Manfred Deselaers – Po Auschwitz kultura słuchania
05/06/2011 | Na stronie od 05/06/2011
Źródło: Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu
Manfred Deselaers
Po Auschwitz – kultura słuchania
Jesteśmy w Oświęcimiu, nie w Auschwitz. Oświęcim to polskie miasto, ale w latach 1939-45 było ono okupowane oraz włączone do niemieckiej Rzeszy i nosiło nazwę Auschwitz. To w tym mieście wybudowano kompleks obozów koncentracyjnych i zorganizowano masowy mord. Auschwitz znajdował się w Niemczech, nie w Polsce.
Dzięki Bogu nie ma już Auschwitz. Nikt tu nie jest poddawany terrorowi, dehumanizacji. Nikt nie jest tu już zabijany. Polski Oświęcim staje się w coraz większym stopniu prawdziwym miastem pokoju. Istnieje tu jednak bardzo żywa pamięć o Auschwitz. Nie jest to zamknięty rozdział historii, który nie ma z nami nic wspólnego. Dotyka to nas bardzo głęboko także dzisiaj. Dlatego właśnie większość ludzi przyjeżdża do Auschwitz, nie do Oświęcimia.
Słuchać głosu tej ziemi. WIEDZA
Musimy znać fakty. Czym był Auschwitz i o czym mamy pamiętać? Zrozumienie tego nie jest proste. Najważniejszych rzeczy nie widać. Patrzymy na ruiny, pozostałości po ofiarach, ślady olbrzymiej organizacji… ale nie widzimy poddawanych terrorowi, dehumanizacji, cierpiących, zdesperowanych I umierających ofiar. Nie widzimy nadziei i wewnętrznej siły, jaką mieli niektórzy. To wszystko musimy sobie wyobrazić. Po polsku mówi się: „słuchać głosu ziemi oświęcimskiej”. Lubię to wyrażenie, ponieważ jest w nim wymiar osobisty: ziemia chce mówić, a ofiary mają nam coś do powiedzenia. Powinniśmy zatem słuchać i otworzyć szeroko nasze serca. Jeżeli chcemy serio traktować ofiary obozu, powinniśmy spróbować poznać fakty o tym, co się stało, a do nauczenia się mamy bardzo dużo. Ci, którzy przyjeżdżają spotkać się z pamięcią o Auschwitz poszukują kontaktu z miejscami pamięci, z tak zwanym muzeum, z archiwami i ocalałymi. Możemy zebrać wiele informacji, cały czas rozwija się infrastruktura związana z nauczaniem o Auschwitz – to zadanie nigdy się nie skończy. Ale nawet jeżeli będziemy wiedzieć dużo, nigdy tak naprawdę nie zrozumiemy. Najważniejsze jest to, co niewidzialne. Nie widzimy nawet grobów. Nie widzimy tego, co brakuje. Co znaczy to, że ponad million ludzi zniknęło, w większości bez śladu?
Zapytałem raz rabina Sachę Pečariča, czym jest dla niego Auschwitz. Zaczął mówić naszej grupie o tym, czym jest judaizm: Bóg powiedział nam, że jego słowo zostało zapisane, że jeden powinien czytać je drugiemu albo nawet lepiej – śpiewać słowa biblii, że powinniśmy dyskutować o znaczeniu tych słów podobnie, jak dzieje się to w żydowskiej szkole. W Polsce było więcej jeszyw niż gdzie indziej na świecie, a w powietrzu było tak wiele bożej melodii, więcej niż gdzie indziej na świecie. Auschwitz oznacza, że tego już nie ma. To jest tak, jak z płaszczem należącym do zmarłego dziadka… Nadal wisi w mieszkaniu, nadal przypomina o miłości, której tak bardzo brakuje. A jak wiele brakuje w tym miejscu?
Słuchać głosu własnego serca. REFLEKSJA
To wszystko nas dotyka. Pamięć o przeszłości boli nas dziś. To nie jest tylko miniona historia. Pamięć o Auschwitz jest jak otwarta rana. Ta rana jest w naszych tożsamościach i naszych relacjach. Pamięć bolesnej i straszliwej przeszłości dotyka naszej tożsamości, zwłaszcza tam, gdzie łączą się z tym rodzinne wspomnienia. Kim jestem wobec tego co się stało, wobec tego, co zostało zniszczone?
Rana w naszej tożsamości dotyczy nas wszystkich. Gdzie byłbym w tamtym czasie? Po której stronie? Jak bym się zachował? Czy miałbym siłę aby nie rozpaczać, aby stawić opór i okazać solidarność? Czy nadal wierzyłbym w Boga i w dobro ludzi?
Co to wszystko znaczy dla mnie dzisiaj? Jakimi wartościami kieruję się dziś? Co powinienem dziś zrobić?
Pamięć o Auschwitz dotyka lub wywołuje w nas ranę i niepokój. Musimy słuchać głosy naszych serc, potrzebujemy refleksji.
Słuchać siebie nawzajem. DIALOG
To dotyczy także naszych relacji. Kim jestem w relacji z innymi, co myślą o mnie inni? Zaufanie zostało naruszone. Relacje są poranione lub zniszczone. W Auschwitz chodziło nie tylko o zabicie ludzi. Chodziło przede wszystkim o zabicie relacji. Naziści powiedzieli, że Polacy są jak domowe zwierzęta, jak niewolnicy dla Niemców – jeżeli tego nie zechcą, muszą umrzeć. Żydzi nie mieli nawet takiego wyboru – traktowano ich jak zarazę, którą trzeba zniszczyć. Esesmanom zabroniono odczuwać jakiekolwiek ludzkie uczucia wobec więźniów.
Zatem w leczeniu chodzi o uzdrowienie relacji. Nie wierzę, że możemy to zrobić samotnie – Żydzi sami, Niemcy sami, Polacy sami itd. Leczenie to budowanie zaufania. To wymaga spotkania, jednak żeby się spotkać, potrzebne jest zaufanie.
Czym jest w tym kontekście dialog? Kiedy nie rozumiemy siebie w kontekście Auschwitz, powinniśmy przyznać, że innych rozumiemy jeszcze mniej. Jestem Niemcem; nigdy nie będę czuł Auschwitz jak katolik z Polski lub Żyd z Izraela. Dialog zaczyna się od ciszy i słuchania, słuchania siebie nawzajem: co oznacza dla ciebie pamięć o Auschwitz? Jeżeli zapytasz, spróbuję odpowiedzieć, czym jest on dla mnie.
Kiedy dotykamy otwartej rany, często nie jesteśmy w stanie myśleć i dyskutować o tych kwestiach spokojnie. Płaczemy i krzyczymy. Czasami lepiej nie dotykać rany bezpośrednio ale wzmocnić życie istniejące wokół niej. Czasem lepiej jest milczeć niż mówić. Ale powinniśmy wiedzieć, że rana tam jest i nie powinniśmy od niej uciekać. Dialog w kontekście Auschwitz to dialog zranionych ludzi.
Dlatego tak ważny jest ten „przedpokój” dialogu. Zanim wejdziemy do „salonu” dialogu, musimy zdobyć motywację. Musimy mieć miejsca, gdzie każdy czuje się mile widziany – bez względu na pochodzenie, –ze swoimi ranami. Miejsca, gdzie zapewniony jest podstawowy szacunek dla drugiego i dla inności innego. To najważniejsza odpowiedź na Auschwitz.
Po drugiej stronie drogi był miejsce pogardy i zniszczenia innego. Potrzebujemy środowiska szacunku dla wszystkich, gdzie zaufanie buduje się poprzez spotkanie twarzą w twarz. Marzę o tym, żeby ludzie, którzy odwiedzają Miejsce Pamięci Auschwitz, doświadczą w Oświęcimiu innej rzeczywistości – rzeczywistości szacunku i pracy dla pokoju, pojednania i solidarności. Marzę o tym, żeby ostatnie słowo wobec Auschwitz miały nie Hitler i siła zła, ale moc dobra i miłości.
Słuchać głosu Boga. MODLITWA
Wielu zapyta: gdzie był Bóg? Dlaczego pozwolił na to, co sie stało? Ale On może zapytać: gdzie byliście wy? Dlaczego pozwoliliście na to, co się stało? Modlitwa na skraju Auschwitz nie jest prosta. Potrzebujemy ciszy, musimy słuchać głosu tej ziemi, głosu naszych serc, głosu innych i głosu biblii. Natrafić możemy nie tylko na świadectwa utraty wiary, ale też świadectwa wiary, nawet płynące z komór gazowych.
Wielu zna „Noc” Elie Wiesela:
„Nigdy nie zapomnę tych płomieni, które na zawsze pochłonęły moją wiarę.
Nigdy nie zapomnę nocnej ciszy,
która na wieki pozbawiła mnie chęci życia.
Nigdy nie zapomnę tamtych chwil,
które zamordowały mego Boga i duszę i obróciły w proch moje marzenia.
Nigdy tego nie zapomnę,
nawet gdyby przyszło mi żyć tak długo, jak samemu Bogu. Nigdy.”
Ostatnie zdanie brzmi: „nawet gdyby przyszło mi żyć tak długo, jak samemu Bogu. Nigdy”. Oznacza to, że Bóg żyje. To jest jak ukryte wyznanie wiary. Załamała się tradycja wiary, stare obrazy. Coś zmieniło się zasadniczo : Nie Bóg zapyta pierwszy, Elie gdzie jesteś? Najpierw pyta Elie Wiesel: gdzie byłeś, gdy moja siostra, matka, mój naród byli tu zabijani? Nie istnieje już modlitwa bez niepokojącej pamięci o Auschwitz.
Nie chodzi tu wyłącznie o pytanie, czy wierzymy czy nie, ale także w co i jak wierzymy. Nazizm był światopoglądem, rodzajem wiary, a tradycja chrześcijańskiego antyjudaizmu również znajduje się w tle Auschwitz. Modlitwa w tym miejscu wymaga rachunku sumienia.
Jednak z doświadczenia wiem, że chrześcijanie i Żydzi mają fundamentalnie wiele wspólnego i ta wspólnota pomaga, a nie powoduje separację. Bóg stworzył człowieka na Swoje podobieństwo i właśnie tą boską godność mamy wspólną. To odróżnia nas od zwierząt i czyni nas braćmi i siostrami od tego samego boskiego Ojca.
Podczas wizyty papieża Benedykta XVI w Auschwitz-Birkenau w 2006 r. była burza, a po deszczu na niebie pojawiła się tęcza, którą widać było w czasie całej modlitwy przedstawicieli różnych wyznań, chrześcijan i Żydów. Rabin Michael Schudrich, naczelny rabin Polski, powiedział później: „Najważniejszą tęczą była ta, kiedy Benedykt XVI odwiedził Auschwitz. Pojawiła się, kiedy Bóg widział, że Jego dzieci są razem”.
Gdzie był Bóg w Auschwitz? Był w jego dzieciach; był ich godnością i czekał na miłość. Nie powinien być zabity w nich, z nimi. Dziś On znów czeka na nas, w innych. To religijne tło do naszego zaangażowania ku cywilizacji Miłości.
Tłum. z angielskiego Paweł Sawicki
Wykład w ramach Konferencji International Council of Christians and Jews
5 czerwca 2011 w Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu