Homilia Jana Pawła II wygłoszona w Auschwitz-Birkenau – czytana 25 lat później

Źródło: Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświecimiu, Dialog w obliczu Auschwitz

Manfred Deselaers

Ważna i aktualna do dziś homilia Jana Pawła II miała swoją prehistorię w osobistej biografii Papieża, która nadała jego słowom szczególną wagę. Pierwsza pielgrzymka polskiego Papieża do Ojczyzny, w tym do Oświęcimia (w 1979 roku), odbywała się w określonym kontekście politycznym i społecznym, który dzięki tej wizycie bardzo się zmienił. W późniejszych latach nauczanie Jana Pawła II na temat Auschwitz rozwijało się pod wpływem dalszych wydarzeń, głównie w kontekście dialogu chrześcijańsko-żydowskiego.

W kolejnych rozważaniach będziemy uświadamiać sobie te różne konteksty, mające wpływ na sposób, w jaki rozumiemy dzisiaj, ponad 25 lat później, kazanie wygłoszone w Auschwitz-Birkenau w roku 1979.

I

Zaczynamy od pytania o źródła, o prehistorię tej homilii.

7 czerwca 1979 roku Jan Paweł II powiedział w Birkenau: Nie mogłem tutaj nie przybyć jako papież. Wiadomo, że słowa, które wtedy powiedział, płynęły z głębi jego serca. Mówił: Wiadomo, że nie raz tutaj bywałem... bardzo wiele razy! Wiele razy schodziłem do celi śmierci Maksymiliana Kolbe, wiele razy klękałem pod murem zagłady i przechodziłem wśród rozwalonych krematoriów Brzezinki.

To z tych bardzo osobistych, a zarazem bardzo polskich doświadczeń wyrastało jego główne orędzie: Czyż ktoś na świecie może się jeszcze dziwić, że papież, który tu, na tej ziemi urodził się i wychował, papież, który przyszedł na Stolicę Piotrową z Krakowa, z tej archidiecezji, na terenie której znajduje się obóz oświęcimski, że ten papież pierwszą encyklikę swego pontyfikatu zaczął od słów „Redemptor hominis” – i że poświęcił ją w całości sprawie człowieka, godności człowieka, zagrożeniom człowieka - prawom człowieka wreszcie!

Można chyba powiedzieć, że papieska wizja człowieka i Kościoła kształtowała się pod wpływem pamięci o Auschwitz i tego, co się z tą pamięcią łączy. Jako arcypasterz diecezji krakowskiej, do której wtedy Oświęcim należał, Karol Wojtyła często wygłaszał kazania na tej ziemi i często nawiązywał do postaci Maksymiliana Kolbego, zaliczonego do grona błogosławionych dopiero w 1971 r. przez papieża Pawła VI. Wtedy, w 1971 roku, kardynał Wojtyła napisał z tej okazji w „Tygodniku Powszechnym”: Sobór Watykański II [zakończony 6 lat wcześniej] na wielu miejscach głosi, że posłannictwem Kościoła jest także to, ażeby życie ludzkie czynić bardziej ludzkim. Czyż nie uczynił bardziej ludzkim życia ludzi w tym miejscu tak straszliwie nieludzkim, jakim był obóz śmierci w Oświęcimiu, sługa Boży Maksymilian? Czyż nie staje się on na naszych oczach patronem tego trudnego posłannictwa Kościoła? Trwa dramatyczna walka między dobrem a złem, między światłem a ciemnością - czytamy w Konstytucji pastoralnej [Soboru Watykańskiego II] - człowiek odkrywa, że jest niezdolny o własnych siłach zwalczać skutecznie napaści zła... „ale sam Pan przyszedł, aby człowieka uwolnić i umocnić” („Gaudium et spes”, nr 13). To szczególniejsze przyjście Pana przeżył Kościół, a z nim rodzina ludzka, w ginącym w bunkrze oświęcimskim O. Maksymilianie. W tym świetle „znajduje swoje ostateczne wyjaśnienie” nie tylko „głęboka nędza, której człowiek doświadcza”, ale także „wzniosłe jego powołanie" (tamże)1.

Z tego skarbca polskich, a potem także watykańskich doświadczeń czerpał papież Jan Paweł II, kiedy powiedział w Birkenau: „To jest zwycięstwo nasze - wiara nasza"2. Te słowa z Listu św. Jana przychodzą mi na myśl i cisną się do serca, gdy staję wraz z wami na tym miejscu, na którym dokonało się szczególne zwycięstwo człowieka przez wiarę. Przez wiarę, która rodzi miłość Boga i bliźnich: jedną miłość, miłość „największą” - taką, która gotowa jest „życie położyć za brata swego”3. A więc zwycięstwo przez miłość, która ożywia wiarę aż do granic ostatecznego świadectwa. [...] W tym miejscu straszliwej kaźni, która przyniosła śmierć czterem milionom4 ludzi z różnych narodów, o. Maksymilian Kolbe odniósł duchowe zwycięstwo, podobne do zwycięstwa samego Chrystusa, oddając się dobrowolnie na śmierć w bunkrze głodu - za brata”.

II

Pobyt i modlitwa Jana Pawła II w Auschwitz i Birkenau miały ogromne znaczenie duchowe. Pamiętam, jak ks. Stanisław Górny opowiadał, że ta wizyta w zasadniczy sposób zmieniła odbiór byłego obozu. Dotychczas był on postrzegany prawie wyłącznie jako miejsce grozy, które można i trzeba odwiedzić, ale potem jak najszybszej opuścić. A teraz Papież pokazuje, że to jest miejsce święte, gdzie trzeba się modlić i gdzie można odkrywać największe wartości. Cały sens byłego obozu zmienił jakby swoją barwę.

To były jeszcze czasy komunistyczne. Auschwitz odgrywało ważną rolę w wychowaniu młodzieży w duchu ateizmu, materializmu, walki antyfaszystowskiej i przyjaźni ze Związkiem Radzieckim. Nabożeństwa religijne na terenie obozu były zabronione, dlatego w dniu beatyfikacji o. Maksymiliana przy bloku śmierci mogła się odbyć jedynie nielegalna msza.

Do przyjazdu Papieża władze komunistyczne tylko raz (o ile wiem) pozwoliły oficjalnie na odprawienie mszy św. na terenie obozu. To było w maju 1972 roku, kiedy kardynał Karol Wojtyła zaprosił kardynałów z zagranicy − po procesji na Skałce w Krakowie − do obozu w Oświęcimiu na mszę dziękczynną za beatyfikację Maksymiliana Kolbego. Wtedy w Birkenau zgromadziło się kilkaset tysięcy wiernych. Na tym doświadczeniu Papież bazował siedem lat później.

Dołączam wspomnienie z papieskiej mszy w 1979 roku − wspomnienie ks. Łukasza Kamykowskiego, który dzisiaj jest dyrektorem Międzywydziałowego Instytutu Ekumenii i Dialogu PAT i członkiem Komisji Episkopatu Polskiego do Dialogu z Judaizmem:W ramach pierwszej pielgrzymki do Polski niedawno wybranego papieża Jana Pawła II była przewidziana także Msza święta w obozie oświęcimskim. Neoprezbiterom, do których należałem, polecono dostać się na własną rękę do Oświęcimia, by pomóc podczas tej Mszy rozdawać Komunię świętą. Mimo różnych trudności udało mi się dostać na czas na wyznaczone miejsce, zapełniające się coraz gęściej pielgrzymami cisnącymi się wśród ruin baraków na obrzeżach obozu Birkenau. Wielu analizowało już papieską homilię z tej Mszy. Ja z niej wtedy niewiele zapamiętałem, oprócz tego, co nadawało szczególny ton całej celebracji: wielkiego szacunku dla wszystkich ofiar tego obozu, kimkolwiek byli. W mojej pamięci pozostał na zawsze przede wszystkim obraz udzielania Komunii świętej tej ogromnej rzeszy żyjących w miejscu stworzonym dla masowej śmierci i rosnąca świadomość: Bóg nie da śmierci ostatniego słowa. Było to doświadczenie upartej wierności Boga, która każe Mu iść niestrudzenie ku ludziom, gdziekolwiek się znaleźli, jeśli tylko ich wiara stwarza Mu przestrzeń przyjęcia od Niego znaku określonego Jego zbawiającym Słowem. W Jego imieniu, ostrożnie, by nie zapaść się w jakiś dół po fundamentach baraków lub by nie podeptać rzeczy któregoś z przybyłych na tę Mszę pielgrzymów, szedłem ku szeregom wyciągających się z nadzieją głów, przypominając słowo obietnicy, przyjmując potwierdzenie wiary i podając Chleb Życia. Myślałem z ogromną wdzięcznością o pokorze i cichości Boga, który w taki właśnie sposób okazuje się wierny wobec poniżonych i zdeptanych, umacnia słabych w nadziei, a sprzeciwia się pysze szyderców, morderców, władców tego świata: nie dyskutuje z nimi, nie spiera się, lecz obdarza tym obficiej życiem; boskim Życiem miłości mocniejszej niż śmierć. Wiara i nadzieja towarzysząca modlącym się na cmentarzach za zmarłych po obozach, którą zapamiętałem z dzieciństwa, tutaj znajdowała swe potwierdzenie i dopełnienie. Sądziłem wówczas, że jest to już ostatnie słowo Boga nad Oświęcimiem, że wszystko, co można było i trzeba było dopowiedzieć o tym miejscu, stało się na moich oczach. Niedługo miałem się przekonać, że tak nie jest5.

Zasadniczo Msza święta odprawiona w Oświęcimiu przez Jana Pawła II oznaczała głębokie potwierdzenie wiary katolickiej na tle horroru nazizmu i terroru komunizmu. Ale oznaczała też coś więcej. Papież wyraźnie przekroczył w swoim orędziu granice Kościoła. Nie chodziło mu wyłącznie o katolików i ich prawa, ale o człowieczeństwo. Może najwyraźniej widać to w słowach, które dodał dopiero na miejscu, w Birkenau (nie było ich w przygotowanym wcześniej tekście oficjalnym6). Wspominając obok Maksymiliana Kolbego także Edytę Stein, powiedział:Nie chcę zatrzymać się na tych dwóch nazwiskach, gdy stawiam sobie pytanie, czy tylko on jeden, czy tylko ona jedna...? Ile tutaj odniesiono podobnych zwycięstw? Odnosili je ludzie różnych wyznań, różnych ideologii, zapewne nie tylko wierzący. Pragniemy ogarnąć uczuciem najgłębszej czci każde z tych zwycięstw, każdy przejaw człowieczeństwa, które było zaprzeczeniem systemu systematycznego zaprzeczania człowieczeństwa. Wydaje mi się, że dzisiaj jesteśmy zobowiązani do podjęcia głębokiej refleksji nad teologicznym znaczeniem owego „zwycięstwa człowieczeństwa ludzi niewierzących”.

Walka o szacunek dla godności każdego człowieka stała się kluczem do rozumienia pontyfikatu Jana Pawła II. Jego wizja: Na miejscu tak straszliwego podeptania człowieczeństwa, godności ludzkiej − zwycięstwo człowieka!, jest także kluczem do zrozumienie siły wyzwania: „zło dobrem zwyciężaj”, które stało się sercem ruchu solidarnościowego.

W 1979 r. Polska doświadczyła, że może się jednoczyć w innym duchu niż komunistyczny. W 1980 r. powstała Solidarność. W 1981 r. wprowadzono stan wojenny. W 1982 r. kanonizowano bł. Maksymiliana Kolbego. Papież podkreślał wtedy, że Śmierć poniesiona z miłości za brata [...] posiada szczególną, przejmującą wymowę w naszej epoce. W 1983 r. miała miejsce druga pielgrzymka Ojca Świętego do Polski. W Niepokalanowie powiedział wówczas: Zgromadzeni w Niepokalanowie na wielkim narodowym dziękczynieniu za wyniesienie do chwały ołtarzy świętego Maksymiliana Marii [...] pragniemy wzbogacić chrześcijańskie dziedzictwo polskości o przejmującą wymowę jego czynu oświęcimskiego: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”! Drodzy Bracia i Siostry! Ewangeliczny program. Trudny program — ale możliwy. Program nieodzowny.

Ta oświęcimska siła dobroci pomagała przygotować drogę do przekonania, że wroga można − zamiast niszczyć − zaprosić do okrągłego stołu. Ta siła zmieniła nie tylko Polskę, ale i świat. W 1979 r. jeszcze nikt tego nie przewidywał, a dzisiaj nawet Solidarność jest już historią.

III

Znając ten kontekst, tym bardziej wydaje się niezrozumiałe, że jednocześnie z nową, wolną Polską między Polakami i Żydami wybuchł bardzo bolesny spór o Auschwitz. Dlaczego?

Papież odwiedzający Oświęcim w 1979 r. miał świadomość, że pamięć o losie narodu żydowskiego ma na tej ziemi szczególne znaczenie. Dał temu wyraz, zatrzymując się przed umieszczoną na pomniku w Birkenau tablicą z napisem w języku hebrajskim: Napis ten wywołuje wspomnienie narodu, którego synów i córki przeznaczono na całkowitą eksterminację. Naród ten początek swój bierze od Abrahama, który jest „ojcem wiary naszej”7, jak się wyraził Paweł z Tarsu. Ten to naród, który otrzymał od Boga Jahwe przykazanie „Nie zabijaj", w szczególnej mierze doświadczył na sobie zabijania. Wobec tej tablicy nie wolno nikomu przejść obojętnie. Dlatego też wymieniał Edytę Stein: Zapewne wiele zostało tu odniesionych podobnych zwycięstw, jak choćby − śmierć w krematorium obozowym siostry Benedykty od Krzyża, karmelitanki, w świecie Edyty Stein, z zawodu - filozof, znakomita uczennica Husserla, która stała się ozdobą współczesnej niemieckiej filozofii, a pochodziła z żydowskiej rodziny zamieszkałej we Wrocławiu.

Archidiecezja Krakowska pragnęła poprzez założenie, tak szybko, jak tylko było to możliwe po odwiedzinach Papieża w 1979 r., obok byłego obozu Auschwitz I klasztoru sióstr karmelitanek, uczcić modlitwą tych, którzy zginęli, oraz nawoływać do pokoju. Kardynał Franciszek Macharski miał nadzieję, że jak św. Maksymilian przyczynił się do pojednania między Polakami i Niemcami (m.in. poprzez dzieło Maksymilian-Kolbe-Werk), tak Edyta stanie się patronem relacji Polaków z narodem żydowskim. W liście do wiernych z 1984 r. pisał: Ojciec Święty, przemawiając na terenie byłego obozu w Brzezince, powiedział, że wielu było takich bezimiennych bohaterów dobroci, życzliwości, ludzkości i miłości. Wymienił jako reprezentanta ojca Kolbego. I wymienił także zakonnicę, karmelitankę bosą. Zginęła tutaj jako Żydówka i zakonnica katolicka z Kolonii. Nazywała się siostra Benedykta od Krzyża. Przed wstąpieniem do klasztoru znano ją jako Edith Stein, wybitnego filozofa. Trwa jej proces beatyfikacyjny. Pragnę powiadomić was, że w Oświęcimiu został założony klasztor sióstr karmelitanek bosych, który przybyły tu z Poznania. Otrzymały one od władz tzw. teatr i już go urządzają na klasztor. W pobliżu bloku śmierci będą trwały w zamknięciu klauzury na modlitwie i ofierze dla wynagradzania Bogu za zbrodnie w Oświęcimiu i dla ubłagania miłosierdzia Bożego, w szczególności pokoju i jedności w świecie. Polecam siostry karmelitanki waszej trosce i waszej pomocy. Będzie to jeszcze jeden drogowskaz wskazujący, że miłość Boża jest możliwa i silniejsza niż zło.

W miarę, jak nasilały się protesty przeciw klasztorowi, większość katolików w Polsce doznawała coraz większego zdziwienia i szoku, wielu jawiły się one jako kontynuacja nazistowskiej i komunistycznej walki z chrześcijaństwem i z polskimi dążeniami niepodległościowymi. Było jasne, że polscy katolicy nie mogli się na to zgodzić i nie powinni byli ustąpić.

Ale jasne było także, że trzeba szukać drogi dialogu. W 1979 r. Papież powiedział w Oświęcimiu: Nie tylko o prawo tutaj chodzi, ale także i przede wszystkim o miłość [...]. Przykazanie to konkretyzuje się także w poszanowaniu drugiego, poszanowaniu jego osobowości, jego sumienia; konkretyzuje się w dialogu z drugim, umiejętności poszukiwania i uznania tego, co może być dobre i pozytywne także w kimś, kto wyznaje idee różniące się od naszych; a nawet w kimś, kto w dobrej wierze − błądzi...

Zaczął się bardzo trudny dialog, którego fundamentem stała się odnowiona relacja Kościoła z narodem żydowskim, zapoczątkowana przez Sobór Watykański II (deklaracja Nostra aetate, 1965). W czasach komunistycznych Kościół w Polsce nie brał udziału w tym dialogu.

Okazało się teraz, jak bardzo odmienne są perspektywy duchowe w patrzeniu na Auschwitz. Przykładem niech będzie krytyka papieskiej wizji Auschwitz jako Golgoty naszych czasów. Na Golgocie Chrystus oddał dobrowolnie swoje życie za odkupienie świata. Ale Żydzi w Auschwitz nie oddawali dobrowolnie swojego życia i nikogo ta masowa śmierć nie zbawiła. To była zbrodnia, która nie powinna mieć miejsca, bezsensowna zagłada. To właśnie oznacza żydowskie słowo Shoah. Ta śmierć nie miała sensu, podkreślają Żydzi, i nie wolno jej dziś tego sensu dopisywać.

Do tej różnicy biskupi polscy nawiązywali 10 lat później, w 1998 r., kiedy pisali w oświadczeniu „W sprawie krzyży w Oświęcimiu”:U chrześcijan i Żydów występuje jednak różna koncepcja sensu cierpienia. Z tym samym obozem zagłady wiążemy różne treści. Dla jednych jest on „Golgotą naszych czasów”, dla innych symbolem całkowitej zagłady, wyrażonej słowem „Shoah”. Wymaga to wzajemnego poszanowania naszej odmienności, a jednocześnie zobowiązuje do poszukiwań takich rozwiązań, które nie ranią i są do przyjęcia dla obydwu stron.

Chodziło nie tylko o różnice perspektyw, ale przede wszystkim o to, z czym w przyszłości w świadomości narodów będzie się łączyć pamięć o Auschwitz. Wielu Żydów (i nie tylko) patrzyło na powstanie klasztoru przy obozie z obawami, że były obóz w Oświęcimiu stanie się celem katolickich pielgrzymek do świętych Maksymiliana Kolbe i Edyty Stein jako reprezentantów ofiar. Czy po komunizmie, kiedy o żydowskim znaczeniu Auschwitz nie było mowy, muzeum będzie miało katolicki charakteru? Czy pamięć o nieochrzczonych Żydach, którzy stanowili ponad 90% zamordowanych, miała znowu zniknąć? Czy w sferze kultury − pytali niektórzy − nie będzie to oznaczało swego rodzaju kontynuacji holokaustu: pozwolić wymazać Żydów z pamięci, ze wspomnień chrześcijańskiej Europy, nawet w kontekście Auschwitz?

Z żydowskiej perspektywy zasadniczym tematem dla chrześcijan stających wobec Auschwitz jest współodpowiedzialność chrześcijańskiej (i w tym polskiej) tradycji antyjudaizmu za tragedię Żydów. Jedynym stosownym stanowiskiem wydawały się być: rozpatrywanie kwestii sumienia, przyznanie się do winy, nawrócenie, pokuta i milczenie – i na tej drodze wyrażenie respektu dla żydowskich ofiar na tym największym cmentarzu świata.

Rana zadana przez Auschwitz okazała się wciąż jeszcze otwarta i głęboka, dotykająca tożsamości obu stron oraz istoty relacji chrześcijańsko-żydowskich.

W latach 1986 i 1987 odbyły się spotkania reprezentantów Kościoła katolickiego oraz organizacji żydowskich, których celem było poszukiwanie wspólnego rozwiązania. W efekcie Kościół katolicki wybudował dwa nowe budynki − jeden będący siedzibą klasztoru sióstr karmelitanek, a drugi – Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu.

W rozwiązaniu tego problemu znaczącą rolę odegrał Jan Paweł II Papież. Jego stosunek do narodu żydowskiego i jej tragedii, która miała miejsce na polskiej ziemi, wiązał się mocno z jego tożsamością jako katolika i Polaka. Dał on temu wyraz w Rzymie podczas środowej audiencji, gdy rozważał tzw. cykl Jasnogórski. 26 października 1990 r. powiedział:

Jest jeden jeszcze naród, jeden lud szczególny: lud Patriarchów, Mojżesza i Proroków, dziedzictwo wiary Abrahama. Kościół ma przed oczyma słowa Pawła Apostoła o jego potomkach: „do których należy przybrane synostwo i chwała, przymierze i Zakon, służba Boża i obietnice; ich przodkami są ci, z których pochodzi Chrystus według ciała8. Chrystus i apostołowie. I Ty sama, Dziewico-Matko, Córo Syjońska. Ten naród żył z nami przez pokolenia, ramię w ramię, na tej samej ziemi, która stała się jakby nową ojczyzną jego rozproszenia. Temu narodowi zadano straszliwą śmierć w milionach synów i córek. [...] Mordercy czynili to na naszej ziemi − - może po to, aby ją zhańbić. Nie można zhańbić ziemi śmiercią niewinnych ofiar. Przez taką śmierć ziemia staje się świętą relikwią. Lud, który żył z nami przez wiele pokoleń, pozostał z nami po tej straszliwej śmierci milionów swych synów i córek. Wspólnie czekamy Dnia Sądu i Zmartwychwstania9.

Nikt inny poza Janem Pawłem II nie podkreślił tak mocno, że miłość do narodu żydowskiego oraz głęboki respekt wobec rany zadanej przez Auschwitz należą w zasadniczy sposób do wewnętrznej tożsamości nowoczesnego chrześcijaństwa oraz Kościoła katolickiego (nie tylko polskiego).

W tym duchu Papież przygotowywał Kościół do Roku Jubileuszowego 2000. Lata przygotowań służyły oczyszczeniu relacji chrześcijańsko-żydowskiej. Wymieniam kilka stacji:

− w 1997 r. odbyło się w Watykanie sympozjum „Korzenie antyjudaizmu w środowisku chrześcijańskim”. Papież wtedy powiedział:Ci, którzy uważają fakt, że Jezus był Żydem i że Jego środowiskiem był świat żydowski, za przypadkowe fakty kulturowe [...] nie tylko nie uznają sensu historii zbawienia, lecz w sposób bardziej zdecydowany przeciwstawiają się samej prawdzie o Wcieleniu i uniemożliwiają autentyczną koncepcję inkulturacji. [...] W przypadku Shoah do zła moralnego, jakim jest każde ludobójstwo, dołącza się zło nienawiści skierowanej przeciwko zbawczemu planowi Boga względem historii. Tą nienawiścią Kościół czuje się również bezpośrednio dotknięty.

W 1998 r. opublikowano w Watykanie dokument „Pamiętamy: refleksje nad Szoah”, w którym Kościół zobowiązuje się do pamięci i refleksji nad Szoah: W obliczu tego straszliwego ludobójstwa [...] nikt nie może pozostać obojętny, przede wszystkim zaś Kościół, a to ze względu na bardzo ścisłe więzi duchowego pokrewieństwa z narodem żydowskim oraz na pamięć o krzywdach przeszłości.

W 1999 r. w Warszawie na Umschlagplatz Jan Paweł II odmówił modlitwę w intencji narodu żydowskiego:Wysłuchaj naszych modlitw, jakie zanosimy za naród żydowski, który − ze względu na swoich przodków − jest Tobie nadal bardzo drogi. [...] Wspomagaj go, by zabiegając o pokój i sprawiedliwość mógł objawiać światu moc Twego błogosławieństwa. Wspieraj go, aby doznawał szacunku i miłości ze strony tych, którzy jeszcze nie rozumieją wielkości doznanych przez niego cierpień, oraz tych, którzy solidarnie, w poczuciu wzajemnej troski, wspólnie odczuwają ból zadanych mu ran. Pamiętaj o nowych pokoleniach, o młodzieży i dzieciach, aby niezmiennie wierne Tobie trwały w tym, co stanowi szczególną tajemnicę ich powołania.

W Roku Jubileuszowym 2000, w marcu, odbyła się w Watykanie liturgia pokutna za grzechy Kościoła, w trakcie której odmówiona została modlitwa: Boże naszych ojców, Ty wybrałeś Abrahama i jego potomstwo, aby objawić swe Imię narodom. Jesteśmy głęboko zasmuceni postępowaniem tych, którzy w ciągu historii spowodowali cierpienia Twoich dzieci. Prosząc Cię o wybaczenie, chcemy zobowiązać się do prawdziwego braterstwa z narodem Przymierza. W tym samym miesiącu Papież pielgrzymował do Ziemi Świętej, gdzie odwiedził miejsce pamięci Yad Vashem i modlił się pod Ścianą Zachodnią.

Dzisiaj, 40 lat po soborowej deklaracji Nostra aetate, relacja między Kościołem katolickim i narodem żydowskim jest tak dobra, jak może jeszcze nigdy w historii. Nie ma już sporu o Karmel ani o krzyż papieski w Oświęcimiu. Jest Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu.


Są i inne owoce papieskiej homilii w Auschwitz.

Wkrótce, z inicjatywy pana prof. Andrzeja Zolla, ma powstać Oświęcimskie Centrum Praw Człowieka. W październiku br. papież Benedykt XVI w obecności kardynała Franciszka Macharskiego wręczył Oświęcimską Nagrodę Praw Człowieka im. Jana Pawła II panu Stefanowi Wilkanowiczowi z Krakowa oraz biskupowi pomocniczemu Pragi Vaclavowi Maly’emu.

Jan Paweł II mówił w Birkenau nie tylko o człowieczeństwie i narodzie żydowskim, mówił także o Polakach i wymienił naród rosyjski. O Niemcach wprost nie mówił. Powiedział tylko: pozwólcie, że nie wymienię... Stoimy na miejscu, na którym o każdym narodzie i o każdym człowieku pragniemy myśleć jako o bracie. Reprezentantem episkopatu niemieckiego obecnym na Mszy św. w Oświęcimiu był wtedy kardynał Józef Ratzinger.

Istnieją i dalej będą istnieć napięcia. Nigdy nie będzie łatwo u progu Auschwitz. Ale czyż historia ostatnich 25 lat nie pokazuje, że miłość może być mocniejsza niż śmierć, nawet u progu Auschwitz? A czy Europa, świat nie potrzebują takiego świadectwa? Drogowskazy Jana Pawła II sprzed 25 lat sprawdziły się i dalej są aktualne.

Oświęcim jest powołany do tego, by stać się miejscem refleksji i rekolekcji dla chrześcijaństwa, Europy, dla całego świata. W 1979 r. Papież powiedział: Oświęcim jest rozrachunkiem z sumieniem ludzkości.

Dla mnie nazwanie Auschwitz „Golgotą naszych czasów” ma głęboki sens. Gdzie Europa ma głębszą ranę? Jeżeli Bóg zstąpił do piekieł i nie pozostawił nikogo samemu sobie, to gdzie może być więcej tej prawdy niż tu? Szukając Boga, czyż nie tu właśnie mamy Go szukać, w miejscu, które jest największym wyzwaniem dla naszej modlitwy, dla naszej miłości?

W 1979 r. Jan Paweł II zakończył swoją homilię słowami, którymi także i ja chcę dziś zakończyć: I dlatego proszę wszystkich, którzy mnie słuchają, ażeby skupili się, ażeby skupili wszystkie siły w trosce o człowieka. Tych zaś, którzy słuchają mnie z wiarą w Jezusa Chrystusa, proszę, ażeby skupili się w modlitwie o pokój i pojednanie. Moi drodzy bracia i siostry, nie mam już nic więcej do powiedzenia. Przychodzą mi tylko na myśl słowa Suplikacji: „Święty Boże, Święty mocny, Święty a nieśmiertelny!... Od powietrza, głodu, ognia i wojny... i wojny, wybaw nas, Panie!” Amen.

Przypisy:

  • 1 Artykuł ks. kard. Karola Wojtyły zamieszczony w krakowskim „Tygodniku Powszechnym" (nr 42, 17 X 1971) z okazji beatyfikacji o. Maksymiliana Kolbego.
  • 2 (por. 1 J 5, 4).
  • 3 (por. J 15, 13; 10, 11).
  • 4 Liczba czterech milionów ofiar w obozie Auschwitz-Birkenau funkcjonowała oficjalnie jeszcze w 1979 roku. Dziś mówi się według różnych badań o liczbie ok. 1,5 miliona ofiar.
  • 5 Z książki „Dialog u progu Auschwitz”, Wyd. UNUM, Kraków 2003, s. 109n.
  • 6 Brakuje ich np. w niemieckim tłumaczeniu kazania w: Die Kirchen und das Judentum. Dokumente von 1945-1985, Paderborn-München 1988, s. 68 (K.I.19).
  • 7 Por. Rz 4, 12.
  • 8 Rz 9, 4-5; - słowa Nostrae aetate 4.
  • 9 Źródło: „Znak” nr 490, s. 61

Wykład wzgłoszony podczas konferencji na temat „Hermeneutyka nauczania Jana Pawła II” w Instytucie im. Ks. Jana Kantego w Bielsko-Białej, dn. 17.11.2005.

Wszystkie cytowane dokumenty można znaleźć na stronie internetowej Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu.