Rośnie fala antysemityzmu w Europie Zachodniej. Z samej Francji wyjechało 10 tys. Żydów

Członkowie ortodoksyjnej społeczności żydowskiej na jednej z ulic w północnym Londynie. Policja, po 20 stycznia 2015 (atak na koszerny supermarket w Paryżu), częściej wysyła patrole do dzieln

Członkowie ortodoksyjnej społeczności żydowskiej na jednej z ulic w północnym Londynie. Policja, po 20 stycznia 2015 (atak na koszerny supermarket w Paryżu), częściej wysyła patrole do dzielnic zamieszkanych przez chasydów (ANDREW WINNING/REUTERS)

Źródło: Wyborcza.pl

Michał Wachnicki 5 lutego 2015

W Wielkiej Brytanii liczba antysemickich incydentów była w 2014 r. najwyższa w powojennej historii, we Francji w ciągu roku się podwoiła. Według Centrum Szymona Wiesenthala aż 6 na 10 najbardziej jaskrawych przypadków antysemityzmu zdarzyło się w Europie Zachodniej.

W grudniu zamaskowani sprawcy wtargnęli do mieszkania młodej żydowskiej pary na jednym z paryskich przedmieść. Związali ich i domagali się gotówki, krzycząc: "Żydzi zawsze gdzieś ukrywają pieniądze". Następnie zgwałcili 19-latkę i splądrowali dom. Minister spraw wewnętrznych Francji Bernard Cazeneuve nazwał atak "bezsprzecznie antysemickim".

Do kolejnych, znacznie groźniejszych ataków doszło tuż po Nowym Roku. Jednym z najgłośniejszych był ten z 9 stycznia. Wtedy Amedy Coulibaly (powiązany z terrorystami odpowiedzialnymi za napad na redakcję "Charlie Hebdo") w paryskim sklepie z żywnością koszerną wziął zakładników i zabił czterech z nich. - Dla nas zamach nie stanowił zaskoczenia. Spodziewaliśmy się tego od kilku miesięcy - stwierdził w telewizji TF1 Charles Dadoun, odpowiedzialny za bezpieczeństwo synagogi znajdującej się w pobliżu supermarketu.

"Niepokojący wzrost aktów przemocy wobec Żydów"

"To już się staje rutyną - napisał 2 lutego konserwatywny publicysta "The Washington Post" i zdobywca Nagrody Pulitzera Charles Krauthammer. - A gdyby masakra w koszernym supermarkecie nie miała związku z atakiem na redakcję 'Charlie Hebdo', jak bardzo świat by się nią przejął? Równie mało jak zabójstwem rabina i trójki uczniów szkoły żydowskiej w Tuluzie i zabójstwem czterech osób przed Muzeum Żydowskim w Brukseli".

W ubiegłym roku z Francji wyjechało - głównie do Izraela i Wielkiej Brytanii - 10 tys. Żydów. - Dzisiaj znów młodzi żydowscy chłopcy boją się nosić jarmułki na ulicach Paryża, Budapesztu, a nawet Berlina - mówił podczas obchodów 70. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau przewodniczący Światowego Kongresu Żydów (WJC) Ronald Lauder. Dodał, że obecnie Żydzi w Europie znów stają się celem ataków "tylko dlatego, że są Żydami", a "tysiące ludzi demonstrują na ulicach, wykrzykując groźby wobec Izraela i Żydów".

Również dyrektor Międzynarodowego Domu Spotkań Młodzieży w Oświęcimiu Leszek Szuster potwierdził opinię Laudera na temat rosnącego antysemityzmu w Europie. Zjawisko to nazwał "więcej niż niepokojącym". Zdaniem Szustera "incydenty, do których jeszcze parę lat temu dochodziło rzadko, ulegają wzmożeniu i stają się niebezpieczne".

Wzrost liczby incydentów i ataków na Żydów potwierdzają najnowsze raporty. Według opublikowanego 27 stycznia badania Rady Przedstawicielskiej Instytucji Żydowskich we Francji (CRIF) liczba aktów antysemickich podwoiła się we Francji w roku 2014 w porównaniu z 2013, przy czym akty przemocy fizycznej wzrosły o 130 proc. W raporcie przez "incydenty antysemickie" rozumie się: akty wandalizmu, ostrzały synagog z broni palnej, pobicia, napaści.

"Incydenty antysemickie to 51 proc. wszystkich czynów rasistowskich popełnionych we Francji, gdzie Żydzi stanowią mniej niż 1 proc. ludności tego kraju" - oświadczył CRIF w komunikacie. Społeczność żydowska we Francji liczy ok. 500 tys. osób i jest najliczniejsza wśród krajów europejskich oraz trzecia na świecie po Izraelu i USA. Organizacja CRIF, odnotowując "bardzo duży i bardzo niepokojący wzrost aktów przemocy wobec Żydów", zwraca uwagę, że tendencja ta "potwierdza utrzymywanie się czy nawet umocnienie we Francji przesądów antysemickich, rosnący radykalizm nierzadko przechodzący od zniewag do przemocy, a od przemocy do terroryzmu".

"Wyślij ją do Gazy, tam przestanie ją boleć"

Jak pokazuje raport z 5 lutego brytyjskiej organizacji Community Security Trust w 2014 roku w kraju odnotowano 1,1 tys. antysemickich incydentów - najwięcej w powojennej historii państwa. Wśród nich są pobicia, zastraszenia, niszczenie żydowskich cmentarzy. W marcu 2014 r. pewien mężczyzna opublikował na swoim profilu na Twitterze zdjęcie Żyda i napisał: "50 udostępnień i mu naj...ę".

Z kolei w październiku w londyńskim metrze inny mężczyzna podszedł do pięciu uczennic szkoły żydowskiej i powiedział: "Bycie Żydem to błąd. Zginiecie, jeśli będziecie Żydówkami, wszystkie was pozabijam po szkole. Zostańcie chrześcijankami".

Szefowa MSW Wielkiej Brytanii Theresa May wezwała do walki z antysemityzmem. - Nie sądziłam, że dożyję dnia, w którym członkowie społeczności żydowskiej w Zjednoczonym Królestwie będą się obawiali pozostać w Wielkiej Brytanii - powiedziała. - Bez swych Żydów Wielka Brytania nie będzie Wielką Brytanią, tak jak nie będzie nią bez swych muzułmanów, bez sikhów, hindusów, chrześcijan oraz ludzi innych wyznań - dodała May. Według najnowszego sondażu firmy badawczej YouGov wynika, że jeden na czterech Żydów mieszkających w Wielkiej Brytanii rozważał w ostatnich dwóch latach możliwość wyjazdu z tego kraju.

Natomiast Centrum Szymona Wiesenthala, które co roku publikuje 10 najbardziej jaskrawych przypadków antysemityzmu, w 2014 roku oceniło, że aż 6 z nich miało miejsce w Unii Europejskiej. Na pierwszym miejscu znalazł się belgijski lekarz, który nie pomógł 90-letniej kobiecie ze złamanym żebrem. Gdy jej syn prosił o pomoc, doktor odparł: "Wyślij ją do Gazy, tam przestanie ją boleć", po czym rzucił słuchawką. - To przypomina mi sytuację w Europie sprzed 70 lat. Nigdy nie myślałem, że to się powtórzy - mówił mężczyzna belgijskiej gazecie "Joods Actueel".

Na dalszych miejscach listy Centrum Wiesenthala znaleźli się politycy: dwie posłanki niemieckiej partii "Die Linke" i lokalny polityk z Węgier (za dyskryminacyjne słowa) oraz członek nacjonalistycznej szwedzkiej Partii Demokratów Björn Söder, który stwierdził, że "szwedzcy Żydzi powinni odrzucić swoją tożsamość narodową".

Również włoski sondaż wskazuje, że aż 75 proc. tamtejszych Żydów stwierdziło "wzrost antysemityzmu w ostatnich pięciu latach".

Kryzys dolewa paliwa do antysemityzmu

  • Dzisiejszy antysemityzm w Europie Zachodniej tylko w części powiązany jest z krytyką polityki Izraela na Bliskim Wschodzie i zwłaszcza w Strefie Gazy. Ten najczęściej prezentowany jest przez muzułmanów i skrajną lewicę. Chodzi o zmianę nastrojów zwykłych Europejczyków reprezentujących wszystkie poglądy polityczne - tłumaczy w rozmowie z "Wyborczą" Piotr Paziński, redaktor naczelny miesięcznika "Midrasz". - Wiele osób na Zachodzie wyznaje pogląd, że "Żydzi sami na siebie ściągają niechęć, gdyż żyją w zamkniętych wspólnotach, mają odrębną tradycję i zwyczaje, inny ubiór. Uważają, że w coraz bardziej laickim świecie takie zachowanie staje się coraz bardziej archaiczne i patrzą na nie z czymś w rodzaju wyższości".

Paziński zaznacza, że podobne mechanizmy działają w przypadku innych mniejszości, w tym muzułmańskiej. Dodaje, że antysemityzm nasilił się - podobnie jak bywało już wcześniej w historii - w czasie kryzysu ekonomicznego. - Widać go najsilniej tam, gdzie kryzys uderzył najmocniej. Choćby w Grecji, gdzie Żydów praktycznie nie ma, a poparcie zdobyła partia Złoty Świt jawnie odwołująca się do nazizmu. Na całą sytuację nakłada się jeszcze stary, dobry antysemityzm w stylu "Żydzi rządzą światem" - podkreśla Paziński.