Baal Szem Tow i Opowieści chasydów

21 lub 22 maja 1760 r. zmarł Baal Szem Tow — żydowski mistyk, uznawany za twórcę chasydyzmu polskiego.

„Taniec chasydów”, Herszel Danielewicz (1882–1941), litografia  /  Zbiory ŻIH

„Taniec chasydów”, Herszel Danielewicz (1882–1941), litografia / Zbiory ŻIH

Źródło: Żydowski Instytut Historyczny

Przemysław Batorski 21 maja 2020

Z okazji tej rocznicy przypominamy książkę „Opowieści chasydów” Martina Bubera.

Kim był Baal Szem Tow? Początki chasydyzmu

„Nauka chasydzka” – pisze Martin Buber – „to nic innego jak wskazanie, iż należy żyć w zachwyceniu, w pełnej zachwytu radości”[1].

Za założyciela ruchu chasydzkiego uznaje się Baal Szem Towa – pod tym mianem znany jest Izrael ben Eliezer, urodzony pod koniec XVII w., prawdopodobnie w 1700 r. lub w 1701 r. na Podolu mistyk, zmarły 21 lub 22 maja 1760 r. w Międzybożu. „Baal Szem”, „Baal Szem Tow” oznacza po hebrajsku „Mistrz Boskiego Imienia”, a przenośnie: egzorcysta, odczyniacz, cudotwórca. Osoby takie były znane już od starożytności jako cudotwórcy, uzdrawiający Tetragramem (czyli imieniem JHWH) albo innymi imionami Boga. W XVIII w. na Podolu ba’al szem był także nazwą prestiżowego zawodu, porównywalnego z funkcją rabina[2]. Jednak Baal Szem Tow, w skrócie BESZT albo Beszt, zaczęło oznaczać tylko twórcę chasydyzmu.

Głównym źródłem informacji o Baal Szemie pozostają zbiory opowieści o nim i jego kręgu, Księga ku chwale Beszta (Sefer Sziwchej ha-beszt) wydana po raz pierwszy w 1814 r.[3] Jan Doktór akcentuje legendarność tego zbioru: „nawet jeśli autentyczny materiał został niekiedy w Sziwchej wpleciony w wyidealizowane opowieści, przypominające schematem żywoty świętych, nie stracił przez to dla badacza wartości i jest często potwierdzany przez inne źródła”[4]. Informacji o Beszcie jest niewiele, a początku chasydyzmu pozostają owiane tajemnicą.

Od powstania Chmielnickiego w 1648 r. aż do końca XVII w. na terenie Podola i całej zachodniej Ukrainy trwały niemal bezustanne walki między Rzeczpospolitą, Kozakami, Tatarami i Turkami. Terytoria co kilka lat przechodziły z rąk do rąk. Dochodziło do wielu pogromów na Żydach, a także przesiedleń i migracji. Żydzi przesiedleni na pewien czas do Turcji nawiązali kontakt ze wspólnotami sefardyjskimi, co pozwoliło im zdystansować się od nurtu aszkenazyjskiego. Okrucieństwa powstania Chmielnickiego określane były niekiedy przez Żydów jako „bóle porodowe Mesjasza”, a „wielu mesjanistów przepowiadało, że zbawienie rozpocznie się właśnie w Rzeczypospolitej i tutaj rozpocznie swoje dzieło Mesjasz po powrocie z zaświatów”[5].

Według podań, ojciec Beszta miał być sprzedany w niewolę przez zbójców, a potem zostać mężem córki pewnego wicekróla, po czym powrócił na Ukrainę. Beszt miał się urodzić, gdy jego rodzice mieli – niczym bohaterowie biblijni – prawie 100 lat. Prawdopodobnie rzeczywistość była prostsza: ojciec przyszłego cadyka trafił na kilka lat do niewoli tatarskiej, oboje rodzice Beszta zmarli, gdy był on jeszcze bardzo młody. Dorastał w ubóstwie. Nie odebrał tradycyjnego wykształcenia, przez co nazywano go amurycem (prostakiem). Stał się mistykiem-samoukiem, uzdrowicielem, ascetą – według podań, „na jeden posiłek jadł bochenek chleba, a posilał się tylko raz na tydzień”[6]. Około 1736 r. zaczął występować jako ba’al szem, jak twierdzi Księga ku chwale Beszta – zaczął uzdrawiać i nauczać:

„Podczas modlitwy kapały z niego krople potu wielkości fasoli. Z czasem zaczęli przychodzić do niego chorzy, ale on nie chciał ich przyjmować. Pewnego razu przyszedł do niego opętany czy opętana. Też nie chciał go przyjąć. W nocy powiedziano mu, że właśnie skończył trzydzieści sześć lat. Rano policzył sam i wyszło, że to prawda. Przyjął więc tego opętanego i wyleczył go. Porzucił też pracę mełameda i przyjął mego teścia błogosławionej pamięci jako pisarza [amuletów]. A ludzie zaczęli zjeżdżać do niego ze wszystkich stron”[7].

Po nieudanej wyprawie do Jerozolimy w latach 1739–1740, podczas której spędził rok w Stambule, Beszt przeszedł swoisty przełom duchowy: porzucił ascezę, rozwinął praktykę wstępowania w trans (‘alijat neszama), naśladowaną potem przez chasydów, mimo że Beszt nigdy nikogo jej osobiście nie nauczył. Od tego czasu Beszt zniechęcał także do wypraw do Ziemi Świętej. Możliwe, że inspirował się siedemnastowiecznym ruchem mistycznym zwanym sabataizmem, z którego wywodził się m.in. ogłaszający się mesjaszem Jakub Frank.

Beszt nigdy nie spisał swoich nauk, co wpłynęło na postrzeganie go jako postaci na pół mitycznej, a zarazem – możliwej do przyjęcia jako legendarny przywódca dla wszystkich późniejszych szkół chasydzkich. Od lat 70. XVIII w., gdy chasydyzm stawał się ruchem masowym, Baal Szem Tow został uznany za założyciela całego ruchu. Uważano, że „Beszt nie miał żadnego ziemskiego nauczyciela i swą wiedzę czerpał bezpośrednio z niebios”[8], w odróżnieniu od późniejszych cadyków, z których każdy miał swojego mistrza.

Przez kolejne blisko 150 lat i aż do II wojny światowej chasydyzm rozwijał się na terenie tzw. strefy osiedlenia, czyli w zachodnich guberniach imperium rosyjskiego, przed rozbiorami należących do Rzeczpospolitej. Był to jedyny rejon w carskiej Rosji, w którym władze pozwalały osiedlać się Żydom. Dlatego historia chasydów sięga od Góry Kalwarii, którą nazywali oni Ber, aż do Berdyczowa; od Rymanowa do Witebska. Jest nierozerwalnie związana z Podolem i Wołyniem, terytoriami Ukrainy, gdzie w niektórych miasteczkach Żydzi stanowili większość mieszkańców, skąd pochodzi wizerunek wschodnioeuropejskiego sztetla.

Opowieści o Baal Szem Towie

Wybór legendarnych opowieści o założycielu chasydyzmu znajdziemy w pracy Martina Bubera. Buber (1878–1965), urodzony w Wiedniu filozof i uczony, zafascynowany żydowskim mistycyzmem, podaje, że zapisał w książeczce Opowieści chasydów (Die Erzählungen der Chassidim, 1949, wcześniejsze prace na ten temat pisał od 1906 r.) tylko około 10% wszystkich zebranych przez siebie legend chasydzkich. Niektórzy badacze przypisywali mu stronniczość w doborze materiału i daleko idące przeróbki oryginalnych opowieści. Jednak subiektywność zbioru nie zubaża jego treści: przypomnienia podań o pobożności i mądrości cadyków, spowodowanych przez nich nawróceniach i cudach. Poniższe fragmenty dotyczą Baal Szem Towa:

„Do ciała

Baalszem mówił do swojego ciała: «Dziwię się, ciało, żeś jeszcze się nie rozpadło z bojaźni przed twoim Stwórcą». (…)

Bitwa z Amalekitami

Pewnego razu rabbi Pinchas z Korca poczuł, że zachwiał się w wierze, a nie mogąc dać sobie z tym rady, postanowił pojechać do Baalszema. Tymczasem dowiedział się, że Baalszem przybył właśnie tam, gdzie on przebywał. Wielce rozradowany pobiegł do karczmy. Tu już kilku chasydów otaczało mistrza, a on mówił, pouczając ich o tych słowach Pisma, w których powiedziano, że wzniesione podczas bitwy z Amalekitami ręce Mojżesza to emuna, czyli ufność, wiara. «Zdarza się czasem – mówił Baalszem – że ktoś zachwieje się w wierze. Najgorsze bowiem zło, które wyrządzili Amalekici, polegało na tym, że ich pomyślne natarcie osłabiło wiarę Izraela. Dlatego właśnie Mojżesz, wznosząc ku niebu ręce, które były ufnością i wiarą, uczył Izraelitów, aby prosili Boga o umocnienie w wierze i o to tylko chodzi w godzinie bitwy ze złą mocą». Rabbi Pinchas słuchał tych słów, a jego słuchanie samo już było modlitwą, i tak modląc się, poczuł, że umocnił się w wierze. (…)

Pod drzewem życia

Baalszem powiedział: «Pewnego razu szedłem do raju i wielu szło za mną, lecz gdy zbliżyłem się do ogrodu, zaczęli znikać, a kiedy szedłem przez raj, było ich przy mnie ledwo kilkoro, ale kiedy stanąłem pod drzewem życia i obejrzałem się, byłem prawie sam». (…)

Modlitwa człowieka zabieganego

Baalszem powiedział: «Przyjrzyjcie się człowiekowi, który przez cały dzień biega za swoimi sprawami po rynku i po ulicach – prawie nie pamięta, że jest Bóg, który stworzył świat. Ale gdy nadchodzi czas minchy [modły popołudniowe – P.B.], przypomina sobie: muszę się pomodlić! – wzdycha w głębi serca, że dzień minął mu na niczym, biegnie w zaułek, przystaje i modli się; Bóg wielce go sobie ceni, a jego modlitwa przenika sklepienie niebios»”[9].

Inne opowieści chasydów

Chasydyzm przypominał człowiekowi – pisze Buber – że istnieje „byt inny, inny świat, doskonały, w którym jego dusza też jest doskonała”[10]. Postulował zachwycenie doczesnym bytem, dostrzegał we wszystkich stworzeniach i rzeczach „Boskie iskry”[11]. Zachwycenie nie oznaczało przesadnego przywiązania do tego, co istnieje. Chasydyzm wzbudzał nadzieję na przyjście mesjasza, „usuwał mur dzielący to, co święte, od tego, co świeckie”[12].

Ruch chasydzki nie miał jednego centrum. Jego lokalni przywódcy, cadykowie (od hebrajskiego cadik – sprawiedliwy), rozsiani po miejscowościach dzisiejszej Polski, Białorusi, Ukrainy i Rosji, a także Słowacji i Rumunii, uważali się za pośredników między Bogiem a ludźmi. Przypisywano im, jak samemu Besztowi, nadzwyczajną mądrość i liczne cuda. Cadykowie tworzyli dynastie, mieszkali w dworach, otaczając się studiującymi ich mądrość chasydami. Do najsłynniejszych cadyków należeli pierwsi następcy Beszta – Dow Ber z Międzyrzecza, zwany Wielkim Magidem, i Menachem Mendel z Witebska, a po decentralizacji ruchu – Elimelech z Leżajska, Jakub Izaak Horowic, znany jako Widzący z Lublina, bo „przepatrywał świat od krańca do krańca”, i Szneur Zalman z Ladów, założyciel odłamu chasydyzmu zwanego lubawicz.

Poniższe opowieści dotyczą Menachema Mendla z Rymanowa, ucznia Elimelecha:

„Głodne dziecko

Pewnego razu, gdy w domu rabbiego Mendla nie było nawet kromki chleba, przybiegł do niego synek i żalił się, że nęka go głód nie do zniesienia. «Tak wielki głód cię nie nęka, bo gdyby tak było, miałbym za co go zaspokoić» – rzekł ojciec. Chłopiec chciał wymknąć się po cichutku. Ale nim podszedł do drzwi, rabbi ujrzał na stole drobny pieniążek. «Byłem wobec ciebie niesprawiedliwy – wykrzyknął – musisz rzeczywiście być bardzo głodny».

W młodości

Rabbi Mendel chwalił się kiedyś przed swoim nauczycielem, rabbim Elimelechem, że wieczorem widzi anioła, który zwija światło przed mrokiem, a rankiem anioła, który zwija mrok przed światłem. «Tak – odparł rabbi Elimelech – i ja widziałem to w młodości. Później już się takich rzeczy nie widuje»”[13]. (...)

„W świecie ułudy

Oto co opowiadano: «Do rabbiego Isachara z Wolborza przyszedł zmarły, który był kiedyś znany jako człek nader czcigodny, i poprosił go o pomoc: jego żona niedawno właśnie zmarła i potrzebował pieniędzy, aby ożenić się powtórnie. „Czy nie wiesz – zapytał go cadyk – że nie przebywasz już w świecie żywych, tylko w świecie ułudy?”. Kiedy tamten nie chciał w to uwierzyć, rabbi podniósł połę jego płaszcza i pokazał mu, że ma na sobie strój śmiertelny.

Później syn rabbiego Isachara zapytał ojca: „Jeżeli to się przydarzyło tamtemu, więc może i ja przebywam w świecie ułudy?”. „Kto wie – odparł rabbi Isachar – że istnieje świat ułudy, ten w nim nie przebywa»”[14].

Przeczytaj też:

„Największe od Żydów powietrza zarazy bywają”. Epidemie a stosunek warszawskiego mieszczaństwa do Żydów w XVII–XVIII wieku

Jakub Frank – fenomen mesjasza

Źródła:

Martin Buber, Opowieści chasydów, tłum. Paweł Hertz, posłowie Jacek Salij, Poznań 1986.

Jan Doktór, Baal Szem Tow. Próba nowego spojrzenia, w: „Kwartalnik Historii Żydów” nr 4(204), grudzień 2002, s. 447–470.

Przypisy:

[1] Martin Buber, Opowieści chasydów, tłum. Paweł Hertz, Poznań 1986, s. 16.

[2] Jan Doktór, Baal Szem Tow. Próba nowego spojrzenia, w: „Kwartalnik Historii Żydów” nr 4(204), grudzień 2002, s. 456.

[3] Tamże, s. 448.

[4] Tamże.

[5] Tamże, s. 462.

[6] Tamże, s. 452.

[7] Za: tamże, s. 453.

[8] Tamże, s. 469.

[9] M. Buber, dz. cyt., s. 97–103.

[10] Tamże, s. 16.

[11] Tamże, s. 17.

[12] Tamże.

[13] Tamże, s. 226.

[14] Tamże, s. 241.