Marzec ’68
08/03/2025 | Na stronie od 08/03/2025

Dziś na Uniwersytecie Warszawskim skromna uroczystość w rocznicę tamtego Marca 1968 roku… co roku coraz mniej uczestników i świadków tamtych dni.
fot. Adam Jankiewicz
Marzec’68 oczami uczestników
Dyskusja z udziałem Seweryna Blumsztajna, Barbary Toruńczyk, Eugeniusza Smolara, Pauli Sawickiej, Wojciecha Marii Onyszkiewicza oraz prof. Andrzeja Friszke, Klub Inteligencji Katolickiej, 17 marca 2016 [1h46min]
Mieliśmy w sobie gen wolności, tożsamy dla pokolenia ’68 na całym świecie – mówili zgodnie uczestnicy protestów studenckich w marcu 1968 roku. Podczas spotkania, które odbyło się w warszawskim Klubie Inteligencji Katolickiej, wydarzenia Marca ’68 wspominali Seweryn Blumsztajn, Barbara Toruńczyk, Eugeniusz Smolar, Paula Sawicka i Wojciech Maria Onyszkiewicz. Dyskusję poprowadził prof. Andrzej Friszke.
Historyk rozpoczął spotkanie od przypomnienia genezy powstania tzw. Komandosów, jak nazywano grupę liderów studenckich protestów na Uniwersytecie Warszawskim. Jako moment formacyjny dla tego środowiska prof. Friszke wskazał akcje w obronie Karola Modzelewskiego i Jacka Kuronia, aresztowanych w 1965 roku za napisanie „Listu otwartego do partii”, w którym z pozycji marksistowskich krytykowali politykę PZPR. – Wokół tego kręgu ludzi zaprzyjaźnionych tworzą się różne inicjatywy sprzeciwu, oporu, dyskusji, konfliktów, ale też i budowania solidarności społecznej – mówił historyk.
Wśród istotnych wydarzeń w tym kontekście prof. Friszke wymienił też akcje protestacyjne w obronie Adama Michnika, represjonowanego w 1966 roku za zorganizowanie na UW spotkania z Leszkiem Kołakowskim, wydalonym z PZPR za krytykę jej władz. Tysiące studentów i kilkudziesięciu pracowników naukowych podpisało wówczas petycję w obronie Michnika.
Bunt dzieci komunizmu
Liderzy Marca ’68 w większości pochodzili z rodzin o tradycjach komunistycznych. Zapytani przez historyka goście spotkania opisywali, jaką te tradycje dawały podstawę do ich zaangażowania. Seweryn Blumsztajn zwrócił uwagę, że z racji wieku nie mieli za sobą doświadczenia terroru stalinowskiego, w związku z czym nie bali się buntować. – To było szersze niż to środowisko. Ta generacja uważała, że ten świat jest w jakiś sposób naturalny. I po pierwsze się nie bała, a po drugie na tyle była zidentyfikowana z tym światem, na tyle miała szczęśliwe to dzieciństwo, że uważała, że warto ten świat naprawiać. Że po pierwsze nic takiego się nie stanie, jak będziemy próbowali, a po drugie, że warto go naprawiać. To była nasza Polska – mówił Blumsztajn.
– Czuliśmy wielką rozbieżność między światem ideologii, tym światem tak wspaniale opisywanym w propagandzie, a tym co było dane nam w doświadczeniu – mówiła Barbara Toruńczyk. Zwróciła uwagę, że wchodzili w dorosłość w momencie, gdy coraz bardziej zaczęto ograniczać wolności wywalczone w październiku 1956 roku. Tymczasem wszyscy byli przepełnieni ideałami marksistowskimi, według których świat miał być coraz lepszy – wolny i bez wyzysku. Jednocześnie udzielał im się duch swobody charakterystyczny dla pokolenia ’68 na całym świecie. – Nie wiadomo, co to było, ale to był wielki protest przeciwko mieszczańskiej kulturze, przeciwko takiemu życiu unormowanemu, szliśmy równolegle do hippisów – opisywała ówczesne młodzieńcze ideały Toruńczyk.
– To co nas łączyło wszystkich, zarówno tych wychowywanych przez Jacka Kuronia [w grupach walterowskich – red.], jak tych którzy przeszli przez klub dyskusyjny, zwany później Klubem Poszukiwaczy Sprzeczności, jak i ci, którzy dołączyli potem na studiach, to byli wszystko ludzie, którzy w jakiś sposób byli wychowywani na ludzi zaangażowanych – mówiła Paula Sawicka.
– Inni studenci, czyli nasi koledzy, patrzyli na nas jako na kompletnych dziwaków, ponieważ wszyscy traktowali marksizm i socjalizm jako pewnego rodzaju atrapę narzuconą przez partię, cenzurę polityczną, SB czy UB. Myśmy traktowali te rzeczy poważnie w jednym celu: nas naprawdę Marks o tyle interesował, o ile był źródłem tego genu wolności, rozsadzania tego świata od wewnątrz- wyjaśniał Eugeniusz Smolar.
Wojciech Maria Onyszkiewicz, który jako jedyny spośród obecnych wychował się w tradycyjnej rodzinie inteligenckiej, podzielał opinie kolegów i koleżanek. – To co moje środowisko różniło, to że rzeczywiście Marks nie był przeżywanym przez nas problemem, chociaż rozpoznawanie rzeczywistości nie spoza języka marksistowskiego, ale spoza jak gdyby oficjalnego przekazu, to rzeczywiście też było nasze doświadczenie – uzupełniał obraz nakreślony przez przedmówców Onyszykiewicz. Jak wspominał, istotne dla formowania jego postawy były wartości wyniesione z harcerskiej „Czarnej Jedynki”, listu biskupów polskich do niemieckich z 1965 roku oraz pierwsze doświadczenia konfrontacji z władzą podczas obchodów 1000-lecia chrztu Polski.
Ulubieńcy Nowaka-Jeziorańskiego
Toruńczyk na prośbę prof. Friszke opisała, jak jej środowisko było odbierane przez polską emigrację oraz radykalną francuską lewicę, kiedy w latach 60. przebywała na Zachodzie. Miała tam okazję zetknąć się z Janem Nowakiem-Jeziorańskim oraz Jerzym Giedroyciem. – Szalenie byli zaciekawieni obaj naszym środowiskiem, byliśmy nowym kolorem na mapie politycznej Polski – opisywała ich wzajemne relacje Toruńczyk. Wspominała, że przez Jana Nowaka-Jeziorańskiego ona i jej przyjaciele byli postrzegani jako „kolejne ogniwo w walce o niepodległość”.
Odmienne były nastroje wśród radykalnej francuskiej lewicy, przepełnionej ideałami trockizmu. – Nie mogliśmy dojść do żadnej równowagi w naszych wzajemnych stosunkach, dlatego że Kuroń i Modzelewski wzywali tu u nas do rewolucji. Mówili, że partia to jest biurokracja, a biurokracja jest klasą, posługiwali się marksizmem. Jest klasą zwyrodniałą, którą należy obalić, bo robotnicy nie mają tej władzy, którą powinni mieć w prawdziwym socjalizmie, w prawdziwym komunizmie. (…) To było dla trockistów za dużo. Oni uważali, że nie wolno walczyć. Oni nie byli rewolucjonistami – mówiła Toruńczyk. Trockiści byli zwolennikami entryzmu, zakładającego zmianę partii od środka.
Czy było warto?
Blumsztajn na koniec niespodziewanie zadał zgromadzonym pytanie, które stawia się w Polsce przy okazji dyskusji o powstaniach narodowych: „czy było warto?”. Sam ówczesne zachowanie swojego środowiska ocenił krytycznie. – Myśmy może byli odważni, może zachowali się jak ci podchorążowie [inicjatorzy powstania listopadowego – red.] (…), ale wyobraźni politycznej, jakiejś kalkulacji nie było w tym cienia żadnego – mówił Blumsztajn. Przypomniał, że skala represji ze strony władzy była wobec środowiska uniwersyteckiego ogromna. Dotyczyło to nie tylko samych studentów, ale również kadry naukowej, którą zastępowano ludźmi, których wielka spolegliwość wobec władzy nie szła w parze z wiedzą i umiejętnościami. – Straty, które poniosła polska humanistyka, nie licząc tych Żydów, którzy wyjechali, są ogromne. I to w ogóle nie było w naszej perspektywie. Nie starczyło nam wyobraźni. Jeżeli mam jakoś to mierzyć, to trzeba o tym pamiętać po prostu – zaznaczył gość dyskusji.
Smolar mówił, że w jego ocenie Marzec ’68 był doświadczeniem, które uformowało przyszłych działaczy opozycji demokratycznej. – Gdy się spojrzy na życiorysy Zbyszka Bujaka, bardzo wielu różnych ludzi, których spotkałem później, Marzec ’68 roku był dla nich rokiem inicjacji obywatelskiej. Niekoniecznie politycznej, ale obywatelskiej – ocenił Smolar.
Toruńczyk mówiła, że w ówczesnej sytuacji nie było alternatywy dla protestu. – W 68. roku była wielka eskalacja uderzenia ze strony władzy, i myśmy – tak uważałam wtedy – nie mogli zrobić nic innego, tylko się zbuntować – podkreśliła uczestniczka dyskusji.
Prof. Friszke podsumowując wcześniejsze głosy ocenił, że choć Marzec ’68 miał ogromną cenę w postaci fali emigracji i represji w środowisku uniwersyteckim, to stanowił fundament pod przyszłe wystąpienia wolnościowe. – On wyzwolił legendę, mit – to też jest ważne. Sam w nim wyrastałem – mówił historyk. – Bez Marca nie byłoby KOR-u, nie byłoby Solidarności – wtórował mu Onyszkiewicz.
2018 - Jerzy Eisler, Marzec ’68 z perspektywy półwiecza
Źródło: IPN
Więcej do przeczytania:
- Marzec '68 08/03/2018
Pięćdziesiąta rocznica Marca ’68 skłania do kilku refleksji natury ogólnej. Po pierwsze, mimo opublikowania już około 70 książek i broszur (o różnej zresztą wartości i przydatności dla badaczy) poświęconych ówczesnym wydarzeniom w Polsce, nadal na wiele istotnych pytań nie jesteśmy w stanie udzielić odpowiedzi satysfakcjonujących z naukowego punktu widzenia. Równocześnie tzw. potoczna wiedza na ten temat jest nadal płytka i jednostronna, a niekiedy wręcz sprzeczna z najnowszymi ustaleniami historiografii. Na przykład nadal – czasem nawet w poważnych tekstach – można spotkać się z tradycyjnym, stereotypowym ujęciem, w myśl którego w 1968 r. mieliśmy w Polsce do czynienia z buntem studentów oraz części inteligencji (zwłaszcza twórczej), przy niechętnej (czasem tylko biernej, a niekiedy wręcz wrogiej) postawie robotników. Tymczasem do ulicznych demonstracji i starć młodzieży z „siłami porządkowymi” – obok takich ośrodków akademickich jak: Warszawa, Gdańsk, Gliwice, Katowice, Kraków, Lublin, Łódź, Poznań, Szczecin i Wrocław – doszło także w miastach, w których nie było jeszcze wówczas szkół wyższych: Bielsku Białej, Legnicy, Radomiu i Tarnowie.
Wszelako manifestacje i gwałtowne walki uliczne były wyjątkową formą wspierania na prowincji ruchu studenckiego. Na znacznie szerszą skalę rozwijała się akcja ulotowa, która objęła łącznie kilkaset miejscowości w całej Polsce. Był to przede wszystkim bunt generacyjny, a studentów wsparli na szeroką skalę młodzi robotnicy i uczniowie szkół ponadpodstawowych. W połowie lat sześćdziesiątych w dorosłe życie zaczęło wkraczać pokolenie powojennego wyżu demograficznego, to znaczy ludzie wychowani i wykształceni już w Polsce Ludowej. Punktem odniesienia dla ich aspiracji i oczekiwań nie mogła już być II Rzeczypospolita, ale – poznawane z filmów i książek, a także za sprawą coraz bardziej popularnej telewizji – kraje zachodnie.
Po drugie, mimo niewątpliwego i to ogromnego postępu w ostatnich latach w badaniach nad wydarzeniami roku 1968 r., nadal na wiele pytań nie potrafimy udzielić odpowiedzi. W polskich archiwach, które pod tym kątem już dość dobrze zostały przebadane, raczej nie znajdziemy na nie odpowiedzi. Być może będzie to możliwe wówczas, gdy historycy uzyskają swobodny dostęp do znajdujących się w Rosji archiwów poradzieckich, ale na to w realnie przewidywalnej przyszłości się nie zanosi.
Po trzecie, mimo wysiłków podejmowanych przez niektórych historyków, zajmujących się tą problematyką, nadal często mamy do czynienia z wybieraniem jednych i pomijaniem lub przynajmniej marginalizowaniem innych wątków kryzysu z 1968 r. Nierzadko łączy się to z własnymi doświadczeniami sprzed półwiecza. Chce się wówczas pisać i mówić przede wszystkim (w wypadkach skrajnych wyłącznie) o tym aspekcie, nurcie, wątku Marca, z którym samemu wówczas było się jakoś związanym. Sprzyja temu fakt, że pod pojęciem „Marzec ‘68” względnie „wydarzenia marcowe” kryje się kilka różnych, niekoniecznie ze sobą powiązanych, a niekiedy wręcz wykluczających się i przeciwstawnych nurtów. I tak na przykład osoby, które w następstwie brutalnej kampanii antysemickiej – przez czynniki oficjalne nieudolnie skrywanej pod postacią „antysyjonizmu” – po Marcu wyemigrowały z Polski, najczęściej wspominają właśnie wypowiedzi i zachowania o charakterze antysemickim, a czasem – pozostając w tym samym kręgu tematycznym – przywołują rozmaite przyzwoite gesty, jakich doświadczyli od różnych osób przed wyjazdem z Polski. Dotyczy to także tych Żydów i Polaków żydowskiego pochodzenia, którzy z różnych powodów zdecydowali się pozostać w kraju.
Dla osób, które w 1968 r. studiowały, zwykle najważniejszy jest właśnie studencki nurt Marca. W pamięć tych osób przeważnie najmocniej wryły się uczelniane wiece, strajki i manifestacje. Wielu postrzega Marzec jako wydarzenie, które w mniejszym lub większym stopniu wpłynęło na ich dalsze życie. Ten nurt „wydarzeń marcowych” znany jest też chyba dzisiaj najlepiej. Wiemy, że studenci kontestujący w Polsce w 1968 r. występowali pod hasłami wolnościowymi i walczyli o demokratyzację i liberalizację systemu. Część osób z tego pokolenia w latach siedemdziesiątych działała w opozycji demokratycznej, po Sierpniu 1980 r. znalazła się wśród działaczy i doradców NSZZ „Solidarność”, a po zmianie w Polsce ustroju pełniło różne odpowiedzialne funkcje publiczne.
Z kolei dla wielu ludzi ze świata kultury, nauki i sztuki Marzec nawet po latach jawił się głównie jako antyinteligencki pogrom, kiedy to w środkach masowego przekazu brutalnie atakowano pisarzy i naukowców, nierzadko o ogromnych dokonaniach i zasługach. Cechą wspólną tych wszystkich publikacji było to, że w ślad za partyjnymi działaczami odmawiały atakowanym nie tylko walorów ideowo-moralnych, ale także po prostu zawodowych kwalifikacji. Jednocześnie na powierzchnię życia umysłowego wypływali ludzie nowi, którzy szybkie awanse zawdzięczali nie tyle zdolnościom i pracowitości, ile politycznej dyspozycyjności.
Wspomnianym nurtom towarzyszyła walka wewnątrz kierownictwa PZPR. Polska była wtedy areną zakulisowej walki politycznej prowadzonej przez „partyzantów”, którym patronował minister spraw wewnętrznych gen. Mieczysław Moczar, z grupą Władysława Gomułki oraz ze „Ślązakami” Edwarda Gierka. W wyniku „wydarzeń marcowych” pozycja Gomułki przejściowo uległa osłabieniu, lecz mimo wszystko udało mu się utrzymać u władzy. W tym czasie przez kraj przetoczyła się fala organizowanych przez władze wieców potępiających „wichrzycieli” i „bankrutów politycznych”, którzy rzekomo mięli kryć się za plecami „zdezorientowanej i otumanionej” młodzieży studenckiej. Towarzyszyła temu polityczna czystka, która objęła aparat partyjny, urzędy centralne i terenowe, administrację państwową, wojsko, środki masowego przekazu, oświatę, służbę zdrowia, środowiska naukowe i kulturalne – w praktyce niemal wszystkie sfery działalności. Z partii i pracy usuwano głównie, choć oczywiście nie wyłącznie, osoby pochodzenia żydowskiego, na które zrzucano całą odpowiedzialność za wszelkie błędy i niepowodzenia, a przede wszystkim obarczano niemal wyłączną winą za zbrodnie i nieprawości okresu stalinowskiego w Polsce. W takiej atmosferze w ciągu kilku lat z Polski wyemigrowało w sumie ponad 15 tys. osób.
Więcej do obejrzenia:
Bunt młodych. Marzec ’68 | Dudek o Historii
Jak Marzec ’68 wpłynął na zmiany społeczne i polityczne w Polsce? – Lityński, Michnik, Osęka
Marzec 1968 r. | rozmowa z prof. Dariuszem Stola
Życie żydowskie po Marcu ’68. Spotkanie z autorami i autorkami czasopisma "Plotkies"
Źródło: POLIN 2025
W 57. rocznicę antysemickiej kampanii skierowanej przeciwko polskim Żydom zapraszamy na spotkanie z twórcami "Plotkies" – internetowego czasopisma, zrzeszającego liczną społeczność emigrantów Marca ‘68. Porozmawiamy o tym, jakie konsekwencje miały wydarzenia marcowe dla życiorysów zaproszonych gości i bliskich im osób oraz jak ułożyło się ich życie – zarówno zagranicą, jak i w Polsce.
Przez lata "Plotkies" pełniło ważną rolę w pielęgnowaniu poczucia wspólnoty między polskimi Żydami, zmuszonymi do emigracji z Polski w 1968 roku, od lat obywatelami i obywatelkami Szwecji, Danii, USA, Izraela, Kanady.
Na 87 numerów czasopisma, wydawanego w latach 2002–2021, składają się setki wspomnień, esejów, dyskusji i kronik towarzyskich, wywiadów z emigrantami Marca ‘68. Poszczególne, zarchiwizowane wydania możecie znaleźć w naszym repozytorium jako część jego kolekcji cyfrowej.
"Istniały różne grupy dyskusyjne i tam dużo mądrych rzeczy ludzie pisali, ale później to znikało, bo to nie miało jakichś stałych podstaw. Poczynając prawie od pierwszych pięciu numerów «Plotkies», staramy się zamieszczać oryginalne wywiady z koleżankami i kolegami, których spotykamy [na zjazdach emigrantów] w Aszkelonie lub Mullsjo, a także albumy ze zdjęciami z okresu przed 1968 roku, sprawozdania z imprez emigracyjnych, wiadomości o dzieciach i wnukach, informacje o nowych książkach i filmach oraz o życiu żydowskim w ośrodkach emigracji i Polsce" – mówi Leopold Sobel, wieloletni redaktor naczelny "Plotkies".
Spotkanie poprowadzi Piotr Pęziński, dziennikarz i historyk, autor monografii "Na rozdrożu. Młodzież żydowska w PRL 1956–1968" (wyd. ŻIH, 2014). A wezmą w nim udział:
Leopold Sobel – dziennikarz, historyk, jeden z założycieli "Plotkies" i jego wieloletni redaktor naczelny, dokumentalista losów emigrantów Marca ’68. W 1964 roku wyjechał z Polski do Izraela, następnie do Wielkiej Brytanii, gdzie uzyskał stopień doktora historii specjalizującego się w krajach skandynawskich. Od lat mieszka w Szwecji.
Bożena Werbart – archeolożka, naukowczyni, profesor Uniwersytetu w Lund i Umeå. Podczas wydarzeń Marca ‘68 studentka Uniwersytetu Warszawskiego aresztowana przez milicję, a następnie usunięta z uczelni za udział w strajku studentów. Cała jej rodzica cierpiała z powodu licznych szykan i mogła wyjechać z Polski do Szwecji dopiero w 1971 roku. W "Plotkies" publikowała m.in. artykuły o ważnych dla społeczności żydowskiej muzeach, książkach, sztukach.
Ryszard Kerner – fizyk-teoretyk, naukowiec, profesor Uniwersytetu Paryskiego (znanego jako Paris-VI, potem jako Université Pierre et Marie Curie, a obecnie Sorbonne-Université). Podczas wydarzeń Marca ‘68 był asystentem na Wydziale Fizyki UW. Wyjechał do Francji w 1968 roku, gdzie od razu uzyskał posadę asystenta. Obronił habilitację w 1975 roku i został mianowany profesorem w 1985 roku; od roku 2012 "Emeritus Professor" Sorbony. Autor kilkuset artykułów, kilku podręczników i monografii w dziedzinie fizyki, a także książki popularyzującej historię astronomii. W "Plotkies" z latach 2000–2010 publikował wspomnienia i eseje oraz artykuły do "Kącik miłośników językoznawstwa".
Anna Librowska-Barbur – przez wiele lat dziennikarka radiowa. Pracowała m.in. w tel-awiwiskim dzienniku "Nowiny-Kurier" i polskiej sekcji BBC. Podczas wydarzeń Marca ’68 miała trzy lata. Jej rodzice, mimo problemów w pracy, z powodów rodzinnych, nie zdecydowali się na wyjazd z Polski. Decyzja ta zaważyła na życiu córki. Anna samodzielnie wyemigrowała do Izraela w latach 80. W "Plotkies", a wcześniej w izraelskim piśmie "Akcenty", opublikowała swoje zapiski na temat toczących się w Izraelu wojen i intifad. W Izraelu wyszła za mąż za emigranta Marca ’68 i dziennikarza Elego Barbura. Od 12 lat mieszka w Polsce.
Marzec '68. Informacje historyczne
Studencki wiec na Uniwersytecie Warszawskim 8 marca 1968 roku, brutalnie stłumiony przez władze komunistyczne, stał się iskrą zapalną jednego z najbardziej złożonych kryzysów społeczno-politycznych w powojennych dziejach Polski. Jego skutkiem była pacyfikacja polskiego życia intelektualnego oraz wymuszona emigracja 13 tysięcy polskich Żydów, którzy stali się obiektem rozpętanej przez władze brutalnej kampanii antysemickiej.
Od kilku lat w społeczeństwie narastało niezadowolenie z polityki I sekretarza partii komunistycznej, Władysława Gomułki. Zwłaszcza inteligencja i środowiska twórcze dotkliwie odczuwały postępujące ograniczenia swobód wywalczonych na fali destalinizacji w 1956 roku:
- likwidację wielu niezależnych inicjatyw,
- nasilenie cenzury,
- ograniczenia kontaktów z Zachodem.
Jednocześnie wewnątrz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej trwała zakulisowa walka o władzę. Rosły wpływy tzw. partyzantów, czyli antyliberalnej koterii skupionej wokół ministra spraw wewnętrznych Mieczysława Moczara, starającej się zyskać poparcie społeczne hasłami nacjonalistycznymi.
Antyreformatorską politykę PZPR kontestowało też środowisko młodzieży studenckiej, którego jednym z liderów był Adam Michnik. To właśnie oni po zdjęciu przez władze z afisza "Dziadów" Adama Mickiewicza (antyrosyjskie wątki dramatu, odbierane jako antyradzieckie aluzje, wywoływały żywiołowe reakcje publiczności) zorganizowali 30 stycznia 1968 roku pod pomnikiem poety demonstrację, pod hasłem "niepodległość bez cenzury".
8 marca 1968 roku milicja i bojówki tzw. aktywu robotniczego rozbiły wiec, zwołany na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego w obronie bezprawnie usuniętych ze studiów Adama Michnika i Henryka Szlajfera. Zapoczątkowało to ogólnopolską falę protestów młodzieży i studentów. W wielu miastach miały miejsce starcia uliczne (brali w nich udział również licealiści i młodzi robotnicy) i strajki okupacyjne na uczelniach. Studenci protestowali przeciwko brutalności i kłamliwej propagandzie władz oraz wysuwali postulaty demokratyzacji systemu. Inspiracją dla nich były również reformy "praskiej wiosny" w socjalistycznej Czechosłowacji.
Odpowiedzią władz były nie tylko represje (2700 zatrzymanych, 700 ukaranych przez kolegia ds. wykroczeń, 60 postawionych przed sądem, tysiące relegowanych z uczelni studentów i dziesiątki zwolnionych pracowników naukowych), ale również propagandowa kampania nienawiści, w której główną rolę odgrywał motyw antysemicki.
Pierwsza odsłona antyżydowskiej nagonki miała miejsce już w 1967 roku, w związku z wygraną przez Izrael tzw. wojną sześciodniową z popieranymi przez blok sowiecki państwami arabskimi. Po tym, jak Gomułka publicznie nazwał polskich Żydów cieszących się z izraelskiego zwycięstwa "piątą kolumną", antyizraelska akcja propagandowa przerodziła się w kampanię antysemicką. Pociągnęła za sobą antyżydowskie czystki w aparacie państwowym i partyjnym, a zwłaszcza w wojsku.
W marcu 1968 roku władze znów sięgnęły do antysemickiego instrumentarium. Fakt, że niektórzy z uczestników protestów studenckich mieli żydowskie pochodzenie, dał pretekst do oskarżania ich o tzw. syjonizm. Chociaż w propagandzie unikano słowa Żyd, władze, cynicznie grając na obecnych w społeczeństwie antyżydowskich resentymentach, chciały w ten sposób zohydzić swoich oponentów. Nawiązywano również do negatywnego stereotypu żydokomuny. Propagandowy schemat głosił, że inspiratorami protestów są, oprócz imperialistycznych "syjonistów", politycznie "zbankrutowani" żydowscy komuniści – dawni stalinowcy. Aspirującym do władzy "partyzantom" dawało to pretekst do zainicjowania wymiany elit. Jej symbolem stali się tzw. marcowi docenci na uczelniach, którzy zajęli miejsca usuniętych profesorów.
Odwołując się do ludowego antysemityzmu, władze organizowały "antysyjonistyczne" wiece w miastach i zebrania w zakładach pracy. Efektem tych seansów nienawiści była nowa fala czystek w aparacie partyjnym, administracji, gospodarce, która dotknęła tysiące osób. Część z nich oprócz państwowego antysemityzmu doświadczyła również wrogich reakcji ze strony otoczenia. Zarazem jednak obiektem ataku bywali także ci, którzy solidaryzowali się ze swoimi żydowskimi przyjaciółmi i współpracownikami.
Zmasowana kampania antysemicka uderzyła w całą społeczność żydowską w Polsce i jej instytucje. W jej wyniku na opuszczenie kraju zdecydowało się około 13 tysięcy Żydów. Wyjeżdżających pozbawiono obywatelstwa polskiego. Marzec 1968 roku przyniósł kres zorganizowanego życia żydowskiego w Polsce.
- Zobacz pamiątki marcowe w portalu Wirtualny Sztetl →
- Posłuchaj wywiadów ze świadkami Marca'68 na kanale Historia mówiona →
- Poznaj historię Racheli Halpern: