całym zgromadzeniem Izraela”.

Przewinienie, które nie wydaje się bardzo poważne, jest potraktowane jako grzech, który ma nadzwyczaj poważne konsekwencje. Powodem jest to, że Mojżesz jest liderem, a ludzie go naśladują. Dlatego wymaga się od niego więcej niż od innych. Na ogół Mojżesz nie wykazywał niewłaściwej postawy. Należy więc zapytać, dlaczego akurat w tym przypadku Mojżesz zgrzeszył w opisany sposób. Odpowiedź proponuje rabin Jonathan Sacks, odwołując się do kontekstu, w którym występuje cała ta scena.

Otóż dzieje się to wszystko tuż po śmierci Miriam, siostry Mojżesza. Co więcej, tuż potem następuje śmierć arcykapłana Aarona, brata Mojżesza, z którym zresztą występują razem we wszystkich scenach tej historii buntu i wydobycia wody ze skały. Być może już wtedy zanosiło się na jego śmierć. Mojżesz musiał bardzo przeżyć śmierć Miriam, z którą był bardzo związany. Funkcjonował w stanie traumy. To dlatego – sugeruje r. Sacks – zachowywał się z mniejszym opanowaniem niż zazwyczaj.

Odniesienie opisanego epizodu wraz z przytoczoną interpretacją do aktualnej sytuacji w Polsce jest dość oczywiste. Od dziesięciu lat żyjemy w stanie traumy spowodowanej przez śmierć brata prezesa największej partii. Początkowo wszyscy przeżywaliśmy tę tragedię. Z pełnym przekonaniem pełniłem – wraz z innymi reprezentantami gminy żydowskiej – wartę honorową przy trumnie prezydenta. Jednak potem poszukiwanie przyczyn katastrofy stało się farsą i instrumentem brutalnej kampanii politycznej. Początkowa trauma brata przekształciła się w zawzięte lekceważenie, nieustającą złość, rosnący dystans wobec wszystkich, którzy nie byli mu podporządkowani, zniecierpliwienie powodujące porzucenie form grzecznościowych w sytuacjach publicznych. Te formy obowiązują wszystkich, a szczególnie osoby pełniące funkcje kierownicze, bo ich zachowanie wyznacza społeczne normy. A już zwłaszcza kogoś, kto kreuje się na męża opatrznościowego, stawiając bratu, czyli niejako sobie, pomnik nie mniejszy niż stojący opodal pomnik Piłsudskiego.

Jak wiemy z naszej interpretacji Tory, niewinne na pierwszy rzut oka sformułowanie „wy buntownicy” można widzieć jako powód niemożności wejścia do Ziemi obiecanej. Stokroć gorsze sformułowania, które słyszymy od dawna aż do teraz – od „drugiego sortu” do „chamskiej hołoty” – muszą więc skutkować niemożnością wejścia do tej Polski obiecanej, którą widzi przed sobą prezes partii rządzącej. Nie będę się silił na opisywanie jej cech. Formułuję tylko aktualne ostrzeżenie.