Specjaliści od polityki historycznej napinają mięśnie
W tle pojawiają się oskarżenia o antysemityzm, Zagładę i rację stanu adwersarzy.
08/01/2020 | Na stronie od 09/01/2020
Komentarz Jana Grabowskiego /Krytyka Polityczna/
22–23 stycznia w Jerozolimie odbędzie się Światowe Forum Holokaustu, na którym głos zabiorą przywódcy Izraela, Niemiec oraz czterech zwycięskich mocarstw. Choćby Andrzej Duda stanął na głowie, w Izraelu nikt Polsce głosu nie udzieli – z jednego prostego powodu.
Od ponad tygodnia trwa rosyjsko-polska awantura dyplomatyczna, z obu stron napinają mięśnie specjaliści od polityki historycznej, a w tle pojawiają się oskarżenia o antysemityzm, Zagładę i rację stanu adwersarzy.
Wypowiedzi Władimira Putina, oskarżające polskie państwo o współpracę z Hitlerem i współudział w planowaniu Holokaustu, stanowią przykład cynicznego fałszowania historii. Niestety – polskie władze, skompromitowane latami przeinaczania historii Zagłady, straciły jakąkolwiek wiarygodność oraz moralną legitymację do wejścia w spór na tym właśnie polu.
Rządzący Polską nacjonaliści kojarzeni są z haniebną „ustawą o Holokauście”, jak w świecie określa się nowelizację ustawy o IPN. Ilekroć polscy oficjele zabierają głos w sprawie historii Szoa, z oddali kłania się premier Morawiecki mówiący o „żydowskich sprawcach Zagłady” czy też składający kwiaty na grobach żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej NSZ – jedynej jednostki polskiego ruchu oporu, która zimą 1945 roku wycofała się wraz z hitlerowcami na zachód.
Niewiele lepiej wypada tu prezydent Duda, który w swojej pierwszej debacie prezydenckiej zaatakował ówczesnego konkurenta Bronisława Komorowskiego za przeprosiny złożone w Jedwabnem. Wedle Dudy, zabierając głos w sprawie Jedwabnego, urzędujący prezydent Komorowski wziął udział „w kłamliwych oskarżeniach Polaków o udział w Holokauście”.
Słuchając licznych przemówień polskiego prezydenta, można by pomyśleć, że Polacy podczas wojny masowo („mowa o setkach tysięcy”) ratowali Żydów, a te nieliczne jednostki, które Żydom szkodziły, to zaprzańcy i zdrajcy, którzy tym samym wykluczyli się ze wspólnoty narodowej.
Hołdowanie tego rodzaju szkodliwym głupstwom nazywa się po angielsku Holocaust distortion („zniekształcanie historii Zagłady”) i powoduje poważne konsekwencje. Polska płaci cenę już teraz i będzie płacić w przyszłości. Co gorsza, to właśnie formacja polityczna, z której wywodzi się (i za którą ponosi odpowiedzialność) Andrzej Duda, wyzwoliła siły radykalnej antysemickiej prawicy, których istnienie i zasięg szokują światową opinię publiczną.
Polsko, masz prawo zachować milczenie
22–23 stycznia w Yad Vashem w Jerozolimie odbyć się ma Światowe Forum Holokaustu, na którym głos zabiorą przywódcy Izraela, Niemiec oraz czterech zwycięskich mocarstw. To właśnie tam polski prezydent chciał dać odpór oskarżeniom Putina skierowanym pod adresem Polski.
W pierwszym podejściu Duda zażądał głosu jako przywódca państwa, „którego najwięcej obywateli zostało zamordowanych w Auschwitz”. Znaczyło to zapewne, że Andrzej Duda prosi o głos w imieniu Węgier – kraju, którego obywatele bez wątpienia stanowią największy procent ofiar Oświęcimia. Co prawda mamy już „Budapeszt w Warszawie” – aby oddać głos klasykowi – jednak deklaracja Dudy była wyrazem zwykłej historycznej ignorancji, o którą nietrudno w wypadku ludzi karmionych narodowymi mitami.
Następnego dnia przekaz polityczny się zmienił. Tym razem prezydent Duda zażądał już głosu jako rzecznik „trzech milionów polskich obywateli, którzy zginęli w Holokauście”. Doprecyzujmy to – Duda chciał zabrać głos w imieniu ludzi, którzy do polskiej wspólnoty narodowej nie należeli, których z tej wspólnoty – siłą narodowej prawicy – wykluczono i którzy ginęli w samotności i w opuszczeniu. Trzeba doprawdy wielkiej dozy typowo słowiańskiej hucpy, żeby z takim ciężarem, z jakim nieudolnie mierzy się tu prezydent Duda, w ogóle ważyć się zabierać głos w imieniu żydowskich ofiar Zagłady.
Na koniec Duda oświadczył, że prawo głosu na prestiżowym spotkaniu należy mu się jako „najważniejszemu przedstawicielowi najważniejszego państwa”. Cóż, możemy mieć jedynie nadzieję, że to kolejna facecja, niewinny żart pana prezydenta. Co nie zmienia faktu, że w Izraelu Andrzejowi Dudzie nikt głosu nie udzieli z prostego powodu – polskie władze w tematyce Zagłady są skompromitowane.
No i dlatego, że nawet w Jerozolimie wiedzą, że Polska najważniejszym państwem przestała być mniej więcej czterysta lat temu, choć do kancelarii prezydenta najwyraźniej ta wiadomość jeszcze nie dotarła.
Jan Grabowski, Profesor University of Ottawa
Historyk, pracuje na uniwersytecie w Ottawie. Badacz Holocaustu, autor i współautor artykułów i prac naukowych m.in. „»Ja tego Żyda znam!«. Szantażowanie Żydów w Warszawie, 1939-1943” (2004), „Zarys krajobrazu. Wieś polska wobec zagłady Żydów 1942-1945” (2011), „Klucze i kasa. O mieniu żydowskim w Polsce pod okupacją niemiecką i we wczesnych latach powojennych, 1939-1950” (2014). „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” (2018).