Halina Bortnowska, Recepcja Soboru Watykańskiego II

Z Kwartalnika PRChiŻ Nr 1, 2015.

Halina Bortnowska

Źródło: Kwartalnik PRChiŻ Nr 1

Halina Bortnowska

Kto dziś rozmawia o Soborze Watykańskim? Wiadomo, że były dwa kolejne sobory noszące nazwę wzgórza, na którym wznosi się Bazylika Piotrowa, a obok niej, za murem zaopatrzonym w bramy, liczne budynki, w których pracują i częściowo mieszkają dostojnicy i urzędnicy skupieni wokół Papieża jako następcy św. Piotra.

I Sobór Watykański skonsolidował watykańskie centrum jako zarząd i reprezentację Kościoła rzymskokatolickiego. Stopniowo szerzyło się i umacniało przekonanie, że dalszych soborów nie będzie potrzeba. Papież, formalnie ogłoszony „nieomylnym”, sam jeden na czele episkopatów zapewne wystarczy. To mniemanie nie było jednak powszechne.

Sobór Watykański II, dość niespodziewanie zwołany przez papieża Jana XXIII w połowie XX wieku, nie był wydarzeniem bez korzeni, nie był tylko owocem nagłego impulsu; w Kościele rzymskokatolickim – w jego łonie, a poniekąd w całym chrześcijaństwie – dojrzewały różne problemy: kontrowersyjne, liczne i pilne. Sobór Watykański II po części zdołał je podjąć.

Jan XXIII wiedział, że to konieczne, dostrzegł też, że właśnie Sobór Powszechny jest właściwą drogą dla pozyskania energii duchowej, kontaktu z wieloma źródłami refleksji. I że właśnie dzięki Soborowi można będzie pozyskać szeroką współpracę ludzi, którzy zapragnęli odnowy Kościoła, a przede wszystkim ożywienia jego kontaktu z ludzkością.

Tak, ten papież myślał o ludzkości, którą widział w Kościołach lokalnych z ich rozmaitością, różnorodnością doświadczeń i bogactwem duchowym. Jan XXIII został wybrany jako starzec, we własnym mniemaniu dobiegający kresu życia. Podjął ogromny i śmiały wysiłek, w pewnej mierze kontynuowany przez jego bezpośredniego następcę, Pawła VI.

Sobór Watykański II z Janem XXIII przeciwstawił się przekonaniu, że sam „papież wystarczy”. Albowiem Istota Kościoła wyraża się w funkcjonowaniu jako „kolegium”.

Sobór, zainicjowany przez Jana XXIII, w istocie przygotowały wielkie ruchy, które budziły się w różnych gronach chrześcijaństwa. Trudno ustalić jakąś ich hierarchię. Najistotniejszym i najszerszym wydaje się ruch biblijny. W Kościele rzymskokatolickim promuje on czytanie Pisma Świętego, wszystkich jego ksiąg, od Księgi Rodzaju po Ewangelie, Dzieje i Listy Apostolskie, aż po Apokalipsę. Przez tę lekturę wierni sięgają do źródeł tego, w co wierzą, czym karmi się ich modlitwa i dialog z chrześcijanami innych wyznań. Wielką rolę ma w tym nowoczesna wiedza biblijna.

W znacznej mierze jest ona wspólna wszystkim chrześcijanom, niezależnie od wyznania. Rysuje się tu ważne pole dialogu. Dążąc do ożywienia swojej wiary, chrześcijanie tworzą grupy, w których wspólnie czytają Pismo Święte i starają się dosłuchać posłannictwa biblijnego, które kształtuje i wzbogaca wiarę.


W Kościele rzymskokatolickim istnieje ścisłe powiązanie między ruchem biblijnym a odnową liturgiczną. Na długo przed Soborem, w wielu kręgach uznano konieczność reform w życiu liturgicznym. Przyczyniła się do tego teologia sakramentów, bardzo silnie akcentująca kontakt wiernych z Jezusem żywym, tym samym, którego obraz przekazuje Ewangelia.

Na długo przed Soborem w Kościele rzymskokatolickim zdecydowanie wzrosło zaangażowanie wiernych świeckich w modlitwę liturgiczną. Na przykład rozpowszechnił się zwyczaj korzystania z mszałów umożliwiających śledzenie treści łacińskiej liturgii w tłumaczeniach na języki narodowe, a więc w tłumaczeniach dostępnych dla wiernych. Coraz bardziej rozpowszechnione było przekonanie, że te języki powinny zastąpić łacinę, która nie jest już rozumiana wystarczająco szeroko. Ruch liturgiczny przygotował reformę soborową i pomógł ją utrwalić. Tak można podsumować długi proces, który w Kościołach lokalnych przebiegał nierównomiernie, spotykając się też z oporami osób i kręgów nadal sakralizujących łacinę i starą liturgię.


Ruch ekumeniczny – to z kolei świadome dążenie do jedności chrześcijan żyjących w rozdzielonych od siebie wspólnotach kościelnych, często ustosunkowanych do siebie nieprzyjaźnie i zwalczających się nawzajem, zwłaszcza na polu misyjnym. Zakazywanie kontaktów międzywyznaniowych było na porządku dziennym. Za szczególnie niewłaściwe uważano wspólne przyjmowanie sakramentów, poza Kościołem, do którego się należy. Działania sakramentalne w Kościołach pozakatolickich określano jako niegodne, nieważne. Katolicy rzymscy tak widzieli życie sakramentalne osób należących do innych Kościołów. Jednak ruch ekumeniczny, zmierzający do odrodzenia wzajemnego szacunku i wspólnoty, z czasem objął wiele kręgów, także Kościoła rzymskokatolickiego. Już przed Soborem atmosfera zaczęła się zmieniać. Coraz szerzej przyjmowano pogląd, że pragnienie jedności chrześcijan jest pragnieniem tego, czego niezmiennie pragnie sam Jezus. Do takiej jedności można dążyć, nie przesądzając, kiedy i w jakiej formie ona nastąpi.


Istnienie ruchu ekumenicznego sprawiło, że obserwowanie Soboru Watykańskiego II z bliska i niejako od wewnątrz stało się możliwe dla chrześcijan z wielu innych Kościołów. Teologowie i sami ojcowie Soboru słuchali komentarzy teologów innych wyznań. Z drugiej strony Sobór potraktował ruch ekumeniczny z najwyższą powagą i nadzieją, co znalazło swój wyraz w oficjalnym soborowym Dekrecie o Ekumenizmie. Postawa ekumeniczna stała się poniekąd obowiązującą. Bez tego Dekretu i bez pracy nad nim nie mogłoby dojść do opracowania i przyjęcia Deklaracji Nostra Aetate, poświęconej religiom niechrześcijańskim, a zwłaszcza judaizmowi. Owocem Soboru, darem Ducha Świętego była reorientacja wewnętrzna, wyzwolenie duchowe. Ta Deklaracja była i nadal jest wielką kartą dialogu wiary nieograniczonego do jednego wyznania czy jednej religii. Dlatego sugeruję, że dziś należy czytać i komentować Nostra Aetate również w duchu Dekretu o Ekumenizmie, sięgając po inspirację ruchu ekumenicznego, który przecież nadal się rozwija.

To spostrzeżenie, choć moim zdaniem bardzo ważne, jednak nie wyczerpuje kwestii, co nam dał Sobór dla rozwoju pozytywnej relacji chrześcijan i żydów. Sobór mógł uczynić Kościół rzymskokatolicki bardziej wspólnotowym i w pewnym stopniu tego dokonał, a raczej dokonuje, obecnie z nową energią dzięki papieżowi Franciszkowi i jego reformatorskiej pracy. Wszelkie dialogi, a więc i ten chrześcijańsko – żydowski, naprawdę mogą nabierać impetu w środowisku wspólnotowym umacnianym przez kolegialny system działania.

Taki ideał rysują dokumenty Soboru Watykańskiego II, takie dążenie ujawnia się w intencjach Franciszka.
Konkretnie: im głębszy i szerszy stanie się wpływ animatorów duszpasterstwa, czy to biskupów i proboszczów czy też rabinów, jak również im poważniej będą traktowane kompetencje rad duszpasterskich, tym bardziej przybliżymy świadectwo religii światu.


Na zakończenie chcę przywołać wspomnienie, jak swego czasu dotarła do nas w Krakowie wiadomość o zwołaniu II Soboru Watykańskiego. „Do nas”, to znaczy do ówczesnej redakcji miesięcznika „Znak”, z Hanną Malewską na czele. Dla nas od razu była to wielka radość, widzieliśmy też związek „stosownej odnowy” postulowanej przez Jana XXIII z ważnymi dążeniami katolików w różnych krajach, zwłaszcza we Francji i Belgii oraz w USA. W „Znaku”, mimo trudności powodowanych przez cenzurę stosowaną przez władzę PRLu, staraliśmy się prędko i dokładnie referować poczynania soborowe, a także pytać wiernych w Polsce o ich oczekiwania.

Warto i dziś zajrzeć do tamtych numerów „Znaku”, w których ta tematyka zajmowała stopniowo coraz więcej uwagi i miejsca. Nasz wysiłek był poważny i zbieżny z akcją „Tygodnika Powszechnego”. We wszystkim tym wyrażało się zaangażowanie i radość soborowa, która pomału przenikała do Polski. Ale jestem pewna, że i dziś różne notatki z tamtych czasów mogą dawać wiele do myślenia. Chodzi o przygotowanie się do stopniowej recepcji następnego Soboru, a także poprzedzającej go pracy synodalnej.

Polska Rada Chrześcijan i Żydów to jeden z istotnych przejawów polskiego dążenia do odnowy. Na etapie wyprzedzającego przyszły Sobór synodu warto już rozpocząć intensywną pracę, zainicjować czas skupienia wokół najpoważniejszych zagadnień. Jednym z nich jest ekumeniczny rozwój chrześcijaństwa oraz rozwój kontaktów chrześcijańsko – żydowskich. Z tym, że przez ekumenizm należy rozumieć połączenie wzajemnym dialogiem chrześcijan różnych wyznań, którzy już wspólnie mogą i powinni rozwijać dialog chrześcijańsko – żydowski. Chodzi o potwierdzenie i pogłębienie zasad znajdujących się w Deklaracji Nostra Aetate, i zarazem o otwieranie dalszych perspektyw.

Przed nami etap wspólnych, ekumenicznych dialogów chrześcijańsko – żydowskich, a także przepracowanie katechezy, tak by wyrażała ona zasady zawarte w Nostra Aetate, a w ślad za tym konsekwentna rewizja tekstów liturgicznych, tak by nie przenosiły w epokę posoborową dawnych uprzedzeń. Przeciwnie: rok liturgiczny może zawierać piękne nawiązanie do świąt żydowskich, które obchodził przecież Jezus z rodziną i przyjaciółmi.