Manfred Deselaers – Perspektywa sprawców. Przykład komendanta Rudolfa Hössa

Ks. Manfred Deselaers

Źródło: Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu

Manfred Deselaers

Perspektywa sprawców - przykład komendanta Rudolfa Hössa1

Katolickie dzieciństwo (1900-1916)

Rudolf Franz Ferdinand Höss urodził się 25 listopada 1901 roku w Baden-Baden. Miał dwie młodsze siostry. W roku 1906 rodzina przeniosła się do Mannheimu, gdzie Höss uczęszczał do szkoły podstawowej, a od roku 1910 do gimnazjum. Postacią dominującą w wychowaniu młodego Rudolfa był ojciec. Höss charakteryzuje go jako “człowieka zamkniętego w sobie, mało towarzyskiego, nie ujawniającego swych uczuć, zrównoważonego, bardzo uczciwego, o niezmiernie surowych zasadach etycznych, głęboko religijnego fanatycznego katolika”2. Złożył ślub religijny, zamierzając oddać swego syna do stanu kapłańskiego.

Zerwanie ze środowiskiem rodzinnym (1916-1919)

Kiedy w 1914 roku wybuchła wojna, Rudolf zgłosił się do Czerwonego Krzyża jako dobrowolny pomocnik. Zostanie żołnierzem stało się teraz jego jedyną wizją życiową. W roku 1916 spotkał w szpitalu rotmistrza, który pomógł mu dostać się do oddziału kawalerii z którym maił walczyć w Turcji.

Następują teraz chyba decydujące lata zwrotu w życiu Rudolfa Hössa: “Wojna się skończyła. W jej wyniku zewnętrznie i wewnętrznie zmężniałem i stałem się dojrzałym mężczyzną. [...] Z trzęsącego się ze strachu chłopca, który uciekł spod opieki matki, jakim byłem podczas pierwszej potyczki, stałem się twardym, szorstkim żołnierzem”3. Nowy dom wśród kolegów w Korpusie Ochotniczym (1918-1923) Po zerwaniu z katolickim środowiskiem rodzinnym Höss zgłosił się do Wschodniopruskiego Korpusu Ochotniczego i znalazł się w formacji Rossbacha. W 1921 r. wystąpił z Kościoła. W listopadzie 1922 roku byli członkowie korpusu ochotniczego Rossbacha zorganizowali w Monachium spotkanie. Na tym zebraniu Hitler wygłosił mowę. "Po wysłuchaniu jej wpisałem się do partii, gdzie otrzymałem numer 3240”4 - relacjonuje później Höss.

Więzienie i refleksja nad sobą (1923-1928)

W 1923 roku zamordowany został przez ludzi z kręgu Hössa były nauczyciel nazwiskiem Walter Kadow. Höss i inni “Rossbachowcy”, wśród nich Martin Bormann, póżnejszy sekretarz Hitlera, zostali aresztowani, Höss skazany na dziesięć lat więzienia. Okres ten stał się dla niego czasem refleksji nad sobą. Poszukiwanie drogi życiowej zaprowadziło go do związku “Artamanów", z którym nawiązał kontakt zaraz po zwolnieniu z więzienia.

U “Artamanów” (1929-1934)

Co było tą nową treścią życia, którą Höss znalazł? Pragnął pomagać w odbudowie Niemiec - “w odbudowie, planowanej perspektywicznie z daleko sięgającymi celami. Chciałem osiedlić się na roli! W ciągu długich lat osamotnienia w mej celi uświadomiłem sobie, że dla mnie istniał tylko jeden cel, dla którego opłacało się walczyć i pracować - zdobyte własną pracą gospodarstwo rolne ze zdrową i dużą rodziną. To miało się stać treścią mego życia, jego celem”5.

Związek Artamanów6 powstał w roku 1924. Pierwotnie jego celem było wyparcie polskich sezonowych robotników rolnych, którzy od lat stanowili dla właścicieli majątków ziemskich na wschodzie tanią siłę roboczą (w r. 1926 było ich tam około 130 tysięcy) i jakoby zagrażali żywiołowi niemieckiemu na tych terenach. Koncepcja “osadnictwa na Wschodzie” pozostawała też w związku z dążeniem do odzyskania terenów, które Niemcy utraciły w r. 1918 na rzecz odrodzonego państwa polskiego. Istotną cechą tego ruchu było silne podkreślanie waloru zdrowego życia na wsi w przeciwieństwie do niezdrowego życia miejskiego, połączone z surowym kodeksem moralnym. “Idealne znamiona każdego Artamana około roku 1925 przypominają ascezę mieszkających w klasztorze mnichów: «Dobrowolna surowość i bezwzględna abstynencja od alkoholu i nikotyny, czysty stosunek do drugiej płci... dobrowolne ubóstwo i prostota pośród przerafinowanego, zmaterializowanego świata»7; katalog ten powtarza się w kolejnych publikacjach ruchu Artamanów z niezmienną dobitnością”8. Do ruchu Artamanów należał Richard Walter Darré, w Trzeciej Rzeszy Reichsbauernführer i minister Rzeszy do spraw wyżywienia i rolnictwa. Propagował on jak nikt inny popularną później ideologię “krwi i ziemi” (Blut und Boden). W swoich pismach9 twierdził, że w przeciwieństwie do nomadycznego żydostwa rasa nordycka jest prawdziwym twórcą kultury europejskiej, chłop niemiecki stanowi sprężynę dziejów, uosabia istotę niemieckiego żywiołu i jest jedynym stróżem niemieckiej jedności10.

Przez skojarzenie chłopstwa z krwią nordycką Artamani stali się nietolerancyjnymi rasistami, widzącymi wroga nie tylko w Słowianach, lecz szczególnie w Żydach. Żyd jawił się im po prostu jako symbol skorumpowanego miasta. Ponieważ Żydzi nie walczą o własny kraj, lecz “pasożytują” na krajach ich goszczących, nie tylko nie mogą być elementem zdrowym, lecz nawet niszczą kulturę owego kraju-gospodarza. Pojęcia “chłop” i “Żyd” są wzajemnie sprzeczne. Do ruchu Artamanów należał również Heinrich Himmler. U Artamanów znalazł Höss żonę, 21-letnią wówczas Hedwig Hensel, która wstąpiła do Związku, “opanowana takimi samymi ideałami”.

Wstąpienie do SS (1933)

Ideologicznym spadkobiercą ruchu Artamanów stało się SS. Wstąpienie do czynnej służby w SS było jakby drugą stroną tego samego światopoglądowego medalu: po jednej stronie “długofalowa odbudowa Niemiec”, po drugiej “walka przeciwko wrogom państwa”. Nie można Rudolfa Hössa zrozumieć, jeśli nie dostrzeże się jego głębokiego zakorzenienia w początkach “ruchu”. Wiąże się to w istotny sposób z jego stosunkiem do “dawnych kolegów” Martina Bormanna i Heinricha Himmlera, będących niemal jego rówieśnikami.

Samoświadomość SS

Niejako streszczając swoje życie, Rudolf Höss napisał pod koniec autobiografii: “Miałem dwie gwiazdy przewodnie, które nadawały kierunek memu życiu od chwili, gdy wróciłem jako mężczyzna z wojny, na którą poszedłem jako chłopiec z ławy szkolnej: moją ojczyznę, a później moją rodzinę.

Moja bezgraniczna miłość do ojczyzny, moja narodowa świadomość zaprowadziła mnie do NSDAP i SS. Światopogląd narodowosocjalistyczny uważałem za jedynie właściwy dla narodu niemieckiego. SS była moim zdaniem najbardziej energicznym szermierzem tej idei pojmowania życia i jedynie ona była zdolna doprowadzić naród niemiecki do życia odpowiadającego jego naturze.

Moja rodzina była moją drugą świętością. Jest ona dla mnie mocnym oparciem. Jej przyszłość była przedmiotem stałej mej troski, zagroda chłopska miała nam być domem. W naszych dzieciach widzieliśmy, moja żona i ja, cel naszego życia. Naszym zadaniem życiowym było zapewnienie im dobrego wychowania na przyszłość”11.

Wiele wypowiedzi Hössa ukazuje wyraźnie, jaką quasi-religijną rolę odgrywał w jego życiu narodowosocjalistyczny światopogląd. Kilka kluczowe pseudo-religijne aspekty tej ideologii:

Swastyka, jako symbol narodowego socjalizmu, była świadomym przeciwieństwem krzyża - symbolu chrześcijaństwa. Symbol słońca (koło u wozu), jako znak witalnej siły życiowej, miał zostać przeciwstawiony symbolowi śmierci, słabości i miłosierdzia. Niemiecka kultura miała powrócić do germańskiej, opartej na witalności filozofii natury sprzed czasów chrześcijańskich (a poprzez to odciąć się od wpływów żydowskich). Swastyka była symbolem ponownych narodzin Niemiec12.

Według tej ideologii istnieje “Bóg” gdzieś jako stwórca świata i jego porządku, i jako zawarta w nim siła żywotna. Nie można jednak wejść z nim w osobową relację dialogiczną. Relacja względem niego powstaje przez uczestnictwo w walce o życie, która stanowi istotę stworzenia.

Jest “wolą Bożą”, aby stworzenie zostało odtworzone zgodnie z “zasadą gatunków” i rozwinięte przez “wyhodowanie wyższej rasy ludzkiej”. “Naród wybrany” niemieckich Aryjczyków spełnia w tym procesie funkcję kierowniczą i uosabia prototyp prawdziwego człowieka. Polacy, Słowianie, jako "podludzie", mają być podporządkowani Niemcom i służyć. Żydzi, jako szkodliwa rasa, mają być wytępieni.

Ponieważ nastąpił wielki nieporządek i dzieło stworzenia jest zagrożone, “Bóg” posłał swego “Mesjasza” - Hitlera, który przejmuje przywództwo w decydującej walce o uratowanie świata. Dlatego orędzie, jakie on i jego uczniowie głoszą, jest “ewangelią”13 - drogowskazem ku zbawieniu w ostatecznym zwycięstwie.

Aby to orędzie zostało przyjęte i aby walka zakończyła się sukcesem, trzeba, by mógł on całkowicie polegać na elitarnym zastępie uczniów - zakonie SS.

Absolutne posłuszeństwo Wodzowi jest zarazem absolutnym posłuszeństwem woli "Boga"; odpowiada ono najgłębszej sile żywotnej natury, którą można porównać z instynktem u zwierząt. Sumienie służy do tego, aby spontanicznie, bez żadnych oporów iść za tym głosem. Rozpropagowany przez chrześcijaństwo żydowski wynalazek sumienia, jak mówił Hitler14, który domaga się jednakowego szacunku dla wszystkich ludzi, hamuje konieczną walkę o byt. Prawdziwym głosem sumienia jest głos krwi, który znajduje wyraz w rozkazach Hitlera. Dlatego posłuszne uczestnictwo w tej walce znajduje oparcie w Opatrzności, jest elementem rozwoju najgłębszej istoty stworzenia.

Walka ta ma po swojej stronie los i jest wspierana przez cuda, jakie ofiaruje życie. Toczy się ona przeciwko wszystkiemu, co się przeciwstawia temu porządkowi stworzenia. W sposób szczególny należy zwalczać “grzech pierworodny” polegający na zmieszaniu ras. Kiedy zostanie ona rozstrzygnięta, rodziny będą miały zapewnione zdrowe życie, a naród niemiecki - wieczne trwanie.

Treść narodowosocjalistycznej ideologii sprowadza człowieka do poziomu zachowania zwierzęcego i odbiera mu wymiar człowieczeństwa, który wyraża się odpowiedzialnością i miłością w obliczu Drugiego. Z podobnego do Boga staje się podobnym do zwierzęcia. W miejsce pierwotnego zaufania do osobowego zewu deklarowane jest pierwotne zaufanie do biologistycznie pojmowanej natury. W miejsce miłości wchodzi krew jako “Sitz im Leben” łączności z “Bogiem”; z odpowiedzialności wobec nieskończonego roszczenia Drugiego staje się odpowiedzialność za utrzymanie rasy.

Höss nie był ani teoretykiem, ani człowiekiem o usposobieniu emocjonalno-mitycznym, widać jednak wyraźnie, że jego zaangażowanie w ruchu czerpało swoją niesłychaną konsekwencję i siłę z tego właśnie idoliczno-religijnego podłoża. Nie zastanawiając się wiele nad szczegółami, wierzył on w ten obraz świata “jak w dogmat kościelny”: “Jako stary, fanatyczny narodowy socjalista przyjmowałem to jako fakt - tak samo jak katolik wierzy w swój kościelny dogmat. Była to po prostu prawda, której nie wolno było podważać; nie miałem co do tego żadnych wątpliwości”15.

Ale i ta biologistyczna “religia” nie obywa się w praktyce bez wymiaru osobowego, który nigdy nie daje się całkowicie stłumić. Kiedy Höss miał wyrzuty sumienia, odczuwał to “niemal jak zdradę Führera”; wobec “Führera”, stanowiącego uosobienie “idei”, był za wszystko odpowiedzialny.

Podobnie zła nie można tłumaczyć jedynie biologistycznie (“zmieszaniem krwi”); musi za nim być osobowa zła wola. Tę rolę osobowej podstawy zła przejmuje w ideologii narodowosocjalistycznej rasa żydowska, której jednocześnie odmawia się ludzkiej godności. W tym tkwi najgłębsza przyczyna tego, że ruch narodowosocjalistyczny z taką energią pracował nad jej zagładą. Ale to jest również przyczyną, że Höss nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego wszystkiemu winien jest “Żyd”. Przytaczane przez niego argumenty mają charakter społeczno-polityczny, ale same w sobie nie tłumaczą “ostatecznej walki”. Była to “po prostu prawda”. Dlaczego właśnie Żydzi znaleźli się w tej roli uosobienia zła? Na to pytanie analiza biografii Rudolfa Hössa nie daje odpowiedzi16.

Höss rzucił się w świat narodowosocjalistyczny całym swoim życiem, “ciałem i duszą”. Tutaj znalazł swoje “powołanie”, swoje “główne zadanie”.

Komendant w Auschwitz (1940-1943/1944)

To jego główne zadanie skupiało w sobie wszystko, co było dla niego ważne: ojczyznę (którą należało bronić przed “wrogami państwa”), rodzinę (stworzenie jej “mocnego gniazda rodzinnego”), wspólnotę w gronie kolegów i uznanie z ich strony, więź z “Opatrznością”. W tej walce chodziło Hössowi o zrealizowanie sensu swego życia. Dlatego był on od samego początku “całkowicie pochłonięty, a nawet opętany” tym swoim zadaniem. Pojawiające się trudności pobudzały tylko jego zapał: “Nie chciałem ulec, nie pozwalała mi na to moja ambicja. Widziałem jedynie moją pracę”17.

Całe zachowanie Hössa jako komendanta obozu należy widzieć pod kątem tego opętania. Także krytyka jego przełożonych i podwładnych funkcjonariuszy SS nabierają znaczenia z perspektywy ideologicznej “ostatecznej walki”. Z tej też perspektywy trzeba widzieć jego stosunek (brak stosunku) do więźniów, łącznie z brakiem sadystycznych zachowań przy jednoczesnym zimnym wyrachowaniu. Nawet (daleko idąca) rezygnacja z osobistego wzbogacenia i “idylliczne” życie rodzinne w bezpośrednim sąsiedztwie obozu wkomponowują się dobrze w ten obraz.

“Endlösung”

Höss powiedział o zadaniu zagłady Żydów: “I kiedy Himmler wezwał mnie do siebie, przyjąłem to polecenie jako coś, co już uprzednio zaakceptowałem - nie tylko ja, lecz każdy. Uważałem to za absolutnie słuszne, chociaż ten rozkaz mógł wstrząsnąć najbardziej silnymi i bezwzględnymi ludźmi [...] i chociaż chwilowo się przeraziłem [...] przecież wszystko tak dokładnie zgadzało się z tym, co mi od lat głoszono. Sam problem, zniszczenie Żydostwa, nie był nowy - tylko świadomość, że to właśnie ja miałem być tym, który je realizuje, trwożyła mnie początkowo. Kiedy jednak otrzymałem jednoznaczny bezpośredni rozkaz, a do tego dodatkowe objaśnienie - nie pozostawało nic innego, jak go wykonać”18.

Podczas procesu w Warszawie prokurator Tadeusz Cyprian zapytał go: “Czy oskarżony, pełniąc tę funkcję wyniszczania ludzi, uważał, że to jest zgodne z zasadami sumienia?” - “W tym czasie, kiedy ten rozkaz otrzymałem, i w pierwszym okresie tej akcji nie zastanawiałem się nad tym. Miałem rozkaz, a rozkaz i uzasadnienie tego rozkazu, dane mi przez Himmlera, były dla mnie miarodajne”. - “I nigdy oskarżony nie miał wyrzutów sumienia?” - “Później tak”. - “Kiedy?” - “Kiedy napływały te wielkie transporty, kiedy trzeba było codziennie masowo niszczyć zwłaszcza kobiety. Wtedy każdy, kto brał w tym udział, miał uczucie: Czy to jest potrzebne?”19.

Jeśli nawet z zewnątrz wyglądało to inaczej, to wewnętrznie trudno było Hössowi uporać się z tymi rozterkami: “Często zdarzało się, że podczas pobytu w domu wracałem nagle myślami do jakiegoś szczegółu akcji eksterminacyjnej. Musiałem wówczas wychodzić z domu. Nie mogłem wytrzymać w serdecznej atmosferze rodzinnej. Często, gdy widziałem szczęśliwie bawiące się nasze dzieci, jak szczęśliwa jest moja żona z najmłodszą córeczką, nachodziły mnie myśli: jak długo będzie trwać jeszcze nasze szczęście? [...] Gdy widziało się kobiety z dziećmi idące do komór gazowych, mimo woli myślało się o własnej rodzinie. Od chwili rozpoczęcia akcji masowej zagłady nie zaznałem w Oświęcimiu nigdy szczęścia. Byłem z siebie niezadowolony”20.

Klęska (1945-46) i nawrócenie (1947)

Po klęsce III Rzeszy Höss ukrył się pod fałszywym nazwiskiem Franz Lang. Dnia 11 marca 1946 roku został aresztowany przez angielską Field Security Police. Od samego początku Rudolf Höss okazywał gotowość do złożenia zeznań i uznawał swoją odpowiedzialność jako komendant obozu koncentracyjnego Auschwitz. Wśród zbrodniarzy wojennych wysokiego szczebla Höss z tą swoją gotowością i rezygnacją ze zrzucania całej odpowiedzialności na innych stanowił rzadki wyjątek.

Rozprawa główna przeciwko Rudolfowi Hössowi rozpoczęła się 3 marca 1947 r. w Warszawie i kończyła się 2 kwietnia wyrokiem śmierci. Höss został stracony 16 kwietnia 1947 r. na terenie byłego obozu Auschwitz.

Wcześniej Höss napisał w lutym 1947 roku w więzieniu w Krakowie wspomienia autobiograficzne Moja dusza. Rozwój, życie i przeżycia. Stwierdza w nich pod koniec: “Jeśli chodzi o pojmowanie życia, pozostałem nadal narodowym socjalistą”. To się jednak zmieniło. Zerwał wreszcie ostatecznie z ideologią narodowosocjalistyczną.

Höss zaraz po przywiezieniu go do więzienia w Wadowicach poprosił o spotkanie z księdzem katolickim. Dnia 10 kwietnia tego roku o. Lohn odbył z Hössem wielogodzinną rozmowę, po której Höss złożył katolickie wyznanie wiary, powracając w ten sposób oficjalnie na łono Kościoła, i wyspowiadał się.

Potem sporządził z własnej inicjatywy “oświadczenie” i wręczył prokuratorowi w celu opublikowania: “Sumienie zmusza mnie do złożenia jeszcze następującego oświadczenia: W osamotnieniu więziennym doszedłem do gorzkiego zrozumienia, jak ciężkie popełniłem na ludzkości zbrodnie.

Jako komendant obozu zagłady w Oświęcimiu urzeczywistniałem część straszliwych planów «Trzeciej Rzeszy» - ludobójstwa. W ten sposób wyrządziłem ludzkości i człowieczeństwu najcięższe szkody. Szczególnie narodowi polskiemu zgotowałem niewysłowione cierpienia. Za odpowiedzialność moją płacę życiem. Oby mi Bóg wybaczył kiedyś moje czyny. Naród polski proszę o przebaczenie. Dopiero w polskich więzieniach poznałem, co to jest człowiecieństwo. Mimo wszystko, co się stało, traktowano mnie po ludzku, czego nigdy bym się nie spodziewał i co mnie najgłębiej zawstydzało. Oby obecne ujawnienia i stwierdzenia tych potwornych zbrodni przeciwko człowieczeństwu i ludzkości doprowadziły do zapobieżenia na całą przyszłość powstawaniu założeń, mogących stać się podłożem tego rodzaju okropności. Rudolf Franz Ferdinand Höss, Wadowice, 12 kwietnia 1947”21. Höss po raz pierwszy uznał tutaj swoją odpowiedzialność za to, co się działo w Auschwitz, nie tylko w sensie prawnym (jako komendant obozu), ale także moralnym. Jakkolwiek oświadczenie to wywiera duże wrażenie, to jednak widać wyraźnie, że nie może ono stanowić ostatniego kroku. Zwłaszcza wobec narodu żydowskiego oraz wszystkich innych ofiar nie wyraża ono skruchy i prośby o przebaczenie.

W tym kontekscie kilka uwag na temat spowiedzi Hoessa. Przystąpienie do Kościoła katolickiego i spowiedź nie wymagają, aby dany człowiek był doskonały. Wymagają natomiast, aby pragnął on żyć w relacji z Bogiem, jest więc początkiem nowej drogi, która może być daleka. Boże spojrzenie jest pełne miłości, ale także pełne prawdomówności. Höss nie może już zrozumieć siebie bez swej nieskończonej odpowiedzialności wobec ofiar. Kościół nie może się uchylić od swojej odpowiedzialności wobec ofiar. Pojednanie indywidualnego grzesznika z Bogiem można należycie zrozumieć jedynie jako wyraz wiary, że Bóg żadnemu grzesznikowi nie uniemożliwia nawrócenia. Posługę indywidualnego kapłana trzeba widzieć w kontekście posługi całego Kościoła, który ma być znakiem i narzędziem jedności całego rodzaju ludzkiego. Wynikające z Bożego miłosierdzia pochylenie się nad sprawcą zawiera w sobie pochylenie się nad ofiarami. Sakrament spowiedzi oznacza również, że Kościół przyjmuje na siebie współodpowiedzialność, jaka wynika ze skutków grzechów Rudolfa Hössa, i że pragnie kontynuować w duchu miłości i pokuty to, co tutaj na ziemi pozostaje jeszcze do zrobienia w dziedzinie pracy nad pojednaniem. W jaki sposób możliwe jest tu uzdrowienie, jak może zostać usunięte napięcie między nieskończonym miłosierdziem Boga a Jego absolutną sprawiedliwością, nie jest to po ludzku wyobrażalne. Pozostaje niepojęta tajemnica zła - mysterium iniquitatis. Ale pozostaje też Boża miłość jako niepojęta tajemnica i wiara w jej zwycięstwo.

Przypisy:

[1] Szerzej na ten temat: Deselaers Manfred, Bóg a zło - w świetle biografii i wypowiedzi Rudolfa Hössa komendanta Auschwitz. Kraków 1999. 2 Stanisław Batawia, Rudolf Höss, komendant obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, w: „Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce” VII (1951), s. 28. 3 Autobiografia Rudolfa Hössa, komendanta obozu oświęcimskiego, przeł. W. Grzymski, Warszawa 1990, s. 40. 4 Akta Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu (APMO) Proces Hössa 21,22. Wstąpienie do NSDAP: 21.11.1922. 5 Autobiografia, s. 60. 6 Poniżej opieram się na studium M.H. Katera, Die Artamanen - Völkische Jugend in der Weimarer Republik, w: “Historische Zeitschrift” 213 (1971), s. 576-638. 7 “Artamanenheft”, s. 7. 8 Kater, Die Artamanen, s. 602 n. 9 Das Bauerntum als Lebensquell der nordischen Rasse (1928); Um Blut und Boden (1929); Neuadel aus Blut und Boden (1930). 10 Według: R. Wistrich, Wer war wer im Dritten Reich?, München 1983, s. 59. 11 Autobiografia, s. 176 n. 12 A.Rosen­berg, Das Wesensgefüge des Natio­nalsozialismus, München 1933. 13 Autobiografia, s. 169. 14 Por. H. Rauschning, Gespräche mit Hitler, Zürich/New York 1940, s. 190. 15 G.M. Gilbert, Nürnberger Tagebuch. Frankfurt a.M. ²1963, s. 260. 16 Pozostaje to jednym z najbardziej niepokojących pytań “po Auschwitz”, właśnie dlatego że dotyka wymiaru religijnego. Obok bezpośredniej refleksji teologicznej pozostaje jeszcze rachunek sumienia w odniesieniu do praktycznej postaci kultury chrześcijańskiej, która kształtowała świadomość ludzi w stosunku do judaizmu. 17 Autobiografia, s. 108. 18 Gilbert, Tagebuch, s. 260 n. 19 APMO Proces Hössa 23, 127n. 20 Tamże, s. 152n. 21 W: „Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce” VII (1951), s. 222.