Prezydent Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego do premiera Morawieckiego

Prezydent Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego  do premiera Morawieckiego

Źródło:"Więź" 14 maja 2021

Roman Kent w imieniu społeczności ocalałych z Auschwitz prosi premiera polskiego rządu o powołanie Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej na nową kadencję. Morawiecki zwleka już trzy lata.

O liście Romana Kenta, prezydenta Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego, czyli najstarszej i najważniejszej organizacji zrzeszającej byłych więźniów Auschwitz, do premiera Mateusza Morawieckiego napisała w środę „Gazeta Wyborcza”. Dziennik zapowiedział, że nadawca udostępni treść listu światowym mediom. Więź.pl ma ten dokument w oryginalnym brzmieniu (po angielsku).

Kent prosi Morawieckiego o powołanie powołanie Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej na nową kadencję, z czym polski premier zwleka od 2018 r. W Radzie zasiadali m.in. polscy i żydowscy naukowcy, przedstawiciele ocalałych, autorytety. Ostatnią przewodniczącą była prof. Barbara Engelking, do Rady należeli także m.in. Avner Shalev, Sara Bloomfield, ks. Manfred Deselaers, rabin Irving Greenberg, abp Grzegorz Ryś, Ronald Lauder, Halina Birenbaum i Marian Turski.

„Cała społeczność ocalałych jest głęboko zaangażowana w sprawy Miejsca Pamięci [Auschwitz-Birkenau] każdym włóknem naszego serca. Szanujemy i doceniamy pracę dyrekcji, wszystkich współpracowników Miejsca Pamięci oraz zaangażowanie i oddanie Polski dla zachowania tego miejsca ludzkiego cierpienia dla świata i dla pamięci świata. Dlatego też zwracamy się do polskiego rządu o jak najszybsze ponowne powołanie Międzynarodowej Rady, sprawdzonego podmiotu, i zapewnienie jej szerokiej reprezentacji międzynarodowych ekspertów” – pisze Kent.

Prezydent Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego wyraża głębokie zaniepokojenie ocalałych z Auschwitz konfliktową sytuacją wokół narodowych i międzynarodowych ciał, których misją jest doradzanie polskiemu rządowi i dyrekcji Muzeum Auschwitz-Birkenau. Jego zdaniem „obecnie można odnieść wrażenie, że jedna grupa próbuje »upaństwowić« i zmonopolizować upamiętnianie faktów historycznych”.

Jak pisze Kent, „powstaje teraz pytanie, gdzie można dyskutować o sprawach związanych z Miejscem Pamięci? Kilka Narodowych Komitetów Oświęcimskich sugeruje, że Międzynarodowy Komitet Oświęcimski powinien w tym celu powołać nową międzynarodową radę. Moja odpowiedź na to pytanie jest następująca: Mieliśmy doskonałe doświadczenia z Międzynarodową Radą Oświęcimską powoływaną wcześniej przez polskich premierów. Rada prowadziła ciekawe dyskusje, ale zawsze potrafiła wypracować jednolitą i uzgodnioną decyzję. Rada sprawdziła się m.in. podczas dyskusji nad programem edukacji oświęcimskiej oraz podczas ocen bardzo często kontrowersyjnych pawilonów narodowych”.

O termin powołania Rady pytał Jarosława Sellina, wiceministra kultury, dziedzictwa narodowego i sportu, Jakub Halcewicz-Pleskaczewski w obszernej rozmowie na Więź.pl (jego ministerstwo organizowało część posiedzeń rady, a on sam uczestniczył w nich regularnie w latach 2016-18). – Rada jest organem doradczym premiera. To pytanie do niego – ucinał Sellin.

W sprawie wypowiadał się ostatnio Piotr Cywiński, dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau, w rozmowie na Gazeta.pl. Jego zdaniem „w najlepszym interesie Polski jest to, aby MRO dalej funkcjonowała”. – Zdarzało mi się w ostatnich latach nie raz za granicą słyszeć, że jeśli nadal nie będzie powołanego składu Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej na nową kadencję, to trzeba będzie ją stworzyć niezależnie od polskiego premiera – powiedział Cywiński.

– Ona jest dalej bardzo potrzebna – przekonywał. – Dla mnie, jako dyrektora, stanowiła ogromną pomoc merytoryczną. A po drugie: było to gremium o ogromnym autorytecie – nieporównywalnym z żadnym innym ciałem w kwestii Holokaustu. Gdy po długich obradach MRO coś wypowiedziała, to na ogół nie było na świecie mocnych, którzy chcieliby polemizować.

Jednak według Agnieszki Magdziak-Miszewskiej, byłej ambasador Polski w Izraelu i byłej zastępczyni redaktora naczelnego „Więzi”, rządzącym Rada nie jest obecnie do niczego potrzebna: – Dla PiS miałaby sens, gdyby duże i szanowane nazwiska zgodziły się firmować rządową politykę w tym obszarze, a nie zgodziły się. Rząd wie, że powołanie atrapy oznacza międzynarodową falę krytyki na wysokich szczeblach. Nie opłaca się. Rada po prostu umarła. Już niemal nikt o nią nie pyta.

Przeczytaj także: …będą mieli Polskę bez Żydów. Taką Polskę, o jakiej marzyli

JH